w nienawiści jest strach
- Musisz przyśpieszyć. – Mężczyzna rzucił za siebie niewyraźnym głosem, kiedy znacznie odstawałem w drodze do miejsca, którego istoty nawet nie znałem. Nie wiedziałem, czego miałem się spodziewać. Wykarczowanej części lasu z wielkim namiotem, czy ubłoconych Indian otaczających mnie z każdej strony i próbujących zmusić mnie do swoich ekscentrycznych rytuałów.
- Nie umiem chodzić tak szybko – wymruczałem pod swoim nosem z lekką zawiścią w swoim głosie. Byłem pewien, że Dziki Henry tego nie usłyszy, a jednak to zrobił. Tak, jakby żyjąc w tej dziczy zdążył już zapożyczyć wszelkie wyostrzone zmysły od innych żyjących tu zwierząt.
- Uwierz mi, nie chcesz być tutaj, kiedy nastanie mrok – dodał z nutą zmartwienia w głosie. Tak, jakby naprawdę nie chciał, aby przytrafiło mi się coś złego. Abstrahując jednak od jego dziwnej emocjonalnej perspektywy, sama idea obecności po środku dżungli w mroku nocy była wystarczająco przekonująca, bym przyśpieszył bez dłuższego marudzenia.
Być może sprawiałem wrażenie spokojnego i całkowicie niewzruszonego całą tą sytuacją, jednak w rzeczywistości pot gęsto spływał po moich plecach, i nie był on jedynie efektem duchoty, a w mojej głowie tliło się od najczarniejszych scenariuszy. Nie miałem pojęcia, kim był mężczyzna idący przede mną, nie wiedziałem, jak się tu znalazł i jakim cudem umiał rozmawiać oraz czytać w moim języku? Skąd wiedział, że byłem tutaj razem ze swoją grupą badawczą oraz, że się zgubiłem? Dlaczego bezinteresownie prowadził mnie w miejsce, które prawdopodobnie nazywał swoim domem? Dlaczego był kompletnie nagi, a do tego nie wydawał się być tym w żaden sposób zażenowany?
Po prostu szedł przed siebie i byłem pewien, że jego penis co chwilę uderzał o jego lekko wyrzeźbione, opalone uda, ale on nie zwracał na to nawet najmniejszej uwagi. Jeśli reszta jego plemienia zachowywała się w podobny sposób, byłem pewien, że prawdopodobnie nie potrafiłbym zasnąć przez całą noc. I to nie tylko z powodu miejsca w jakim się znajdowałem, ale z powodu widoku tak wielu nagich osób oraz ich intencji, z pewnością dla mnie nieznanych i niezrozumiałych.
Na miejsce dotarliśmy po trzydziestu minutach żwawego marszu, co sprawdziłem na swoim zegarku. Odetchnąłem z ulgą, gdyż przez ten cały czas wciąż bałem się, że nie zdążymy dotrzeć tam przed zmrokiem, a ja znów zagubię się gdzieś wśród drzew. Wtedy Dziki Człowiek byłby jedynie kolejnym osobnikiem, który świadomie, czy też nie, postanowił zostawić mnie tu na pastwę losu.
Ku mojemu zaskoczeniu w miesjcu do którego dotarliśmy nie było nikogo innego oprócz nas. A miejscem tym okazało się byc coś na wygląd domu. Tyle, że zamiast ścian, wnętrze z każdej strony otaczała czarna moskitiera, która prawdopodobnie uniemożliwiała wtargnięcie większości niebezpieczeństw. Na zewnątrz delikatnie tliło się ognisko, a w środku nie było żadnych innych pomieszczeń, oprócz głównego pokoju z jednym tylko meblem – drewnianym łóżkiem z nieco porwanym materacem na wierzchu.
- Więc... tutaj mieszkasz? – zapytałem niepewny jego reakcji, spoglądając w jego stronę. Wcześniej rozważałem udawanie niemowy, ale zorientowałem się, że było już na to za późno, ponieważ już wcześniej odezwałem się do mężczyzny.
- Nie bardzo – odparł, wzruszając ramionami i podchodząc do łóżka na końcu pomieszczenia. Ta odpowiedź nieco mnie skonfundowała i zdezorientowała jednocześnie. Nie mogłem pozwolić na to, by ten Dziki Człowiek tak po prostu wtargał na moją pewność siebie i sprawiał, że czułem się niewystarczająco rozgarnięty, by go zrozumieć. Zmarszczyłem swoje brwi w irytacji, rzucając sztylet, który wciąż trzymałam w swojej dłoni na ziemię i próbując zwrócić tym jego uwagę. Nie zadziałało. Zanim jednak z moich ust wydobył się jakikolwiek krzyk oznajmiający moją irytację, mężczyzna odezwał się po raz kolejny. – Zazwyczaj śpię na zewnątrz. Ty możesz spać dziś tutaj – wyjaśnił, rzucając na materac jakiś kawałek materiału, który wyciągnął spod łóżka i lekko go wygładzając.

CZYTASZ
Amazonia | larry
FanfictionStudent londyńskiej uczelni, Louis, z racji swoich osiągnięć - które paradoksalnie z dżunglą nie mają zbyt wiele wspólnego - trafia do serca Amazonii jako członek ekspedycji naukowej. Podczas pieszej wędrówki, feralnie gubi się wśród dżungli, jednak...