Następnego dnia, kiedy otwarłam oczy, dziewczyny jeszcze mocno spały. Wstałam po cichu, i zaczęłam pakować kufer. Ubrania, które nosiłam w Norze były świeżo uprane i wyprasowane. Kiedy już byłam gotowa, poszłam jeszcze do łazienki, żeby choć trochę się ogarnąć, po czym zeszłam na dół. Mimo wczesnej pory pani Weasley była już w kuchni.
- Dzień dobry.
- Witaj kochanie. Wczoraj nie miałam okazji z tobą porozmawiać, ale Fred mi powiedział, że między wami chyba coś się dzieje. Tak się cieszę – podeszła i mnie objęła. Uśmiechnęłam się, choć w sumie nie powinnam. Byłam wczoraj pijana, przez co omal nie wpakowałam się w kłopoty, więc na to, co stało się między mną a Fredem także powinnam spojrzeć na nowo. Muszę z nim porozmawiać, zwłaszcza, że podjęłam już decyzję, że będę na chwilę u nich mieszkać. W co ja się wpakowałam...
- Fred już wstał?
- Usiądź, najpierw zjesz śniadanie. Coś cię martwi?
- Nie...Pani Weasley, Fred mówił, że przeniosę się do Londynu?
- Tak. Tak mówił, ale teraz zjedz. – Usiadłam do stołu i złapałam kanapkę. Czarownica przez chwilę stała i mnie obserwowała, jakby chciała się upewnić czy wszystko w porządku. Odwróciłam wzrok. Przecież nie powiem, że pijana pocałowałam jej syna, że nie wiem jakie będą tego konsekwencje. Po co mi coś, czego staram się unikać, jakaś relacja z kimś, wokół kogo wiecznie kręci się tłum ludzi. Z drugiej jednak strony, tylko on zapewniał mi swobodę w byciu tym, kim naprawdę jestem, nie bałam się i czułam... sama nie wiem... inaczej niż kiedykolwiek.
- A czy to jest daleko stąd? Pokątna?
- Trochę daleko... Zawsze możesz użyć kominka. Bliźniacy ci powiedzą skąd można się przenieść.
- A George i Angelina? Nie miałam okazji z nimi porozmawiać po ślubie...
- Na tydzień przenoszą się do Billa i Fleur. Mają mały domek na plaży przy oceanie. Fred nie chce tu już dłużej zostać. Uparł się, że musi być w sklepie i dopilnować interesu. Mimo wszystko, byłabym bardzo zadowolona, jeśli będziecie do nas wpadać nawet codziennie.
Kiwnęłam w odpowiedzi, akurat kiedy do kuchni wszedł chłopak.
- Dzień dobry! George z żoną już się zmyli. – Fred usiadł i złapał szklankę. Zerknął na mnie pijąc. Odwróciłam wzrok czując się nieswojo. Po raz pierwszy w jego obecności. I po co mi to wszystko było? Jak teraz mam się zachowywać? – Hej, jesteś gotowa? Jak zjem skoczę przenieść twoje rzeczy i wrócę po ciebie. Wszystko OK?
- Wszystko mam w kufrze. – Uśmiechnął się i nałożył sobie porcję na talerz.
Kiedy Fred jadł, ja pomagałam uprzątać Pani Weasley. Przynajmniej mogłam w ten sposób unikać wzroku chłopaka, a jego mama przestała patrzeć na mnie ze zmartwieniem. W między czasie do stołu doszedł Ron ubrany w piżamę.
- Czeeeść – przeciągnął się ziewają i usiadł łapiąc w rękę pieczone udko.
- Cześć. Ron pożegnasz ode mnie resztę? – Stanęłam przy drzwiach.
- Marta, może zjesz jeszcze tortu – podała mi kawałek na talerzyku, a ja kiwnęłam i złapałam widelczyk.
- Dziękuję.
- Pożegnam. Uroczyście przysięgam, że będziemy z Harry'm wpadać do sklepu regularnie. Wyobraźcie sobie. Cały rok bez Ginny i Hermiony.
- Wszystko na to wskazuje, że będziecie już pracowali w ministerstwie.
CZYTASZ
Out of control - Inna niż wszyscy - Magia istnieje
Fanfic*** Co, jeśli przypadkiem, w trakcie Bitwy o Hogwart uda się ocalić o jedno istnienie więcej? Jak będzie wyglądał świat po zwycięstwie Harry'ego Pottera? *** Osierocona dziewczyna spędza 7 lat w Szkole Magii i Czarodziejstwa Hogwart. Na polecenie Du...