12. moonchild️

54 6 21
                                    

Tego bandu macie pełne prawo nie znać, ale mam nadzieję, że, gdy już Wam o nim opowiem, polubicie go tak jak ja.

Mowa o Fields Of The Nephilim, zepole z nurtu rocka gotyckiego.

Utworzony w 1984 roku w Anglii. Przeżył poważny rozłam, ale wrócił do grania, choć, podobnie jak w przypadku Sióstr Miłosierdzia, nie zapowiada się, by panowie jeszcze coś nagrali. Mają od samego początku ten sam wygląd sceniczny, który jest bardzo charakterystyczny. W końcu kto inny wygląda jak zgraja rewolwerowców w długich płaszczach pokrytych kurzem oraz w steam punkowych goglach? Jeśli Was to ciekawi, kurzem tym była mąka, za którą swego czasu zespół był podejrzewany o posiadanie narkotyków. Jednak badania pobranego materiału wykazały, że jest to tylko... mąka.

W tekstach zespołu przewijają się elementy mitologii Cthulu, mitologii sumeryjskiej, Magii Chaosu czy prac Crowley'a. Wszystko jest podane w klasycznym wydaniu rocka gotyckiego, czyli dużo basu, ciekawie brzmiąca gitara i niezwykle charakterystyczny głos wokalisty (nad którym jeszcze będę się rozpływać, spokojnie).

Debiutowali w 1985 roku demem "Burn the Fields". Ich pierwszym longplay'em był "Dawnrazor (1987), który zajął pierwsze miejsce w UK Indie Chart, a 62 w UK Album Chart. Utwór, który chcę Wam dzisiaj pokazać pochodzi z albumu "The Nephilim", który wyszedł w roku 1988, zajął drugie miejsce w UK Indie Chart i 12 w UK Album Chart.

Samo "Moonchild" było singlem albumu i zajęło 28 miejsce w UK Singles Chart.

Album został wydany przez wytwórnię Situation Two. Nagrany w The Justice Rooms, czyli miejscu, gdzie wieszano skazańców. Miejsce to bardzo podobało się zespołowi.

Tytuł "Moonchild" to również tytuł opowiadania Crowleya. Sam utwór zajmuje na albumie czwarte miejsce i trwa pięć minut i czterdzieści sekund.

Zacznę od tego, przez co w Fields Of The Nephilim się zakochałam - od wokalu

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Zacznę od tego, przez co w Fields Of The Nephilim się zakochałam - od wokalu. McCoy ma głos, od którego rozpływam się wewnętrznie. Głęboki, lekko zachrypły i mocny. Podobnie jak Eldritch ściąga na siebie większość uwagi i chce się go słuchać w nieskończoność. Kiedy zespół został mi polecony przez jednego z fejsbukowych artysów, to właśnie nad tym wokalem nie mogłam przejść obojętnie. Ale chyba mi przyznacie, że te ochrypłe krzyki są naprawdę niesamowite, prawda?

Well it's a righteous dream
Out of mind
A righteous dream
Out of mind
Is it right just dreaming
Out of my day

Take your horses
Let them crawl
Put them in their cages
That's righteous for your soul

Open your eyes
Despite what seems
Longevity
That's a righteous part of me

Moonchild
Lower me down, lower me down
Moonchild
Lower me down down down down down down

Well it's a righteous day
Out of mind
A righteous day

Never return, I'm waiting no more
They take no prisoners in the promised war
I'll die for this
I'll die for this
Take it away

Moonchild
Take off for safer places
Can't you see
You're losing me

Well I'm listening to an empty hall
You can't see for they've burned before
They take me down to the window shame
Longevity hear my fame

Moonchild

Myślę, że tekst nie ma jednej poprawnej interpretacji, a symbole w nim zawarte każdy może rozumieć po swojemu. Dla mnie jest to kawałek, w którym mowa o czyjejś śmierci i pogrzebie. Może podmiot zwraca się do swojego dziecka? Kto wie?

Tak czy inaczej jest to kawałek bardzo urokliwy i ponury, pod względem wokalu doskonale wpisuje się w nurt rocka gotyckiego.

Wspominałam też o basie, prawda? Jest go tutaj dużo, słychać go dobrze i również (jak u Sisters Of Mercy) jest dość monotonny. Jest przy tym bardzo melodyjny i stanowi solidny fundament utworu. Ładnie podbija gitary, zostając trochę w cieniu, co jednak ani trochę nie odbiera mu uroku.

Gitary są dwie i brzmią bardzo lekko, są jakby koronkowym wykończeniem całego utworu. Delikatne, dodające odrobinę lekkości dla kontrastu z ciężkim wokalem, słychać je równie wyraźnie co głos McCoy'a, jakby on sam również je w podbijał w miksie. To czyste brzmienie jest jednym z moich ulubionych elementów w utworach tego zespołu. Ostatecznie po całej serii metalu w różnych wydaniach, brzmią nagle bardzo niepospolicie i magicznie.

I na zakończenie słowo o garach. Linia na perkusję jest bardzo porządna, doskonale słyszalna, słychać głównie bębny, talerze zdarzają się sporadycznie i trochę giną w miksie. Pojawia się parę ozdobników, a rytm kilka razy w ciągu utworu delikatnie się zmienia. Uważam, że jest to świetny trzon kawałka.

Cóż, kolejna klasyka rocka gotyckiego w trochę steam punkowym wydaniu. Trochę bardziej niszowa niż Sisters Of Mercy, trochę bardziej skomplikowana w brzmieniu. Zespół wciąż żywy i mocny. I magiczny, również w dosłownym sensie.

Wybaczcie te przerwy w dostawie muzyki

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Wybaczcie te przerwy w dostawie muzyki. Jeszcze tylko w następnym tygodniu będziecie musieli czekać dłużej, bo od poniedziałku do piątku, ale już od piątku wracam z codziennymi notkami 💛

W następnym tygodniu powinny mi też przyjść nowe płyty, więc poszerzę trochę asortyment ^^ Na pewno się tu nimi pochwalę xd

Prace nad recenzją trwają, postaram się, żeby pojawiła się jeszcze w tym miesiącu.

Miłego dnia 💛

Sto Dni Muzyki Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz