twenty one

2.1K 108 3
                                    

Trójka chłopców w nastoletnim wieku, ubrana w zwykłe młodzieżowe ciuchy, z przejęciem prowadziła dyskusję na temat tego, czy takie nachodzenie przyjaciela jest dobrym wyjściem. Jednak skoro już się tu zjawili, a osoba, która to zaaranżowała była tak podekscytowana, chyba nie mieli już innego wyjścia, prawda? Przeszli przez drzwi, a o ich obecności w lokalu, poinformował malutki dzwoneczek wiszący na ścianie. Oczy większości klientów skierowały się na nich, jak to było w zwyczaju ludzkim, ponoć ciekawość to pierwszy krok do piekła, ale jest też najsłabszym punktem każdego człowieka. Chłopak o blond kosmykach stojący przy maszynie do kawy, podążył spojrzeniem w stronę wejścia i o mały włos, nie upuścił filiżanki, która tkwiła w jego dłoni. Co tych baranów tu przywiało? - pomyślał w pierwszej chwili, ale jego wzrok przesunął się na chłopca, który należał tylko do niego. Uznał, że młodszy zapewne niedawno wyszedł spod prysznica, bo jego włosy wciąż były napuszone, a policzki lekko zaczerwienione. Wyglądał bardzo przystojnie, a Taehyung wiedział, że jest szczęściarzem. Dostrzegł swoją koszulę w paski, którą kiedyś musiał u niego zostawić, uśmiechnął się na ten widok i z takim wyrazem twarzy, kontynuował robienie zamówienia. Przy obecnym ruchu nie mógł sobie pozwolić na wzdychanie do czarnowłosego, martwił się jedynie czy chłopcy będą mieli gdzie usiąść, ale problem sam szybko się rozwiązał, gdyż grupa biznesmenów właśnie zbierała się do wyjścia. Jeden z mężczyzn podszedł do baru po kawę, którą Taehyung właśnie skończył robić.
- Przepraszam? - zagadnął uprzejmie -Nie chciałbym sprawiać kłopotu, ale czy mógłbym jednak poprosić o kawę na wynos? Za tą oczyście również zapłacę.
- Żaden problem, szczerze mówiąc mógł pan zrobić to od razu, więcej kofeiny, a praktycznie ta sama cena - zaśmiał się, ukazując swój kwadratowy uśmiech. Kątem oka zobaczył, jak zbliżający się Jungkook marszczy brwi, niezadowoleny. Zazdrośnik.
- Chyba nie powinieneś mówić takich rzeczy, jeszcze cię wyleją - mężczyzna zawtórował mu śmiechem.
- Moja wada to przesadna szczerość - odparł, odbierając od biznesmena pieniądze. Wrócił do maszyny, sprawnie zrobił co musiał i gotową kawę przekazał w ręce mężczyzny, zdziwił się, gdy ten pozostawił w jego dłoni kartkę, która okazała się być jego wizytówką. Zaśmiał się pod nosem, ale wrzucił mały papierowy kartonik do kosza na śmieci. Spisywał właśnie dokonaną sprzedaż w dziennik, gdy na blacie pojawiły się duże, żylaste dłonie.
- Widzę niezły ruch masz - Jungkook uniósł jedną brew do góry, z wyczekiwaniem i jednocześnie z tęsknotą wpatrywał się w starszego. Miał ochotę połączyć ich wargi na przywitanie, przytulić lub chociaż przez chwilę potrzymać go za rękę, nie chciał jednak sprawiać Taehyungowi niepotrzebnych kłopotów. Jedyne co zrobił to subtelnie przejechał po wierzchu jego dłoni, opuszkami palców.
- Co tu robisz, dzieciaku? Nie potrafisz chwili w domu bez swojego chłopaka wytrzymać? - mruknął, ściszając głos przy ostatnich słowach, tak żeby tylko oni usłyszeli. Odwzajemnił jego spojrzenie i oczami przekazał mu tak ważne dla nich uczucie. Niesamowite jak bardzo potrafili się do siebie przywiązać przez ten czas, że teraz kiedy stojąc na przeciw siebie jeden dzień później, czują jakby minął conajmniej tydzień.
- Chciałem zrobić ci niespodziankę, hyung - powiedział słodko młodszy.
- Udała ci się, ale jak sam zauważyłeś ruch jest straszny i muszę to jeszcze przez godzinę ogarniać sam - westchnął, chwytając na chwilę jego dłoń.
- Czyli godzinka i kończysz?
- Tak, Ggukie godzinka i jestem cały twój, a teraz zamówcie coś i usiądźcie na dupach, nie przynosząc mi obciachu.
- Jest z nami Yoongi, oaza spokoju - zaśmiał się w ulubiony dla Taehyunga sposób.
- Ty chyba nie widziałeś go, jak coś mu nie pasuje w piosence, którą napisał. Jest jak bez kija nie podchodź.
- Woah - mruknął - Muszę być kiedyś tego świadkiem. Zrób trzy kawy dla nas i zaproponuj dobre ciasto - blondyn sapnął i patrząc po półkach ze smakołykami, powiedział:
- Dla Jimina truskawkowy, dla Yoongsa czekoladowy, a dla ciebie - zawahał się i parsknął śmiechem - Marchewkowy, zdecydowanie.
- Przestań porównywać mnie do królika frajerze - pacnął go w głowę.
- Wiesz, że takie traktowanie pracowników jest karalne?
- A wiesz, że kilka stolików czeka na obsłużenie, a ty wciąż stoisz i gawędzisz ze mną?
- Cholera, racja - wziął głęboki oddech - Przez ciebie zapominam o wszystkim co ważne.
- A wiesz czemu? - chłopak spojrzał na niego z wyczekiwaniem - Bo ja jestem dla ciebie najważniejszy.
- To chyba ty miałeś oszaleć na moim punkcie nie ja na twoim - mówił, krzątając się przy ladzie, uzupełniając zamówienie.
- Faktycznie, nawet nie wiesz jak bardzo wtedy się z ciebie śmiałem.
- Domyślam się, byłeś dupkiem.
- Mówisz jakbym teraz nie był - prychnął.
- Racja - podał mu wszystko o co prosił młodszy, poza swoim wymysłem o marchewkowym cieście, zastąpił go jakimś owocowym, bo wiedział, że jego dzieciak je uwielbia - Masz i się tym udław, później zapłacisz.
- Jak się udławie to nie będę musiał, zapłacisz ze swojej wypłaty - posłał mu buziaka w powietrzu i uciekł do stolika, przy którym siedziała zapatrzona w siebie dwójka, aż głupio było im przerywać. Po otrzymaniu jedzenia oderwali się od rozmów i zajęli posiłkiem, co chwilę wtrącając coś o dobrym wyborze pracy przez ich przyjaciela. Jungkook czasami podążał za sylwetką Taehyunga aby móc nacieszyć wzrok jego pięknem i zaskakująco świetną organizacją. Jako kelner wyglądał cudownie, dziś dodatkowo ubrał okulary bez szkieł, które dodawały mu uroku, ale z drugiej strony sprawiały, że wyglądał dojrzalej. Mimo dumy jaka ścisnęła młodszego za serce, czekał na moment, w którym blondyn zdejmie fartuszek i będą mogli wspólnie spędzić resztę dnia.

a/n: nieplanowany, ale napisanie tego trochę poprawiło mi humor x
🌈 apeluje o większą aktywność, bo czuję jakbym pisała do siebie, buziole

unknown [kth x jjk]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz