Rozdział 22

5 0 0
                                    




Budzę się, słońce przemieściło się na niebie, ale widać, że nie spałem długo gdyż Mill jeszcze śpi. Z szokiem patrzę na jego uszy.

- Mill, obudź się - mówię dość głośno.

- Anton, nie tak głośno. Wszystko wyraźnie słyszę...daj mi jeszcze chwilkę pospać - mówię zaspany.

- Mill. Twoje uszy...one są zdrowe - mówię dalej nie mogąc otrząsnąć się z szoku.

- Co ty gadasz? Chyba jeszcze się nie obudziłeś - otwieram oczy i siadam. Wszystko jest głośniejsze, wychwytuje nowe dźwięki. Powoli dotykam swoje uszy, już nie są nadpalone ani szorstkie, tylko miękkie i całe.

- Ale jak..?- mówię nie wierząc.

Spoglądam na Milla, kilka kroków za nim stoi Dann. Uśmiecham się smutno.

- I wszystko jasne - mówię do Milla kiwając głową w stronę jego przyjaciela.

Odwracam się w kierunku Verty i szeroko się uśmiecham.

- Dann, to ty..? -pytam niedowierzając.

- Mówiłem, że je uleczę - powiedział z lekkim uśmiechem. Podbiegam do niego i szybko przytulam.

- Dziękuje! Odwdzięczę ci się - mówię szczęśliwy. Tak bardzo pragnąłem, aby były zdrowe.

- Ależ nie ma za co - mówi zmęczony. Zaklęcie pewnie pobrało od niego sporo energii.

Próbuje cieszyć się z tego, ale zwyczajnie nie potrafię. Szala przechyla się w stronę Danna, a ja nie mogę nic z tym zrobić. Pozostaje mi tylko patrzeć na szczęśliwy uśmiech ukochanego w ramionach innego.

- Muszę iść, Mill. Uleczenie twoich uszu było moim priorytetem. Muszę teraz cię zostawić, w okolicy mam pewne zadanie. Do zobaczenia następnym razem - mówi i całuje mnie w czoło. Nie dając mi nic powiedzieć znika.

Oczy mnie pieką, zamykają się powoli, zdecydowanie za mało spałem. Nic z otoczenia do mnie nie dociera, zasypiam mimo, że mój wróg jest blisko.

- Anton - podchodzę do niego. Widać, że za mało spał...czyżby czuwał całą noc? Czy aż tak nie ufa Vercie?

=^.^=~~*~~=^.^=

Znam ten sen, miałem już podobny. Wtedy Aurelia uwodziła Milla, a teraz za jego plecami stoi Dann obejmując go od tyłu. Millan się nie wyrywa, ma uśmiech na twarzy, odwraca głowę i całuje Danna. Opadam na kolana. Chcę się obudzić.

- Anton! - krzyczę i łapie go za ramiona. Zaczynam nim szturchać, aby się zbudził z tego transu.

Widząc przed sobą twarz Milla moim pierwszym odruchem jest odwrócenie głowy, w końcu przed chwilą całował Danna. Szybko jednak przypominam sobie, że to był tylko sen i odwracam głowę w jego stronę.

- Anton...znów zły sen? - pytam drżącym głosem. Kiedy wpada w trans boje się, że może coś sobie zrobić. Mocno trzymam go za ramiona.

- Tak, przepraszam - mówię opierając swoją głowę o jego ramie. Czy już zawsze będziesz mnie wybudzał ze złych snów Mill? Czy wpadnę w wieczny trans?

- Nie przepraszaj, nie masz przecież za co. Proszę opowiedz mi co ci się śniło - nalegam.

- Spadałem w dół - wymyślam szybko, ale widząc jego wzrok, który wręcz mówi "wyczuwam kłamstwa" westchnąłem - Po prostu widziałem coś czego nigdy nie chciałbym zobaczyć w prawdziwym życiu.

Powiązani z WiedźmamiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz