Utwór z debiutu Pearl Jam - albumu "Ten". Album został wydany 27 sierpnia 1991 roku i zapoczątkował karierę jednego z zespołów wielkiej czwórki grunge'u. Album został sklasyfikowany na 207 miejscu 500 najlepszych albumów wszech czasów Rolling Stone.
Garden trwa trochę ponad cztery minuty i na albumie zajmuje dziewiąte miejsce.
Zacznijmy od wokalu, który w Perłowym Dżemie po prostu uwielbiam. Eddie Vedder ma mocny głos, który przykuwa większość uwagi. Na początku delikatny, by na sam koniec przejść w agresywny, pełen emocji krzyk. W wokalu dużo się dzieje, zwłaszcza pod względem emocjonalnym, bo można dzięki niemu pojąć sens piosenki, nawet nie znając jej tekatu.
The direction of the eye, so misleading
The defection of the soul, nauseously quick
I don't question our existence
I just question our modern needsShe don't wander in
Don't wander in here, she
She don't wander in hereI will walk with my hands bound
I will walk with my face blood
I will walk with my shadow flag
Into your garden, garden of stone, yeahAfter all is done and we're still alone
I won't be takenYet I'll go with my hands bound
I will walk with my face blood
I will walk with my shadow flag
Into your garden, garden of stoneI don't show, I don't share
I don't need, yeah
What you have to give, yeahOoo, I will walk with my hands bound
I will walk with my face blood
I will walk with my shadow flag
Into your garden, garden ohI will walk with my hands bound
I will walk into your garden, garden of stoneI don't know, I don't care
I don't need you for me to liveDla mnie jest to kawałek o odrzuconej miłości, zniszczonym zaufaniu, zdradzie. Czymś, co sprawiło, że podmiot liryczny tekstu znienawidził osobę, do której mówi.
W każdym razie wokal sam w sobie oddaje to wszystko, co znajduje się w tekście.
Perkusja jest bardzo miarowa i, choć nie ma tu bardzo wyszukanych rzeczy, to do grunge'owego ducha Pearl Jam pasuje, moim zdaniem, idealnie.
Nie mogę tu też zapomnieć o świetnych partiach gitarowych, delikatniejszych w zwrotkach i mocnych przy refrenach. I, choć na co dzień nie zwracam raczej szczególnej uwagi na gitary (czepiam się słuchem głównie sekcji rytmicznej), to te Perłowego Dżemu brzmią dla mnie bardzo przyjemnie. Zwłaszcza w połączeniu z solidnym, ale wyważonym basem.
Może rzadko o tym wspominam, bo przez większość czasu możecie ode mnie usłyszeć coś o Metallice i Megadeth, ale Pearl Jam również bardzo lubię i "Ten" zajmuje już stałe i wysokie miejsce w moim sercu, jako album bardzo emocjonalny i całkiem mi bliski. Zresztą myślę, że każdy znajdzie tam coś, co do niego przemówi. Czasami bardziej niż mogłoby się wydawać, że przemówi.
CZYTASZ
Sto Dni Muzyki
Non-FictionRock gotycki, metal czy stary pop. Z pewnością każde z nich się tu pojawi. I nie tylko. Bo przez sto dni będzie tu królować muzyka. Każdego dnia inny utwór, o którym chciałabym opowiedzieć, a raz w miesiącu recenzja jednego albumu, który będziecie...