żegluj po oceanie nawet jeśli inni zostają na brzegu
Obudziłem się z lekkim zdezorientowaniem odkrywając, że moja twarz podczas snu wtopiona była w szyję Harry'ego, a nasze dłonie nieświadomie splątane były w swoim dotyku pomiędzy naszymi ciałami. Dopiero wtedy, jak przez mgłę, pamiętałem kilka przebudzeń w nocy, podczas których przekręcałem się z boku na bok, zazdroszcząc Harry'emu jego spokojnego snu, aż w końcu na wpół przytomny oparłem się o jego ramię i nie obudziłem się aż do teraz. Odsunąłem się od niego, starając się być jak najdelikatniejszym. Jednak ostatecznie jego powieki powędrowały w górę, a leniwy, mały uśmiech rozciągnął się na jego twarzy.
- Spało ci się lepiej? – zapytał zachrypniętym głosem, z nadzieją osiadłą na jego słowach.
- Chciałbyś. – prychnąłem z sarkazmem, który tym razem Harry przyjął z mrużeniem oczu i małym uśmiechem. Wewnętrznie czułem się, jakkolwiek głupio to brzmiało, dumny z powodu tego, że Harry rozumiał mnie coraz lepiej. - Tak naprawdę, tak. Spało mi się lepiej – wyznałem z uśmiechem, widząc jak jego oczy zaczynają błyszczeć.
- Cieszę się – odparł zupełnie szczerze, z nieznikającym usatysfakcjonowanym uśmiechem. – Szkoda tylko, że powiedziałeś mi o tym dopiero w ostatnią noc – dodał smętniejąc nagle na tę myśl.
- Głupio było prosić kogokolwiek z was o spanie razem w łóżku. – Zaśmiałem się cicho, choć w rzeczywistości czułem się nieco niekomfortowo rozmawiając o tym.
- Możesz poprosić mnie o wszystko, Louis. – zapewnił mnie cicho, podnosząc się niezgrabnie do siadu i opierając o ramę łóżka. - Dopiero potem moją decyzją będzie czy spełnię twoją prośbę. Ale nigdy nie bój się prosić o coś, czego potrzebujesz.
- Wątpię, że ta filozofia przeszłaby w normalnym świecie – odparłem ciszej, nieco posępnie w reakcji na nagłe uświadomienie sobie, że w Londynie nikt nie był jak Harry. Nikt nie będzie mnie tam traktować, jak on tutaj. Nikt nie wziąłby mojej przypadkowe, infantylnej prośby na poważnie.
- Hej, nie myśl w ten sposób. – Posłał mi szczerze zmartwione spojrzenie. – Jestem pewien, że dużo osób z twojego otoczenia przejmuje się tobą dogłębnie. I kochają cię bardzo mocno. Nie sprawiliby świadomie, że poczujesz się gorzej.
- To nie takie proste – westchnąłem, z powątpiewaniem.
- Ludzie często krzywdzą siebie nawzajem. Ale tylko czasami ponieważ tego chcą, rozumiesz? – Spojrzał na mnie uważnie, choć ja nie do końca rozumiałem, co oczywiście Harry zauważył niemal od razu. - To, co istotne to ich intencja. Czyn nie jest ważny. Więc pewnie będziesz czuł się samotny, oszukany, zraniony i zdradzony jeszcze wiele razy. Ale pamiętaj, że w większości przypadków to nie są emocje, które inni w rzeczywistości chcieliby w tobie wzbudzić.
- Nawet jeśli ktoś zachowuje się okropnie, naprawdę okropnie, ale jednocześnie mówi, że mnie kocha... to też jest okay? – zapytałem ostrożnie, unikając spojrzenia Harry'ego.
- Nie znam tego kogoś, Louis – zaczął niemal tak samo niepewnie, jak brzmiało moje pytanie. - Ale jeśli ty znasz go na tyle, by stwierdzić, że mówi szczerze kiedy powiadamia o swojej miłości, cała reszta nie ma znaczenia. To tylko błędy, które razem musicie rozpracować. - Wtedy brzmiało to dla mnie jedynie jak kolejna rada, która była kusząca, ale niemożliwie idylliczna jednocześnie. Nie wiedziałem co miałem nawet o tym myśleć.
- Czy będąc w dżungli też czasem czujesz się zraniony? Mimo że nie ma tu tak toksycznych osób, jak tam? – zapytałem w nagłym przypływie ciekawości. Chciałem wiedzieć, skąd Harry był pewny wszystkiego o czym mówił i czy rozpracował to wszystko wcześniej na sobie.
CZYTASZ
Amazonia | larry
FanficStudent londyńskiej uczelni, Louis, z racji swoich osiągnięć - które paradoksalnie z dżunglą nie mają zbyt wiele wspólnego - trafia do serca Amazonii jako członek ekspedycji naukowej. Podczas pieszej wędrówki, feralnie gubi się wśród dżungli, jednak...