22 - Walka pod Hogsmead

289 49 0
                                    

Kiedy przejście się otwarło pchnęłam drzwi i cała nasza czwórka weszła do gabinetu. Spojrzenie obecnych spoczęło w pierwszej kolejności na mnie.

- Panno Evans. – Przy McGonagall stał Kingsley Shacklebolt. Znałam go ze zdjęcia, które oglądałam u Weasley'ów. Był członkiem Zakonu Feniksa. Aktualnie piastował urząd Ministra Magii.

- Profesor McGonagall. Pan Minister? Harry, Ron, co się dzieje?

- Dostaliśmy informację o kilkunastu jednoczesnych atakach na mugoli i czarodziejów mieszanej krwi, oraz co ważniejsze, że w pobliżu Hogsmead grasuje grupa śmierciożerców. Dopuścili się ataku na czarodzieja półkrwi. Wszyscy aurorzy zostali już wysłani w inne miejsca, są porozrzucani po całej Anglii, potrzebujemy waszej pomocy. To ważne, ostatni aurorzy chronią Hogwart, ale musimy kogoś posłać do Hogsmead.

- Jako członek Zakonu, Kingsley wie, co potrafisz – wtrącił Harry widząc moje zdziwione spojrzenie. Poczułam jak bliźniacy stają po moich obu stronach, więc mężczyzna przeniósł na nich spojrzenie.

- Jeszcze raz.8 Dlaczego pozostali aurorzy są rozrzuceni po kraju?

- Ataki wzmogły się w trakcie ostatniej doby. W wielu miejscach w całej Anglii. Wszyscy są rozesłani po kraju i sprawdzają tereny, z których nadeszły zgłoszenia. Wyłapują tworzące się grupki. Harry i Ron zapewniali dodatkową ochronę w Hogwarcie, ale udało mi się tu kogoś podesłać. Tylko, że jakaś większa grupa... podobno zakapturzonych było kilkunastu. Potrzebujemy was...

- Pani dyrektor? – Spojrzałam na McGonagall. Westchnęła, ale skinęła głową.

- Wyraziłam zgodę panno Evans. Hogsmead graniczy z Hogwartem. Nie możemy ryzykować bezpieczeństwem uczniów. Uważam, że jest już pani gotowa, by się tam udać.

- Fred, George – Potter wystąpił przed Rona. – Na wszelki wypadek będziecie z Martą.

- Jasne Harry.

- Panno Granger, proszę udać się do Pokoju Wspólnego Gryfonów. Razem z pozostałymi uczniami. W razie zagrożenia pomoże pani zabezpieczyć zamek.

- Jak się dostaniecie niezauważeni go Hogsmead?

- Ja wiem – rzucił Harry. – Ruszamy – Potter rzucił bliźniakom płaszcze, które wcześniej podniósł z fotela i wyszedł z gabinetu.

- Widzimy się później – Ron uśmiechnął się do Hermiony i zniknął za Harrym. Dziewczyna spojrzała jeszcze na Rona i oddaliła się w kierunku Wieży Gryfonów. Zapięłam płaszcz i ruszyłam za Potterem mając po obu stronach bliźniaków Weasley.

- Co się dzieje? Dlaczego nagle jest tyle ataków?

- Poczekajcie, aż będziemy w korytarzu – ostatni fragment pokonaliśmy półbiegiem. Zatrzymaliśmy się przed posągiem jednookiej wiedźmy. Złapałam Freda za łokieć chcąc nabrać powietrza, więc objął mnie ręka w pasie. George spojrzał na nas wymownie.

- A czepiacie się mnie i Ang.

- Cicho już – mruknął chłopak zerkając na brata. Ron wyciągnął różdżkę i stuknął w posąg.

- Dissendium – marmur ustąpił, więc weszliśmy w korytarz, a on się za nami zamknął. George przecisnął się przed nas i stanął pierwszy.

- No dobra, co się dzieje?

- Prawdopodobnie śmierciożercy postanowili pomścić śmierć Voldemorta. Z tego, co ministerstwo się dowiedziało, ktoś nimi kieruje.

- Kto byłby na tyle głupi?

- Mało to fanatyków czystej krwi?

- Coś więcej wiemy na temat wydarzeń w Hogsmead? – Ruszyliśmy na przód.

Out of control - Inna niż wszyscy - Magia istniejeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz