20 sierpnia, poniedziałek
- Stephan, dobrze się czujesz? – zapytała Angela z troską, patrząc na chłopaka.
Leyhe nie ruszył swojego śniadania, co chwilę kaszlał i pociągał nosem.
- Przewiało mnie w górach, ale to nic poważnego – powiedział bez przekonania.
- Nie myśl sobie, że wypuszczę cię w takim stanie z domu – oświadczyła kobieta. – Wracaj do łóżka, zaraz przyniosę ci lekarstwa.
Steph rozważył w myślach swoje szanse na wygranie tej wymiany zdań i uznał, że rozsądniej będzie się poddać.
- Dobrze, mamo – powiedział ze słabym uśmiechem i ruszył do swojego pokoju.
***
Stephan wrócił do łóżka, jednak martwił się, jak na jego nieobecność w firmie zareaguje szef. Postanowił jeszcze spróbować wpłynąć na zdanie pani Muller. Gdy tylko drzwi do jego sypialni otworzyły się, zaczął mówić.
- Angela, ja wiem, że jesteś pielęgniarką i leczenie innych jest twoim obowiązkiem, ale ja naprawdę... - przerwał, gdy zauważył, kto stanął w drzwiach pokoju.
- To nie Angela, ale dla ciebie mogę zostać pielęgniarką – powiedział wesoło Andreas.
- Co ty tu robisz?
- Angela do mnie zadzwoniła i powiedziała, że trafiła na bardzo upartego pacjenta... - odparł Andi, siadając na brzegu łóżka. – Nie myśl sobie, że pozwolę ci stąd wyjść.
Stephan zrobił niezadowoloną minę, chociaż wizja spędzenia całego dnia z Andim bardzo mu się podobała.
- Zadzwoniłeś już do firmy, żeby ich poinformować, że dziś nie przyjdziesz? – zapytał Wellinger, a gdy Steph pokręcił przecząco głową, podał mu bez słowa telefon.
- Ale...
- Dzwoń – powiedział stanowczo blondyn.
Stephan wysłuchał polecenia.
- Grzeczny chłopiec – pochwalił go Andi, gdy ten się rozłączył. Następnie nachylił się do bruneta, żeby go pocałować. Steph odwrócił głowę, przez co usta Andreasa wylądowały na jego policzku.
- Uważaj, bo się zarazisz – powiedział przekornie Leyhe.
- Jak dziecko – mruknął blondyn. – Przyniosę ci herbatę.
Wellinger ruszył do kuchni, a Steph rozwalił się na łóżku, rozkoszując się chwilą. Przez okno do pokoju wpadały ciepłe promienie słońca. Chłopak aż żałował, że nie może wyjść na zewnątrz. Ale jego opiekunowie mieli rację, naprawdę nie czuł się dziś dobrze.
- To dla nas – powiedział Andi, stawiając na stoliku nocnym dwa kubki z herbatą. – A to prezent od Angeli – dodał i włożył w dłoń Stephana tabletki.
Steph przewrócił oczami, ale widząc surowe spojrzenie młodszego chłopaka, połknął lekarstwa.
- Chodź do mnie – powiedział Leyhe i przesunął się na łóżku. Andi położył się obok niego i objął go ramionami. Steph uśmiechnął się, czując znajomy zapach chłopaka, który tak uwielbiał i wtulił się w niego.
- Od razu mi lepiej – wyszeptał brunet do ucha Wellingera, na co ten się zarumienił.
- Potrzebujesz czegoś? Mogę przynieść ci coś do jedzenia albo zrobić jakiś zimny okład... - zaproponował młodszy.
CZYTASZ
Love comes quietly | Lellinger
Fanfiction„- Love comes quietly... - zaczął recytować Andreas. Stephan wsłuchiwał się w jego głos jak zaczarowany. - Tak właśnie wyobrażam sobie prawdziwą miłość. Myślę, że nie można zakochać się od pierwszego wejrzenia. To raczej proces, który rozwija się w...