Tchórz wiele razy umiera, nim umrze;
Człowiek waleczny kona tylko raz. Ze wszystkich dziwów, o jakich słyszałem, Najbardziej zdumiewał mnie jeden: Że ludzie boją się śmierci, choć wiedzą, Że musi nadjeść prędzej czy później.
~William SzekspirJason
Nie zawsze w naszym życiu wszystko się układa. Zazwyczaj wszystko idzie pod górkę. Często niszczymy każdą piękną rzecz na naszej drodze do szczęścia. Jeśli właśnie tak się dzieje, możemy być pewni, że się uda, że nie jest zbyt łatwo. Ten zawiły korytarz nieszczęść i zmartwień to właśnie życie.
Tylko jak rozpoznać życie i Boskie niepowodzenia, od prawdziwego nieszczęścia? Jak rozpoznać radość? A jak wieloletni ból? Jak rozpoznać kłamce?
Od kiedy pamiętam moje życie nie było usłane różami. Ckliwymi tekstami. Nie było wypełnione ani miłością, ani czułymi słówkami. Jednak do pewnego momentu ta cholerna egzystencja nabiera barw oraz wymiarów. W końcu znam odpowiedzi na nurtujące mnie pytania. Nareszcie wiem po co żyję.
Jeśli nadal żyję...
Droga do domu nie jest zawiła. Kilka godzin temu zostawiłem Cherl na progu naszego mieszkania. Zadowolona ale jednak odrobinę przestraszona weszła do środka posyłając mi zbolały uśmiech. Matka jej namąciła w głowie. I nie mam jej tego za złe. Sądzę, że opowiedziała jej nieopowiedziane, wyjaśniła rzeczy niewyjaśnione. Cherl to dziewczyna twardo stąpająca po ziemi. Nie potrzebuje chorych zapewnień, ckliwych podchodów i tego całego gówna. Cherl potrzebuje życia. Jak chyba każdy z nas. Wiem jednak, że nie wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego jak cenny jest ten dar życia. Co inni dla niego by zrobili.
Elegancko przystrzyżony żywopłot odbija od swoich liści promienie zachodzącego słońca. Ostatnie minuty popołudnia malowniczo przyozdabiają niebo na tle którego piętrzy się jakże idealny dom. Dom prawnika i lekarza. Dom idealnego syna. Dom bez miłości. Opuszczam swój samochód, a żwir aż trzeszczy pod podeszwami butów. Brakuje jeszcze gromu z jasnego nieba aby podsycić dramatyzm chwili.
– Szybko się uwinąłeś. – Zza pięknego drzewa klonu wyłania się postać mamy. Po ciężkim dniu kilka jasnych kosmyków zdążyło się wysunąć z nienagannej fryzury. Ubrana w jasną garsonkę i ciemne szpilki przemierza ogród. Wchodzi do drewnianej altany i ściąga koc oraz brudne naczynia z mebli. Ceramika odbija ostre promienie zachodzącego słońca. Osłaniam oczy, bo mam wrażenie, że zaraz oślepnę. Jest nie w humorze, widać to na kilometr. Sądzę, że w Bostonie nawet czuć jej posępny humor.
– O Boże – mamroczę pod nosem. – Co robisz, mamo?
Nim jestem w stanie to zarejestrować, jest tuż przy mnie i mocno mnie przytula.
– Tęskniłam. – Jej głos, zdradza mi wszystko. Wiem, że to nie ten rodzaj tęsknoty. Widzieliśmy się zaledwie chwilę temu. Nie tylko tęskniła, ale również okropnie się zamartwiała. Coś jest bardzo nie tak.
– Ja też – bąkam. I jest to prawda. Bardzo tęsknię za nią i za jej czułością. Miłością. Oddaniem.
Zapach korzennych i różanych perfum gryzie mnie w nozdrza. Cofa się na kilka kroków i mierzy mnie karcącym spojrzeniem.
– Dlaczego?
– Dlaczego, co?
Chrząkam by oczyścić gardło.
– Dlaczego przywozisz ją tak późno? Dlaczego...?
Nie kończy, nie musi. Dlaczego ona umiera?
Och, mamo. Też zadaję sobie to pytanie.
Łzy szklą się w jej smutnych oczach. Kocha mnie. Bardziej niż ojciec.
YOU ARE READING
the last chance
Teen FictionCzasami życie, nie kończy się na śmierci. Czasami życie, rozpoczyna się dopiero po niej. Gdyby złamane serce, mogło przybrać postać ludzką, byłoby Jasonem. Jason Wilson, to chłopak którego od początku doświadczało życie. Nigdy nie miał drogi us...