14 - Smithfield

539 67 2
                                    


Święta minęły w rodzinnej atmosferze. To było coś, czego nigdy wcześniej nie przeżyłam aż tak mocno. Zewsząd otaczały mnie osoby, które starały się sprawić, żebym czuła się jak członek rodziny. Już drugiego dnia zmieniliśmy plany i zostaliśmy z Fredem w Norze. Brałam wtedy pióro, tusz i siadałam w podniszczonym fotelu, tuż przy kominku pisząc dalsze strony powieści. Pani Weasley przynosiła mi nieraz talerz z ciasteczkami i szklankę soku, a czasem siadała w bliźniaczym fotelu, łapała wełnę i druty i sterowała nimi za pomocą magii, albo czytała książkę, którą ode mnie dostała. Jeszcze innym razem tylko zaglądała sprawdzić, czy czegoś mi nie potrzeba i wracała do kuchni. Fred spędzał czas z rodziną i pozwalał mi pracować w ciszy. Wiedział, że kiedy piszę potrzebuję spokoju. Poza tym naprawdę oddawałam się wtedy temu, co robiłam. Czasem siadał w pokoju i cicho patrzył jak maczam pióro w kałamarzu i piszę parę wersów po ty, by nieraz skreślić połowę z nich i napisać odrobinę inaczej, a czasem całkiem z nich rezygnując.

- Hej maluchu – poczułam, jak chłopak przewiesza się przez oparcie fotela, kiedy odłożyłam pióro i pochyla zrównując się ze mną.

- Freddie – uśmiechnęłam się i oddałam mu pocałunek, kiedy zbliżył się odrobinę ze ściągniętymi ustami w dzióbek.

- Jak ci idzie? – Zerknął na kartkę.

- Chyba nieźle... - pomachałam delikatnie pergaminem, żeby atrament wysechł i odłożyłam na bok.

- Mam sowę dla ciebie – podał mi kopertę. Złapałam ją i zerknęłam na pieczęć.

- Wydawnictwo – rozerwałam kopertę i wyjęłam list. Fred wisiał nade mną i czytał razem ze mną.

- Nieźle – mruknął.

- Minął niecały tydzień, a oni sprzedali już połowę. W dodatku wyznaczono premierę za granicą na 14 stycznia.

- Wszędzie? – Sięgnął palcem i przesunął po rozpisce.

- Tak. Wszędzie. Czekaj, co dalej – wróciłam do przeglądania treści. Fred zatrzymał się dokładnie w tym samym miejscu, co ja.

- Mówiłem, że będzie z ciebie gwiazda – zaśmiał się.

- Cicho – mruknęłam.

- Wszystko OK dzieci?

- Właśnie zapraszają Martę na krótki wywiad do gazety i sesję reklamową. Ma się odbyć w Esach i Floresach w najbliższą sobotę.

- Och to cudownie!

- No nie wiem... piszą jeszcze, że w uzgodnieniu z dyrektorem mugolskiej księgarni, nałożą nakładkę na okładkę książki, żeby ukryć magię i spowodować efekt trójwymiarowy. Nie wiem, co to.

- Pewnie jakaś mugolska sztuczka. Hermiona wiedziałaby, o co chodzi. Wypuszczają książkę również tam. 500 egzemplarzy.

- W każdym bądź razie trzeba będzie w sobotę na 10:00 pojawić się w księgarni.

- Prosto tam?

- Tak. Tom pisze, że będzie czekał przed wejściem.

- Gratulacje. Przyjdziemy na pewno – Molly uśmiechnęła się z matczyną troską i uścisnęła mnie opiekuńczo.

- W takim razie wyślę tylko sowę z potwierdzeniem. Dziękuję wam za wsparcie – uśmiechnęłam się i złapałam czysty pergamin.

- No nic, najwyższy czas wracać na Pokątną.

- Też tak uważam – George stanął obok brata. – Angelina do rozwiązania przenosi się do mamy, a my musimy odświeżyć w tym czasie nasze mieszkanko i dokończyć pokoik. No i czas otworzyć sklep. Odstawię bezpiecznie żonę. Tato pożyczam auto, potem je odstawię i czas do domu.

Out of control - Inna niż wszyscy - Magia istniejeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz