16

444 64 13
                                    

POV Andy

Umówiłem się z Jackiem w naszej ulubionej knajpie o osiemnastej, musiałem się komuś porządnie wygadać, jednak nie chciałem robić tego przez telefon. Wychodząc z domu czułem wzrok Rye'a na sobie, pieprzony dupek!  Chciałem trzymać się tego co obiecałem mamie, jak najdalej od niego. Skąd miałbym pewność, że nie zrobi tego mi co zrobił już nie jednemu chłopakowi, wystarczająco już mnie zranił! Nienawidzę go, żałuje tego wszystkiego, bardzo żałuję.. Żałuję, że popatrzyłem w te piękne oczy, otarłem te delikatnie policzki i to, że czułem ciepło jego ciała oraz bicie serca.. Za szybko przywiązuje się do innych, nawet moja  mama tak uważa, cieszy się, że chociaż Jack jest przy mnie bo wie, że nie zawsze będę chciał z nią rozmawiać na każde tematy, które mnie dręczą, zwłaszcza teraz, kiedy pojawił się on..

Szedłem ulicą i słuchałem właśnie mojej ulubionej playlisty, kiedy ktoś wskoczył na moje plecy, już po uścisku wiedziałem, że to Jack. Nigdy nie mógł mnie jakoś zaskoczyć, nieźle się przez to wkurzał, ale wtedy wyglądał tak słodko. Jego twarz zawsze była uśmiechnięta, zawsze cieszył się kiedy się widzieliśmy ale kiedy dziś spojrzał na mnie jego wyraz twarzy od razu się zmienił..

- Andy? Co się stało?- złapał mnie za ramiona i głęboko patrzył w moje oczy..- To on? O niego chodzi? Coś Ci zrobił? Andy no odpowiedz mi!

-  Jack! Spokojnie, może daj mi dojść do słowa to Ci wszystko wytłumaczę- zaśmiałem się sztucznie i spuściłem wzrok

- Jasne, wybacz, przepraszam.. Ale może nie rozmawiajmy na środku ulicy co? 

- Tak, chodźmy..

Przeszliśmy kilka przecznic, ale nareszcie dotarliśmy na miejsce.. Od razu zamówiliśmy kilka hamburgerów i ogromny kubełek frytek oraz kurczaków! Nasz typowy wypad, miałem nadzieję, że chociaż czas spędzony z najlepszym przyjacielem pozwoli mi zapomnieć o tym wszystkim, chociaż na chwilę... Z nim zawsze było wesoło, zawsze mnie czymś zaskakiwał, zawsze pocieszał albo chociaż próbował jeśli tyko widział, że coś jest nie tak..  Po zjedzeniu praktycznie wszystkiego, co znajdowało się na  naszym stole postanowiliśmy, że zamówimy jeszcze po kufrze piwa. Jack pochodzi z Irlandii, mówił mi kiedyś, że zawsze z przyjaciółmi powinno wypić się chociaż jedno, z czystej grzeczności zgodziłem się. 

Siedzieliśmy w ciszy, Jack oparł się wygodnie o skórzane oparcie kanapy a ja dumałem patrząc w mój nawet nie dołowy dopity kufel. Nie chciałem trzymać tego w sobie, miałem już tego dość, nie było mi już nawet przykro tylko byłem wściekły na sam siebie, że to wszystko się skończyło a ja nadal o tym myślę ...

- Andy co jest?- Jack odłożył pusty juz kufel na stolik i usiadł bliżej mnie. Objął mnie ramieniem i przybliżył do siebie.

- Moja mama dowiedziała sie dziś dlaczego tak naprawdę Rye u nas zamieszka..

- Czekaj co? Zamieszka? Żartujesz?

- Tak, zamieszka. Moja ciotka miała nadzieje że go zmienie, chciała dla niego lepszego towarzystwa, niby są z nim same problemy. On jest gejem, miał kilku chłopaków na jeden raz ale ostatnio wyszła jakaś zadyma i dlatego tu trafił. Kiedy ze mną rozmawiał był całkiem inny niż opisała go moja mama kiedy czekaliśmy na jego przyjazd. Był taki czuły, otworzył się i po prostu wypłakał... Przywiązałem się do niego, było mi go tam szkoda, jego życie wcale nie było takie cudne, rozumiałem go i jego sytuację.- otarłem już zaszklone oczy a Jack od razu mnie przytulił.

- No dobrze Andy więc o co chodzi?

- Matka Rye'a odjechała nawet się z nim nie żegnając rozumiesz? Nic..

- Tylko o to chodzi? Może nie chciała go...

- Nie, Jack, oni się nim po prostu nie przejmują,  zostawiła go rozumiesz?

- Przykro mi...- chłopak gładził moje plecy a jego uśmiech zniknął doszczętnie .

- Moja mama rozmawiała z moja ciotką ponad 3 godziny. Naopowiadała jej jakieś śmieci na jego temat i teraz. ..

- Tak?

- Rozmawiała ze mną zaraz po jej odjeździe i zakazała mi mieć z nim jakikolwiek kontakt..

- Co? Ale dlaczego?

- Boi się że może mnie skrzywdzić tak samo jak niby zrobił to ostatniemu chłopakowi..

- W sensie?

- Niby go pobił i zgwałcił. . Ale on tego nie zrobił i ja mu wierzę, nie powiedział by mi tego gdyby tak nie było..

- Andy ale może to i dobrze.. Nie wiesz jak było. .

- Jack!- odsunąłem się od niego i spojrzałem na niego z rozczarowaniem.. Nie rozumiał mnie w ogóle...- Ja mu wierzę! Ale obiecałem mamie.. Ehh

- Przepraszam Andy, ale wiesz, że się o Ciebie boje ..

Poprosiłem o kolejne dwa piwa i nadal myślałem o tym wszystkim. Nadal myślałem o nim..

Next? 😏😏

Take this home (RANDY) | ZAWIESZONE |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz