1 - Bitwa o Hogwart

3.1K 132 28
                                    

Wokół rozległ się przeraźliwy hałas. Tak naprawdę ciężko było się zorientować, co właśnie się stało. Zewsząd dobiegały odgłosy walczących. Coraz więcej śmierciożerców zaczynało się deportować, a więc Harry Potter musiał mieć przewagę. Na podłodze wokół leżały ciała. Część z nich była odziana w ciemne szaty, ale większość stanowili uczniowie i członkowie Zakonu Feniksa. Pomiędzy nimi leżały gruzy, kawałki murów uszkodzonego zamku. W powietrzu unosił się pył, kurz i zapach krwi. 

Chciałam się dostać wyżej. Musiałam się jakoś stąd wydostać. I to jak najszybciej. Szło mi to mozolnie. Próbowałam nie nadepnąć na leżących i nie skręcić kostki na gruzach. Oparłam dłoń na ścianie i poczułam jak zaczyna drgać. Po kamieniach rozchodziło się coraz szersze pęknięcie. Już wiedziałam, że teraz nie mam czasu. Musiałam się pospieszyć. Zaczęłam biec kilkukrotnie potykając się o wystające kamienie i gruzy. Ściana za mną zaczęła częściowo się zawalać. Odbiegłam w bok, aby się od niej oddalić i kiedy już myślałam, że dam radę zrobić unik, poczułam, jak na kogoś wpadam. Spróbowałam się cofnąć, ale poczułam, jak czyjeś ręce same mnie odpychają. Upadłam na posadzkę, ale może dzięki temu uda mi się wyśliznąć.

- Rookwood! Zmywamy się!! Zaraz nas przygniecie! – Przecisnęłam się w świeżo uniesionym kurzu tak, że nie zwrócili na mnie zbyt wielkiej uwagi. Ściana zaczęła się walić. Biegłam, ale było już za późno. Ktoś wycelował we mnie różdżką, ale nie trafił, bo się potknęłam. Upadłam na kogoś, jakiegoś chłopaka, przygniatając go. Zielone światło od rzuconego uroku przeleciało tuż nad nami. Przejechaliśmy po podłodze kilka metrów, co prawdopodobnie ocaliło nas oboje przed ostatnim kawałkiem walącego się muru.

- Fred!

- Weasley!!

- Fred! O mój Boże, Fred! Nic Ci nie jest?

Kilkoro osób otoczyło nas wokół. Wciąż słyszałam rzucane zaklęcia i uroki, choć było ich zdecydowanie mniej, aż w końcu ucichły. Nie bardzo mogłam się ruszyć. Chłopak leżał pode mną na brzuchu i próbował odpowiedzieć.

- Gruzy... - Ktoś krzyknął. Ktoś inny nad nami przeszedł.

- Dziewczyna ma unieruchomione nogi.

- Trzeba usunąć kamienie!

- Różdżka, kto ma różdżkę?!

- Uratowałaś mojego syna kochanie – delikatna, kobieca dłoń ścisnęła mi palce. Wciąż nie mogłam się ruszyć. – Pospieszcie się!

Ktoś machnął różdżką. Poczułam jak z moich nóg znika ciężar. Jakiś chłopak złapał mnie w pasie i przeniósł kawałek obok. Położył mnie delikatnie na ziemi. Ktoś inny pomógł obrócić się uwolnionemu przed chwilą Fredowi, o ile dobrze usłyszałam jego imię.

- To koniec!! Harry pokonał Sami Wiecie Kogo!! – Głos dobiegał z niższych pięter.

- Harry zwyciężył!! Śmierciożercy się deportują!

Spróbowałam usiąść.

- Uratowałaś mojego bliźniaka. – Czarodziej, który mnie przenosił ukucnął między nami. Nie miał ucha.

- Nic ci nie jest? - Przygnieciony przeze mnie wcześniej chłopak podniósł się już i kucnął koło brata. Byli niemalże identyczni i obaj mieli płowe włosy, tak jak kobieta, która trzymała moją dłoń.

- Ja... - Powoli zgięłam nogi. Jedna z nogawek była zakrwawiona.

- Jestem Fred, a to George. – Spojrzałam na nich. Byli identyczni.

- Chyba nic mi nie jest...

- Pokaż mi to kochanie. – Kobieta delikatnie odsunęła materiał dżinsów. Noga była rozcięta, a wokół pojawiała się opuchlizna.

Out of control - Inna niż wszyscy - Magia istniejeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz