16. new world order

39 7 44
                                    

Fajnie jest mieć płyty w wersji z bonusami, mówię Wam. Zwłaszcza, kiedy nie próbujesz nawet szukać demówek, bo na pewno są tylko w Stanach i musiałabyś zapłacić garścią zielonych, a na bonusie dostajesz kawałek dema i możesz być z tego kawałka całkiem zadowolona. A mowa o utworze dołączonym do zremasterowanej "Youthanasii": "New World Order", który to pojawił się właśnie na demie tego albumu.

Pisałam już o "Youthanasii" przy okazji "Train of Consequences", więc dzisiaj tylko skrót.

Została wydana 1 listopada 1994 roku i dotarła na czwarte miejsce dwusetki Billboardu, będąc tylko o dwa miejsca gorszą niż poprzednia "Countdown To Extinction", co czyni ją drugim najlepiej sklasyfikowanym albumem Megadeth. Szybko również okryła się platyną.

"New World Order" trwa trzy minuty i czterdzieści pięć sekund. Pojawia się również na "TH1RT3EN" z 2011 roku.

Zacznijmy od garów, bo Nick Menza dobrym garncarzem był (oprócz tego, że dobrą dupą, że pozwolę sobie tak się wyrazić)

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Zacznijmy od garów, bo Nick Menza dobrym garncarzem był (oprócz tego, że dobrą dupą, że pozwolę sobie tak się wyrazić). Właściwie mamy tu esencję thrashowej perkusji: dużo talerzy, zmiany rytmu oraz nawalanie w bębny z niezwykłą precyzją. Na początku utworu perkusja nie jest aż tak szybka, ale jeszcze pod koniec pierwszej minuty przyspiesza, potem znów trochę zwalnia i po drugiej minucie znów podkręca tempo, które już się nie zmniejsza aż do końca. Nie jest to szczyt możliwości Menzy, bo ten pokazał najbardziej na RIP, gdzie już od "Holy Wars" narzuca iście mordercze tempo, ale na "Youthanasii" wciąż trzyma formę.

Co ciekawe bas nie jest tu aż tak wyraźny i podbity, jak zazwyczaj na albumach, ale demówki to trochę inna jakość, tylko próbka tego, czego można się spodziewać. Nie mniej jednak Ellefsona nadal dobrze słychać, a jego linia, choć dość skromna, jest jak zawsze porządna i dobrze spaja utwór w całość.

Na wysoki poziom, jeśli chodzi o gitary, jak zawsze można liczyć. Solówek jest tu napchane od cholery i trochę, brzmi to trochę, jakby panowie probowali dowieść, który z nich jest lepszy, więc nie ma prawa się to znudzić nawet, jeśli słucha się tego na pętli (tak jak ja podczas pisania tej notki). Sama linia poza słówkami jest bardzo szybka, podbijana przez bas o ciemnej barwie, sprawia wrażenie dość mrocznej i, jak przystało na thrash (do którego jeszcze wtedy panowie nawiązywali), przybrudzonej. Dodatkowo podkreśla to demowa jakość, która idealna nie jest, więc całość wypada bardzo surowo.

Tak, gitary są tu bardzo głośno, są bardzo wyraźne, trzymają poziom, ale i tak wszyscy czekają na wokal. W końcu Megadeth nie istnieje bez tej rudej żaby, którą zna każdy metalowiec. I Dave nie zawodzi, bo naprawdę osiąga w tym utworze żabie rejestry, a jego głos jest pełny energii i agresji.

Where have the apostles gone?
Joining hands with wicked ones
Revelation has come to pass
New world order will hold the mass

A book written by man
Used to control and command
All rights will be denied
Without the mark you shall die

No confession, all is known
New world order, you shall be shown

Monitoring all wages
New world order comes in stages
Your currency is obsolete
Feel the agony of defeat

Symbol of society today
A must-have or you shall pay
As humans' flesh leads the mind
Just a pawn, the last martyr dies

No confession, all is known
New world order, you shall be shown

Where have the apostles gone?
Joining hands with wicked ones
Revelation has come to pass
New world order will hold the mass

Podoba mi się strasznie nawiązanie do Apokalipsy, które się tu podoba: "Bez znaku będziesz musiał zginąć". Poza tym sam tekst jest bardzo apokaliptyczny, mroczny. Nikt nie wie, kto sprawuje nową władzę, ale na pewno za nieposłuszeństwo grozi śmierć. Można też odnieść wrażenie, że spełnienie tej trochę paranoicznej wizji jest nieuniknione i nie ma nawet sensu walczyć, by się nie ziściła. Jakby nad całą ludzkością ciążyło fatum, którego nie da się zmienić.

W każdym razie utwór jest pełen mroku i brudu, który bardzo łatwo wyczuć nie tylko ze względu na lekko rozmytą jakość samego nagrania, ale też wszystkie elementy razem i osobno. Ale czego innego można się było spodziewać po najbardziej legendarnym składzie Megadeth?

 Ale czego innego można się było spodziewać po najbardziej legendarnym składzie Megadeth?

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Mam wrażenie, że ta notka wyszła bardzo nieskładna... Może to przez ten upał, którego nie mogę już znieść, choć dziś też jakoś marnie się czuję. W każdym razie musicie mi wybaczyć dzisiejszy poziom :')

Chcę też napisać notki na zapas, ponieważ czasami nie mam po prostu siły pisać ich z dnia na dzień. Dlatego w najbliższym czasie utwory mogą pojawiać się co dwa dni, ale postaram się je dodawać codziennie.

Miłego wieczoru 💛

Sto Dni Muzyki Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz