11. man in the box

52 8 33
                                    

Alice In Chains to zespół, który poznałam naprawdę niedawno, choć przewijał mi się w proponowanych już od dłuższego czasu. Muszę przyznać, naprawdę wiele straciłam, nie klikając w nich wcześniej.

Są zaliczani do najważniejszych zespołów grunge'u, choć wszystkie zespoły tego nurtu znajdują się w cieniu najbardziej znanej Nirvany. Grali chyba najciężej, a głos Layne'a, a właściwie jego krzyk, jest moim zdaniem najbardziej przejmujący.

"Człowiek w pudełku" pochodzi z ich debiutanckiego albumu - "Facelift" - wydanego 21 sierpnia 1990 roku przez Columbię. Jak mówił Jerry Cantrell atmosfera albumu jest ściśle związana z atmosferą Seattle, w którym album powstał. Sam album był pierwszym grunge'owym albumem, który okrył się złotem (wrzesień 1991). Zdobył też podwójną platynę za dwa miliony kopii w Stanach. Pojawił się na 42 miejscu dwusetki Billboardu, a 1992 roku został nominowany go Grammy w kategorii Best Hard Rock Performance with Vocal.

Album był nagrywany w dwóch studiach (London Bridge Studio w Seattle oraz Capitol Recording Studio w Hollywood) od grudnia 1989 roku do kwietnia 1990.

Z ciekawostek można dodać, że perkusista, Sean Kinney, nagrywał album ze złamaną ręką: "I almost didn't play on the record - they started rehearsing with the drummer from Mother Love Bone, Greg Gilmore. I was sitting there playing with one hand, guiding him through it. Dave Jerden came in and they started to try to do it. He was like, 'Screw it - pull the plug. This is not going to be the same.' Luckily, we took a tiny bit of time off. I had that cast on for a while, and was like, 'I can't miss this.' I cut my cast off in the studio and kept a bucket of ice by the drum set. Kept my hand iced down and played with a broken hand. I tried not to do that again - your first big break, and you fuck it up."

"Man In The Box" był jednym z czterech singli do "Facelift". Pozostałe trzy to "We Die Young", "Sea of Sorrow" oraz "Bleed the Freak". Utwór zajmuje drugie miejsce na albumie i trwa cztery minuty i czterdzieści pięć sekund.

Trudno nie zacząć od wokalu, skoro to on zwraca moją największą uwagę

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Trudno nie zacząć od wokalu, skoro to on zwraca moją największą uwagę. Layne miał bardzo przyjemny głos, taki miękki, ale potrafił też krzyczeć z wielkim przejęciem i jeszcze większą mocą. Właściwie najbardziej do mnie przemawia ze wszystkich krzyczących wokali, jakie znam. Mam wrażenie, że jest szczery do bólu i dogłębnie przeżywa każdy swój tekst.

I'm the man in the box
Buried in my shit
Won't you come & slave me, save me

Feed my eyes, can you sew them shut?
Jesus Christ, deny your maker
He who tries, will be wasted
Feed my eyes now you've sewn them shut

I'm the dog who gets beat
Shove my nose in shit
Won't you come & slave me, save me

Feed my eyes, can you sew them shut?
Jesus Christ, deny your maker
He who tries, will be wasted
Feed my eyes now you've sewn them shut

Tekst, jak mówią sami autorzy opowiada o cenzurze rządu Stanów oraz mediów, ale Layne wspominał, że w sporej mierze zainspirowała go rozmowa z ludźmi z wydawnictwa, którzy byli wegetarianami i opowiedzieli mu o tym, jak hoduje się cielęta na cielęcine. Cóż, w tekście doskonale widać, jak bardzo to go ruszyło.

Drugą rzeczą, która rzuca się w ucho, jest gitara. (dwie minuty nieudolnych wrzasków) Otóż, gitara jest tylko jedna, więc siłą rzeczy Cantrell skupił się głównie na rytmie, ale solówka też się pojawia, między dwoma ostatnimi refrenami. Wiadomo, że do jej nagrania użyto czegoś, co po angielsku nazywa się talkbox, ale nie znam polskiego odpowiednika. Nie trwa długo, ale jest przyjemna i ciekawa. Barwa zupełnie odmienna od Mety, o której mówiłam Wam ostatnio. Jest bardziej surowa i słychać w niej to lekkie grunge'owe przybrudzenie, jakby pył, który zawsze mi się z dźwiękiem grunge'u.

A gary? Ja bym tego nie zagrała z obiema w pełni sprawnymi łapkami. Nie jest bardzo napchana ozdobnikami, ale jest kilka zmian rytmu, wolniej-szybciej. Słychać w równej mierze bębny i talerze, oba elementy równie proste i konkretne, moim zdaniem, dobrze pasujące do reszty instrumentów, które skradają się gdzieś w tle za głosem Staley'a.

Sekcja rytmiczna pod względem brzmienia jest bardzo spójna, bo bas również ma prostą, dość monotonną linię, która jednak prezentuje się bardzo porządnie i ładnie podbija gitarę, dobrze się przy tym czepiając garów. Słowem, prosto, ale konkretnie.

Alice In Chains to bardzo dobry zespół o ciężkim i mocnym brzmieniu, które jednak i tak blednie przy głosie wokalisty. "Człowiek w pudełku" to jeden z moich ulubionych kawałków, ale polecam go Wam z czystym sumieniem, bo to utwór naprawdę godny uwagi i uwielbienia.

Dziś kolejna notka, dopóki jeszcze mam internet xd Jeśli dziś uda mi się napisać większość następnej, to ukaże się w piątek

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Dziś kolejna notka, dopóki jeszcze mam internet xd Jeśli dziś uda mi się napisać większość następnej, to ukaże się w piątek.

Jeszcze krótka informacja o recenzji albumu: na pewno będzie długa. Recenzja "Dystopii", którą pisałam rok temu, wyszła na ponad trzy tysiące słów, dlatego sądzę, że recenzja MOP może być jeszcze dłuższa.

Miłego dnia, kochani 💛

Sto Dni Muzyki Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz