15. riders of the black earth️

34 6 32
                                    

Draconian to zespół, który poznałam już dawno. Przez jakiś czas miałam od niego przerwę, ale niedawno do niego wróciłam i bardzo żałuję, że wraz z ostatnim załamaniem systemu w laptopie skasowały się także dwa dema tego zespołu, które po prostu uwielbiam całą sobą.

Dzisiejszy utwór pochodzi z pierwszego: "Shades Of A Lost Moon" wydanego w 1996 roku. Na demie znajduje się siedem utworów, całość trwa około pół godziny, ale, jeżu tuptający, warto go poszukać gdzieś w internecie, bo klimat jest naprawdę wspaniały i, jeśli ktoś lubi doom lekko nasiąknięty blackiem, to dwa pierwsze dema bardzo przypadną mu do gustu (drugie to "In Glorious Victory").

Demo zostało wydane w zaledwie dwustu kopiach, więc to raczej mało możliwe, by je znaleźć, ale, jeśli pokopać w necie, to coś się znajdzie.

Zostało nagrane w październiku 1995 roku w Studio Källgren w Sztokholmie. Jak mówiłam, trwa pół godziny, z których "Riders of the Black Earth" zajmuje cztery minuty i znajduje się na czwartym miejscu na kasecie, na stronie A.

 Jak mówiłam, trwa pół godziny, z których "Riders of the Black Earth" zajmuje cztery minuty i znajduje się na czwartym miejscu na kasecie, na stronie A

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Zacznijmy od garów, bo ostatnio wciąż o automatach. Jest w nich mnóstwo talerz, co w sumie nie dziwi, bo w black metalu, do którego zespół na tym demie nawiązuje (i z którego się być może wywodzi), talerze są bardzo lubiane. Nikną one jednak gdzieś między gitarami, a na pierwszy plan w perkusji wysuwają się bębny. Są dość szybkie, pojawiają się drobne zmiany tempa. Sama linia na perkusję jest moim zdaniem bardzo porządna.

Bas z kolei bardzo trudno tu wychwycić, bo na pierwszy plan wychodzą gitary, które w całym utworze zwracają na siebie największą uwagę. Wracając do basu, ja go niestety nie słyszę, ale podejrzewam, że to dość szybka linia towarzysząca perkusji.

Z dodatkowych instrumentów warto wspomnieć flet, który przewija się przez utwór i nadaje mu lekko mistycznego klimatu magicznych, szwedzkich lasów.

Jednak to gitary dominują w tym kawałku, niewymuszenie łowiąc ucho słuchacza. Ich linia jest bardzo przyjemna do słuchania, chociaż to praktycznie w kółko jedno i to samo, to jednak przyciąga uwagę. Choćby tymi drobnymi zmianami, wplatanymi co jakiś czas, i miłą dla ucha barwą dźwięku. Nie ma tu solówek, a przynajmniej nie takich typowych, bo wokal nie zostawia na to miejsca. Nie ma też większych, zwalających z nóg, czy irytujących efektów. Na początku pojawia się tylko drobny popis umiejętności gitarzysty z odrobiną efektu, ale trwa kilka sekund i już więcej się nie powtarza. Gitary dobrze się też tutaj komponują z fletem, który dodaje im odrobiny lekkości, kiedy już się pojawia. Poza tym linia monotonna i dość ciężka, jak sam doom. A przynajmniej ja odnoszę takie wrażenie.

I na zakończenie wokal, który opiera się na growlu, za którym średnio przepadam, ale tutaj uzupełniają go black metalowe wrzaski (które z kolei uwielbiam) i zwykły wokal, który dla ucha jest zaskakująco przyjemny po krzykach i powarkiwaniach.

Niestety nie znalazłam tekstu, więc na tym dzisiaj zakończymy. Nie mniej jednak mam nadzieję, że zachęciłam Was choć trochę do posłuchania utworu, który od późniejszego Draconiana różni się bardzo mocno i, przynajmniej dla mnie, korzenie tego zespołu są lepsze od jego późniejszych osiągnięć, choć to nie dzięki temu brzmieniu wyszedł z undergroundu. Myślę, że fani blacku te dwa pierwsze dema polubią tak samo mocno jak ja, a, jeśli ktoś woli lżejsze klimaty, to późniejszy Draconian również jest godny uwagi.

Kolejny już dzień wylewania miłości, ale chyba właśnie o to chodzi w tej publikacji xd

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Kolejny już dzień wylewania miłości, ale chyba właśnie o to chodzi w tej publikacji xd

Miłego dnia 💛

Sto Dni Muzyki Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz