1

815 77 18
                                    

POV Rye

Dzień jak każdy inny.. Od samego rana krzyki i kłótnie pochodzące z kuchni na dole, którego powodem nie mógł być nikt inny jak zapewne ja. Niechętnie otworzyłem oczy, które od razu się zamknęły ponieważ nie pomyślałem a raczej nie  byłem w stanie nawet zasłonić zasłon w moim pokoju. Wczorajsza impreza była mega zajebista! W sumie idąc tam nie znałem praktycznie nikogo oprócz Brooka, jednak po kilku głębszych zawarłem kilka dobrych znajomości, nawet bardzo dobrych. W mojej głowie przez mgłę widzę tylko piękne oczy chłopaka oraz czuję jego usta na moim obojczyku.. nie wiem dokładnie co się działo potem ale to musiało być niezłe skoro mam malinki tuż nad linią gumki od moich bokserek i czuję moją obolałą męskość. "Kolejne ciacho przeruchane, dobry jesteś Rye"- pomyślałem w mojej głowie po czym niechętnie dosłownie zwlokłem moje zwłoki z łóżka i podszedłem do ogromnej szafy. Zdjąłem jeszcze wczorajsze jeansy, które miałem nadal na sobie. Z tylnej kieszeni wypadły mi jeszcze chyba ze 3 prezerwatywy.. Nie mam pojęcia skąd się tam o ogóle wzięły, nie przypominam sobie, żebym zabierał je z domu, cóż.. Machnąłem na to ręką i postanowiłem ubrać moje ulubione i zmęczone życiem szare dresy z Adidas'a, zastanawiałem się jeszcze nad koszulką, ponieważ moja matka widząc  tyle malinek w różnych miejscach prawdopodobnie zeszłaby za zawał, ale moje lenistwo nie pozwoliło mi na szukanie żadnego t-shirt'u więc postanowiłem zejść na dół bez. Podszedłem jeszcze do okna, by sprawdzić, czy mój szanowny tatuś wsiada do auta i wybywa z domu.. Nie myliłem się! Wyszedł z domu z krawatem zawiązanym pod samą szyją wyzywając i kłócąc się nadal z moją matką, wskazał  palcem w stronę mojego pokoju. Nie pozostało mi nic innego jak tylko parsknąć śmiechem na tą całą sytuację, nie było to dla mnie nic nowego, taki obrazek mogłem podziwiać każdego dnia, no chyba, że ojciec był w delegacji.

Schodziłem po schodach powoli i ostrożnie, obraz w oczach miałem nadal niewyraźny i dalej ból mojego krocza mi nie minął. W głowie miałem tylko jedno; lodówka, żarcie, coś na kaca.. rusz dupę Rye! 

Schody pokonane, teraz tylko żeby dojść do celu, alee jeszcze jedna przeszkoda, matka.. Zrobiłem dosłownie kilka kroków na parterze, kiedy to usłyszałem głos za sobą;

- Rye, czy ty już nie masz pohamowania chłopcze, nie wiesz...- zamurowało ją w jednej sekundzie..Odwracając się z wielkim przymusem uśmiechnąłem się ironicznie a ona wpatrywała się w moje ciało pokryte malinkami.

- To jest już szczyt wszystkiego! Widziałeś się w lustrze? Jak ty wyglądasz! 

- Ale że co? Aaaa to! Powiem Ci mamo, niezły był.. 

- Zachowujesz się jak tania dziwka! Ciesz się, że ojciec nie widział Cię takiego bo...

- Bo co?!- nie wytrzymałem i stanąłem tuż przed nią patrząc na nią z góry, bo względem mnie była niska, bardzo niska..

- To, że nie tolerujecie własnego syna, którego "wychowaliście" to już nie jest mój problem! Jestem gejem! Dobrze mi z tym! Nie zrozumiecie tego, bo dla was jestem pieprzonym gówniarzem! Cieszcie się, że nie muszę bawić się w jakieś pieluchy, alimenty i ojcostwo.. 

- Przegiąłeś Rye, w tym momencie przegiąłeś..

- Co z tego? Powiedziałem co myślę już któryś raz. Pewnie teraz już któryś raz powiesz mi, że wolałabyś mieć innego syna ale wiesz co? Nie ruszy mnie to ani trochę, bo przyzwyczaiłem się do tego, że jestem sam. Radzę sobie, muszę sobie radzić, nie mogę na nikogo liczyć..

Wyjąłem jeszcze zimny sok pomarańczowy z lodówki i poszedłem do siebie, nie chciałem już słuchać narzekania matki. Wszedłem do pokoju i zdejmując w biegu spodenki położyłem się z powrotem do łóżka.  Przeglądałem galerię w moim telefonie, miałem tam kilkaset zdjęć i filmików z tamtej imprezy. Kilkadziesiąt zwykłych selfie, kilkadziesiąt twarzy, których w ogóle nie znam, kilka nagrań które oglądałem uważnie i on.. najpiękniejsza istota na świecie, tylko szkoda, że to była tylko jedna noc. Postanowiłem sobie, że go odnajdę, zbiorę dupę i znajdę tego blondyna. 

Leżałem patrząc się bezczynnie w sufit, nie myślałem o niczym innym niż o tym śnieżnobiałym uśmiechu, tych oczach głęboko patrzących w moje.. czułem, że w moich bokserkach robi się coraz mniej miejsca..

~ S.P





Take this home (RANDY) | ZAWIESZONE |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz