Rozdział 14

431 52 89
                                    

  Czas - tylko ciche tykanie
ściennego zegara przypomina o tym,
że nie sposób go zatrzymać
ani cofnąć.  
~ Heidi Hassenmüller

  ~ Heidi Hassenmüller

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Charlotte

Chciałabym mieć przed sobą więcej, niż jest mi dane. Chciałabym cieszyć się deszczem, słońcem, wiatrem, śniegiem. Chciałabym przeżyć wszystko od nowa i z zachwytem chłonąć wszystko, co daje mi los. 

Chciałabym stać się lepszym człowiekiem. Chciałabym mieć czas by odkupić swoje winy. 

Jednak każdy z nas ma policzone dni. Jedni o tym wiedzą, drudzy nie zdają sobie z tego sprawy. Zazdroszczę tym, co nie znają daty swojej śmierci. Zazdroszczę im tego, że nie przejmują się jutrem. Że z dnia na dzień planują swoje życie. Nie dopuszczają do siebie śmierci. Cieszą się życiem.

Gdybym tylko mogła cofnęłabym czas, przeżyłabym swoje życie na nowo. 


Ostre słońce wżera się do pokoju, przez okno. Powstrzymuje je tylko roleta, opuszczona na pół. Przysłaniam twarz ręką i obracam się na swoim miejscu, jednak nachodzę na przeszkodę. Wielkie ciało Taylora jest rozłożone po prawej stronie łóżka. Jedna noga ubrana w ciemne jeansy zwisa zza łóżka i opiera ją o podłogę, natomiast szara bluza podwinęła się aż do piersi, odsłaniając jego umięśniony brzuch. Mamrocze coś pod nosem i również przewraca się na drugi bok, powodując niezły rumor, gdy cały spada na podłogę. 

Unosi głowę, a ciemne loki, całkowicie osłaniają jego twarz. Trze czoło, zapewne w miejscu, gdzie się uderzył i jęczy. 

– Jasna dupa, to bolało – marudzi.

Uśmiecham się. Kocham tego faceta. Kocham w nim wszystko, od troskliwości, po tą jego nieporadną stronę. 

– Wyobrażam sobie – mówię ze śmiechem w głosie, jednak te słowa brzmią słabo. 

Jego czarne wręcz oczy, zaczynają mnie świdrować. Patrzy na mnie przenikliwie i z lekkim niepokojem.  W końcu podrywa się na równe nogi i porywa mnie w ramiona. 

– Przestraszyłaś mnie, nie na żarty – mówi przejęty.

– I pewnie nie tylko ciebie. – Odwzajemniam uścisk. 

Jego usta odnajdują moją skroń. Serce mi mięknie od tego gestu, ale także od zapachu, który mnie otula. Świerze powietrze w połączeniu z jego wodą po goleniu, to najlepsza woń na świecie. 

– Jason był przerażony. Zadzwonił do mnie. 

Wychodzę z łóżka, tym samym przerywając nasz uścisk i wciskam się w dresowe spodnie, które leżą na podłodze. 

– Muszę z nim pogadać – mówię nadal słabym głosem. Poprawiam koka na środku głowy i posyłam słaby uśmiech przyjacielowi. – Dzięki, że mi pomogłeś. 

the last chanceWhere stories live. Discover now