Rozdział 17 - „Co ty wyprawiasz?"

464 63 14
                                    

27 sierpnia, poniedziałek


- Mam do was pytanie – zaczął Stephan, wchodząc do jadalni, gdzie Mullerowie zaczynali obiad. – Jak wiecie, Andreas ma jutro urodziny i pomyślałem, że moglibyśmy zorganizować mu kameralne przyjęcie w gronie rodziny. Wiem, że jego przyjaciele chcą go wyciągnąć do jakiegoś klubu w weekend, ale uznałem, że to byłaby dla niego miła niespodzianka, gdyby spędził trochę czasu z bliskimi. Zobaczyłby, że ma na kogo liczyć i...

- To świetny pomysł, Stephan – powiedziała entuzjastycznie Angela.

Alex pokiwał głową na znak zgody.

- Ja mogę się zająć poczęstunkiem, a wy moglibyście zaprosić jakiś gości, bo nie znam waszej rodziny...

- Koniecznie musimy zaprosić Thomasa i Adama – zaczęła wyliczać Angela.

- Nie wiem, czy to rozsądny pomysł, wpuszczać tą dwójkę do naszego domu – odparł Alex.

- Oh, daj spokój, od kiedy Thomas się ożenił, jest nie do poznania, a Adam sam nic nie narobi...


28 sierpnia, wtorek


- Wszystko gotowe? – zapytał Stephan, rozglądając się nerwowo po pomieszczeniu.

Od rana zajęty był przygotowaniami. Posprzątał cały dom, przyrządził jedzenie, upiekł tort... Chciał, żeby wszystko było idealne. Zaproszeni goście siedzieli przy stole i gawędzili wesoło. Widać było, że w rodzinie panują dobre stosunki.

- Stephan, spokojnie, wszystko jest tak, jak należy – uspokajała go Angela.

Chłopak spojrzał na zegarek.

- Heinz powiedział, że przyprowadzi go o osiemnastej. Jest już pięć po...

W tym momencie usłyszeli dzwonek do drzwi.

Alex posłał brunetowi przelotne spojrzenie i ruszył do korytarza.

Gdy tylko Andi stanął w progu salonu wszyscy goście zaczęli śpiewać „Sto lat".

Andreas uśmiechał się szeroko. Wzrokiem odnalazł Stephana.

„To twoja sprawka" – powiedział bezgłośnie.

Brunet uśmiechnął się do niego niewinnie.

- Czas na tort – ogłosił Adam, kuzyn Andreasa, zapalając świeczki.

- Pomyśl życzenie! Pomyśl życzenie! – skandowali Karl i Sophia w chórze z Clarą, córką Thomasa.

„Chcę, żeby Stephi zawsze był przy mnie" – pomyślał blondyn i zdmuchnął świeczki.

Następnie Angela pokroiła ciasto i rozdała gościom jego kawałki.

Impreza toczyła się własnym rytmem. Goście rozmawiali, śmiali się, dzielili się nowinkami ze swojego życia. Andreas cieszył się, że może swoje urodziny spędzić ze swoimi bliskimi w radosnej atmosferze. Jednak coś nie dawało mu cały czas spokoju. Dla zaproszonych gości Stephan był jedynie „przyjacielem rodziny". Wyglądało na to, że dla bruneta to nie jest problem. Znajdował sposoby, na okazywanie uczuć bez ujawnienia tajemnicy. Co chwilę „przypadkowo" ocierał się o niego, gdy przechodził, raz nawet złączył ich palce pod stołem. Wydawałoby się, że wszystko jest dobrze, ale Andi miał wątpliwości. Może to odpowiedni moment, żeby powiedzieć bliskim prawdę?

Z rozmyślań wyrwał go głos Leyhe.

- Andi, mogę cię na chwilę porwać? – wyszeptał Stephan do ucha ukochanego.

Andreas poczuł falę ekscytacji przechodzącą przez jego ciało. Wstał szybko i udał się za Stephanem na taras.

- Mam nadzieję, że nie jesteś na mnie zły za to przyjęcie – zaczął Leyhe.

- Żartujesz? Jest idealnie, wszystkie najważniejsze dla mnie osoby razem, przy jednym stole... Nie mogłoby być lepiej - powiedział stanowczo Wellinger.

Stephan uśmiechnął się na te słowa.

- Wiesz, nie dostałeś jeszcze prezentu ode mnie... - odparł brunet, zbliżając się do młodszego chłopaka.

- Jak to? Myślałem, że to jest mój prezent – powiedział zdziwiony Andi, wskazując ręką w stronę przyjęcia.

- Bo tak jest, po części. Ale chciałem ci dać coś, co będziesz mógł mieć przy sobie, żeby ci o mnie przypominało. Wiesz, nie stać mnie na nowy samochód albo jakąś egzotyczną podróż, ale to jest prezent od serca – Steph czuł potrzebę wytłumaczenia się, zanim podał Andreasowi zawinięty w papier przedmiot. – Wszystkiego najlepszego.

Andi wziął od niego pakunek, ale wstrzymał się z otwarciem go.

- Stephi, to naprawdę nie ma znaczenia. Najważniejsze jest to, że jesteś tutaj teraz ze mną – po tych słowach nachylił się i złączył ich wargi.

Stephan przysunął się bliżej i objął blondyna za szyję, gładząc ją delikatnie. Mężczyźni stali w swoich objęciach pod rozgwieżdżonym niebem, ciepły wietrzyk muskał ich skórę. Całowali się powoli i dokładnie. Mieli wrażenie, że czas się zatrzymał, że istnieją tylko oni i nic więcej...

- Andreas? Co ty wyprawiasz? – wykrzyknął Heinz, który jakimś cudem również znalazł się na tarasie.

Mężczyźni odsunęli się od siebie gwałtownie.

- Wiedziałem, że nie można ufać temu przyjezdnemu – powiedział starszy Wellinger, patrząc w stronę Stephana. – Ale ty, synu, myślałem, że masz choć trochę rozumu...

Mężczyzna odwrócił się na pięcie i ruszył przed siebie.

- Ale tato, ty nic nie rozumiesz... - zaczął Andi, próbując dogonić ojca.

Stephan odpuścił, wiedział, że to sprawa między ojcem i synem. Po jakimś czasie wrócił do środka.

- Gdzie jest Andi? – zapytał.

- Wrócił z ojcem do domu. Nie przejmuj się, Stephan. Oni muszą teraz porozmawiać ze sobą w cztery oczy – powiedziała Angela.

Leyhe to wiedział, a jednak martwił się o Andreasa.

Stephi: Żyjesz?

Stephi: Co powiedział twój ojciec?

Andi: Jest ok

Stephi: Czyli nie wydziedziczył cię?

Stephi: Co się dzieje?

Andi: Pogadamy później

Stephi: Andi

Stephi: Powiedz co się stało

Wyświetlone przez: Andreas Wellinger

„Daj mu trochę czasu, żeby ochłonął" – upomniał się Stephan w myślach i postanowił poczekać, aż Wellinger sam będzie chciał z nim porozmawiać.

Love comes quietly | LellingerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz