nineteen

2K 100 10
                                    

Chłopak obudził się, słysząc za oknem przejeżdżającą karetkę, przekręcił się na drugi bok i ręką starał się namacać miejsce, w którym jeszcze dziś w nocy leżał roztrzęsiony Taehyung. Otworzył oczy, blondyna nie było obok niego, nie krzątał się po pokoju ani nie zasiadał przed jego telewizorem, oglądając swoje głupie programy. Jungkook wstał z nadzieją, że znajdzie go w kuchni lub w salonie. Przemierzył dwa pomieszczenia, ale po jego chłopcu nie został nawet ślad, dla pewności zajrzał też do łazienki, jednak znów wyszedł z zawodem na twarzy, zrezygnowany opadł na fotel. Westchnął głęboko i wyjął komórkę z zamiarem napisania do niego, ale w tym samym czasie drzwi do jego mieszkania wydały charakterystyczny dźwięk i już po chwili przed czarnowłosym stanął uśmiechnęty Tae, z reklamówką, wypełnioną świeżym pieczywem.
- Widzę, że mój kicajek postanowił w końcu wstać - powiedział radośnie i podszedł do chłopaka składając soczystego całusa na jego ustach - Zrobię śniadanie, a ty możesz się spokojnie umyć - ale on zamiast choćby ruszyć się z miejsca, po prostu wpatrywał się w blondyna, nie mogąc uwierzyć w jego zachowanie. Wczoraj klęczał na jego podłodze, wypłakując całą wodę z organizmu, nie wspominając już o tym jak dużo trunku w siebie wlał, a dziś wraca ze sklepu jak gdyby nigdy nic i jest jak młody adonis. To jest jego sposób na radzenie sobie z problemami?
- Taehyung przysięgam, że wepchnę ci tą bułkę do gardła, jeśli nie usłyszę wyjaśnień - powiedział ostro, licząc na to, że dotrze do niego fakt, że nie ma zamiaru cackać się z nim jak z dzieckiem. To on jest straszy, powinien zachować się bardziej dojrzale. Chłopak przed nim pobladł, a z jego ust od razu zszedł piękny uśmiech, odłożył reklamówkę na blat kuchenny i zaplótł ręce na karku, kierując się do siedzącego. Usiadł mu na kolanach, wcześniej spojrzeniem, dopatrując się zgody, którą oczywiście uzyskał.
- Ggukie - wziął głęboki oddech - Nie pamiętam dokładnie co wczoraj zrobiłem, piłem od rana aż do przyjścia do ciebie - Jungkook spojrzał na niego zdenerwowany już na wstępie jego wypowiedzi, chciał się odezwać, ale blondyn zakrył mu usta dłonią, kontynując - Robiłem tak codziennie, dlatego nie mogłem się z tobą skontaktować, nie wiem też dlaczego wczoraj rano byłem dla ciebie taki okropny - przybliżył twarz do szyji chłopaka i potarł ją nosem - Jak na pierwszy raz robienia takich rzeczy, byłeś niesamowity - zaśmiał się, a chłopak mu zawtórował, czując lekką ulgę, bo naprawdę bał się, że był aż tak beznadziejny - Naprawdę jeszcze raz cię bardzo przepraszam.
- Nieważne już Tae, dlaczego piłeś? I co się stało, że byłeś tak bardzo zdesperowany wczoraj, nie wiem jak dużo pamiętasz, ale przez chwilę się ciebie bałem - widział ból w oczach chłopaka, wiedział też, że nie chciał dopuścić do czegoś takiego, ale nie kontrolował siebie i swojego zachowania, minionej nocy.
- Kurwa - złapał się za włosy, a w jego oczach zabłysnęły pojedyńcze łzy - Przepraszam, przepraszam, przepraszam - złapał go za policzki - Nie zasługuje na ciebie, siedzisz tu po tym wszystkim i po prostu oczekujesz wyjaśnień - opuścił dłonie i wstał z jego kolan, jednak szybko został przyciągnięty z powrotem.
- Nigdzie mi już nie uciekaj i daj mi odpowiedzi na moje pytania - szepnął w jego stronę, patrząc na niego łagodnie.
- Jungkook to co powiem nie będzie zbyt ciekawe, a już na pewno nie będzie łatwe i musisz mi obiecać, że mi nie przerwiesz - westchnął przeciągle - Mam w zwyczaju uciekać kiedy coś dzieje się źle, dlatego się odciąłem od ciebie, od znajomych z pracy i ze studia. Siedziałem sam ze swoimi smutkami i myślami. Nigdy nie kończy się to u mnie dobrze, więc pomyślałem, że jak sięgnę po alkohol będzie trochę lepiej. I wiesz? Rzeczywiście tak było, więc ciągnąłem to przez kolejne dni, codziennie budząc się z okropnym bólem głowy, zapijałem ten ból i znów było lepiej, na chwilę. W końcu poczułem, że potrzebuje ciebie i twojej bliskości, że to ty jesteś odpowiedzią na cały mój ból, a raczej na jego złagodzenie.
- Miałem nie przerywać, ale daj mi chwilę - chłopak kiwnął potwierdzająco, że może mówić - Nigdy więcej nie zrobisz czegoś takiego, masz mi ufać i wiedzieć, że masz we mnie wsparcie, a to co zrobiłeś jest najgorszym wyjściem. Nawet nie wiesz jak bardzo się o ciebie zamartwiałem, a po twoim wczorajszym płaczu nic już nie mogłem zrobić i ci odpuściłem. Teraz chce poznać powód - chwycił jego dłoń i zamknął w swoich, gładząc kciukiem jej wierzch - Chce poznać powód, dla którego moje największe szczęście było tak pokrzywdzone.
- Chodzi o mojego ojca - odwrócił wzrok nie chcąc pokazać kolejny raz jak dużą słabość wywołuje to u niego - Jungkook, on wyszedł z więzienia, nigdy ci nie wspominałem o swojej rodzinie, bo się jej najzwyczajniej w świecie wstydziłem - odwrócił głowę w jego stronę - Od małego ja i mój brat byliśmy przez niego bici, za każdą pyskówkę dostawaliśmy lanie, przez które na drugi dzień ledwo mogliśmy się poruszać, jeśli marudziliśmy, że coś nas boli, on tylko to poprawiał. Mama, która zawsze starała się nas chronić, obrywała jeszcze bardziej niż my - poczuł łzy spływające po twarzy i silniejszy ucisk swojego chłopaka, który starał się dodać mu otuchy, mimo tego, że w jego głowie roiło się milion myśli o tym jak rozjebać człowieka, który tak traktował Taehyunga i jego rodzinę - Był alkoholikiem, trwało to do moich dziesiątych urodzin, skończyło się w momencie kiedy mama popełniła samobójstwo, bo nie mogła już tego wytrzymać, nie mogła zrobić nic żeby ochronić nas, czy też siebie. Zostawiła nas z tym potworem, ale przez jej czyn, sprawą zainteresowało się wiele osób i w końcu złapali tego chuja, udowodnili mu krzywdę, którą nam wyrządzał każdego dnia. Zawieźli nas do szpitala, tam okazało się, że mamy wiele wewnętrznych obrażeń i musieliśmy miesiąc w nim siedzieć. Starszy brat został oddany pod opiekę ciotki, a ja dziadków. Żyło mi się z nimi wspaniale, ale chciałem pójść do liceum tutaj, zaufali mi i wynajęli mieszkanie. Moje zachowanie wynikało tylko i wyłącznie z tego powodu, boję się, że kiedy on wyjdzie, będzie mnie szukać - skończył i skulił się w ramionach chłopaka, rozklejając się na dobre. Młodszy przygarnął go do siebie bliżej i kołysząc jak dziecko, starał się go uspokoić, szepcząc, że nie pozwoli aby ktokolwiek go skrzywdził. Miał taki mętlik w głowie, nie miał pojęcia jak okropne było życie jego chłopca, który zasłużył na wszystko co najlepsze.
- Taehyung - nie otrzymał odpowiedzi, bo chłopak tylko mocniej drżał i złapał za jego koszulkę zaciskając na niej rączkę - Taehyung, spójrz na mnie proszę - starszy posłusznie uniósł głowę.
- Jungkookie - szepnął - Proszę nie lituj się nade mną, nie chce żeby nasza relacja się przez to zmieniła.
- Nie będę się litować - pogładził go po policzku - Chcę ci tylko powiedzieć, że jestem z ciebie cholernie dumny, przeszedłeś przez piekło, straciłeś matkę w tak młodym wieku, a ojca tak naprawdę nigdy nie miałeś, a mimo tego radzisz sobie znakomicie, walczysz o swoje, masz najlepsze wyniki w całej szkole i do tego sam na siebie zarabiasz. Jestem tak dumny Taehyung, tak bardzo dumny - schylił się i ucałował jego zamknięte powieki - Dziękuję, że mi zaufałeś, nigdy przede mną nie uciekaj, mój piękny - zgarnął go ponownie w swoje ramiona i trwał tak, aż jednemu i drugiemu nie zaczęło burczeć w brzuchach.

a/n: wyjaśniło się, przepraszam was

unknown [kth x jjk]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz