prolog

4.7K 281 290
                                    

Amazonia pochłania wszystko. Nie jest niebezpieczna. Tak naprawdę obdarza miłością. Miłością dziką, szczerą, miłością prawdziwą i piękną. Wiele razy budziła we mnie niepokój, ale potem nadchodziły chwile nieskończonej ulgi i radości.

Amazonia dzielona przez największy ciek wodny zdobiony nazwą podchodzącą od swej matki. Swój bieg rozpoczyna na zboczu góry Quehuisha. Potrafi być wszędzie, nawet tam, gdzie najmniej się jej spodziewasz. Może dosłownie zwalić cię z nóg, albo zaoferować spokojną kąpiel z dala od żarłocznych piranii, które nie wiedząc czemu, czasem postanawiają porzucić twoje mięso i dzielić razem wspólną spokojną kąpiel.

Prawdopodobnie działa tu podświadomy, transcendentyczny system, którego w większości mój umysł nie jest w stanie jeszcze pojąć. Dżungla rządzi się swoimi niezapisanymi zasadami, a każdy kto nie jest zbyt przychylny, by z nią współpracować i afirmować jej intencje, zostaje małymi krokami wykopany z miejsca, gdzie stopa chciwych ludzi nigdy nie powinna zostać postawiona.

To miejsce obdarza ciszą w ciągu dnia, ale szumi, zaciekle walcząc nocą. W uszach zawsze coś brzęczy, w ustach brakuje śliny, a w oczach budzą się żywe ognie. Smak manioku i pieczonych bananów na długo pozostaje na języku i mimo, że chwilami tęsknię za zwykłą, sztucznie wypchaną wieprzowiną, nie jest to uczucie nawet o gram silniejsze niż energia życia, która wypełnia mnie tutaj, a to wydaje się być wystarczająco pocieszającym uczuciem.

Często tak jak i Mały Książę zastanawiam się, dlaczego pobiera lekcje od starego geografa, który bez wątpliwości utwierdza go w przekonaniu, że nauki geograficzne nie rozważają rzeczy krótkotrwałych, takich jak róża, a tylko rzeczy wieczne, jak wypiętrzone na tle milionów lat góry albo śmiercionośne wulkany. Dziś czuję, jakbym sam poznał wszystko to, co zostało opisane znacznie bliżej niż kiedykolwiek oni chociażby próbowali.

Historia pokazuje, że człowiekowi łatwiej było wylądować w kosmosie niż pokonać dżunglę. Wylądowałem, więc dalej niż na Księżycu i choć nikt o tym nie wie, wygrałem i czuję homeryczną radość połączoną z wieczną ulgą i delikatną bryzą błogości podobną do tej, która ogarnia mnie, kiedy płynę przez spokojną Amazonkę.

W ludzkiej dżungli, błądzi człowiek. W dżungli natury człowiek triumfuje nad nieszczęściem.

Amazonia | larryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz