Rozdział 17

427 50 90
                                    

  Znane są tysiące sposobów zabijania czasu, 
ale nikt nie wie, jak go wskrzesić.
~ Albert Einstein  

~ Albert Einstein  

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Charlotte

W ciągu ponad czterech i pół miliona lat, na świecie wydarzyło się naprawdę dużo. Trudno w to uwierzyć, że Boga mogą interesować błahe problemy moje lub twoje. Nasz płacz, smutek, załamanie, szczęście. 

Dlatego uważam, że on naprawdę jest wszechmocny. Pomimo że odbiera ludziom życie daje też o wiele więcej. Pozwala nam przeżyć życie, jak tylko chcemy. 

Bóg postawił na mojej drodze Jasona. Jasona, który reprezentuje siłę i ogrom życia. Szczęście i morze łez. Miłość i nienawiść w jednym. 

Gdyby Bóg nie istniał, musiałabym pomyśleć że to przypadek. Jednak ja nie wierzę, że to przypadek. Jesteśmy tutaj, mając pewien cel. Celem Jasona jest podarowanie mi życia. Piękniejszego życia. 

Nie do wiary, że jeszcze niedawno stałam na przeciwko tego człowieka i pragnęłam wydłubać mu oczy. Nie potrafiłam pojąć jego niechęci do życia, jego lekkomyślnego ducha, złego nastawienia na świat. 

Teraz stoję z Jasonem twarzą w twarz i przygryzam wewnętrzną stronę paliczka, ponieważ lubię go, bardzo go lubię. Patrzę na jego przystojną twarz i idealny nos. Kwadratową szczękę i pełne usta, z których wydobywają się piękne słowa. Barczyste ramiona, dużą klatkę piersiową i wąską talie oraz biodra. Wysoki, przystojny Bóg. Którego dopiero niedawno spostrzegłam. 

Zdenerwowana, chowam dłonie za plecami i ciągle świdruję go wzrokiem. Jego oczy iskrzą zarazem z ekscytacją i smutkiem. Przytłumiony uśmiech błąka po jego figlarnych wargach. A moje serce galopuje, chcąc się wyrwać z kruchej klatki. Rozerwać mi kości i wyfrunąć przed siebie. 

Jestem mu tyle winna. Powinnam mu wyjaśnić wszystko, jednak kołaczące wyrzuty sumienia, ściskają mój głos i gardło. W oczach wzbierają łzy, ponieważ ten człowiek jest tak dobry. Jason nie zasługuje na zło, które go spotyka. Nie zasługuje na śmierć i nienawiść. Powinni otaczać go ludzie, którzy go kochają.

Nie powinnam nic do niego czuć. Nie powinnam, bardziej utrudniać mojej decyzji. Nie powinnam z buciorami pakować się w jego życie. 

Stało się. Zapoczątkowałam to już na moście. Ratując go. 

– Cherl, wyjaśnij mi. – Jego perfekcyjnie kształtne usta, pospieszają mnie. 

Rytmiczne bicie serca, wyrywa mi się przez gardło. Nie sądziłam, że to może być, aż tak trudne, Jedno słowo. Proste. Jednosylabowe. Jednak utknęło gdzieś w rozsądku.

– Jak myślisz, ile warte jest życie? 

Mówię to bardzo spokojnie. Mogłabym takim samym tonem zapytać, jak mu minął dzień. Jestem już obojętna, na każdą rozmowę takiego typu. Jednak ta przychodzi mi z ogromnym trudem. Jason zerka  w moje oczy w osłupieniu. Zaczerpuje tchu, jakby wiedział, ze nadchodzi nieuniknione. 

the last chanceWhere stories live. Discover now