3

604 75 13
                                    

POV Rye

Obudziłem się w nocy cały zlany potem, nie wiem w sumie dlaczego. Usiadłem na łóżku i przeczesałem dłonią moją grzywkę, spojrzałem na zegarek, było po 2.. Zapaliłem nocną lampkę i podszedłem do lustra, które stało naprzeciwko mojego łóżka. Widząc siebie wiedziałem, że mam przed sobą kolejną awanturę w domu. Moja twarz pod prawym okiem była strasznie spuchnięta i na dodatek zrobił się tam krwiak, po prostu zajebiście. Wziąłem w dłoń telefon i zszedłem do kuchni po lód, może chociaż opuchlizna zejdzie.. Przynajmniej miałem taką głupią nadzieję. Odblokowałem urządzenie trzymając w drugiej dłoni okład a na ekranie blokady od razu pojawiło mi się x nieodczytanych wiadomości;

Od: Brook

-Wszystko okay?

-Bardzo Cię przepraszam, to nie miało tak wyglądać

-Jeśli czegoś potrzebujesz to pisz

-Naprawdę Cię przepraszam

( x wiadomości później....)

-Pewnie nie chcesz  mnie już znać...

Kurwa, bardziej zaspamić mi nie mógł, kto normalny piszę 4h po takiej akcji?! Jednak sumienie mnie ruszyło i odpowiedziałem mu, nie chciałem wychodzić na jakiegoś chama, w sumie to nie jego wina, że ma spieprzonego umysłowo brata, który ma problem z pukaniem do drzwi bo co? Oddadzą mu? ;

Do: Brook

- Jest okay, gorzej z mame jak mnie zobaczy ale ja już coś wymyślę. DZIĘKUJE ZA OBSZERNY SPAM PO 1 W NOCY :'). Śpij dobrze xxxx 

Nim się zorientowałem mój okład był już roztopiony więc biorąc jeszcze łyk zimnego mleka z lodówki ruszyłem w stronę mojego pokoju. Było już jakoś po 3 a ja nadal nie spałem, dopiero teraz pomyślałem sobie jak będzie wyglądał ten jakże ''cudowny'' poranek. Myślałem też o tym co się dziś stało i jak bardzo przegrany w życiu jestem. Nawet nie wstawałem z łóżka żeby zgasić lampkę, tylko przytuliłem się do mojej poduszki i zasnąłem.

Co mogłoby mnie innego obudzić jak nie głośne krzyki z dołu, wrócili.. Ubrałem na siebie pierwsze lepsze ciuchy, które znalazłem w szafie i zszedłem na dół, jednak to był ogromny błąd. "Brawo Rye.. Chcesz pogadać z matką kiedy twój ojciec jest w domu?? Genialnie.." No tak! zapomniałem sprawdzić, czy ojciec pojechał do pracy, niestety.. Było za późno. Schodząc założyłem na głowę kaptur, zawsze to lepsze niż nic. Wszedłem powoli do kuchni gdzie właśnie matka przygotowywała ojcu śniadanie, tak ojcu, zapomniała że ma jeszcze syna. Nie zwracając na ich podejrzliwy wzrok podszedłem do lodówki, oparłem się o nią i patrzyłem się bezczynnie na produkty.  Nim zdążyłem sięgnąć po cokolwiek usłyszałem;

- Może byś tak zdjął kaptur? 

-  Nie macie się o co martwić, już mnie nie ma, zjem na mieście. Kasy też nie potrzebuje, od was w sumie nic nie potrzebuje..- stojąc do nimi plecami trzasnąłem drzwiami od lodówki i obrałem kierunek przedpokoju.

- Rye stój! - wooow, moja matka wie jak mam na imię, istny szok..

-Co?- odwróciłem się a ona zaprzestała mówić jakby zobaczyła ducha.

- Coś ty znowu zrobił?! Gdzie się szlajasz całymi nocami?!

- Nic i nigdzie, może tu i tam, zresztą co Cię to obchodzi?

- Nie takim tonem! Jesteś totalnie bezczelny i..

- I co? Zły? Chory? Inny?

- Przynosisz nam wstyd!

- Wstyd? Hahah bo co? Bo jestem gejem? Dobrze o tym wiesz od kilku  lat i dopóki ojciec tego nie wiedział było w porządku a teraz wstydzisz się tego kim jestem? Wstydzisz się swojego syna? Czy ty w ogóle mnie jeszcze kochasz? Bo jakoś nie powiedziałaś mi tego od nie wiem w sumie kiedy.. Ty nazywasz się matką?

Nie wytrzymała, uderzyła mnie w twarz, w miejsce które jeszcze przed tym było mało spuchnięte.. było. W moich oczach pojawiły się łzy i z uśmiechem na twarzy powiedziałem jej tylko, że jej nienawidzę i bez zbędnych słów wybiegłem z domu. Miałem ich dość, miałem dość tego, że nikt nie jest w stanie mnie zrozumieć. 

Spacerowałem przed siebie, nie miałem obranego konkretnego celu, mój telefon dostawał totalnej padaczki od powiadomień i połączeń, które były prawdopodobnie od mojej "matki". Nie chciałem wracać do domu, na pewno nie teraz, kiedy oni tam są. Usiadłem na przystanku i myślałem co mam ze sobą zrobić. Promienie słońca padały na moją twarz i momentalnie zaczęło robić mi się gorąco. zdjąłem koszulkę i nie przejmowałem się tym, że ludzie patrzą się na mnie jak na ostatniego idiotę przez malinki na moim ciele albo przez to jak wygląda a raczej nie wygląda moja twarz. Wyjąłem z kieszeni telefon i wybrałem konkretny numer, nie musiałem długo czekać aż ktoś odbierze;

- Rye gdzie orzed ty jesteś? Dobijam się do Ciebie od wczoraj, co się stało?

- Nieważne, posłuchaj chodzi o to, że pokłóciłem się ze starszymi i nie chce dzisiaj wracać do domu, nie mam zamiaru ich widzieć.. Mogę dziś u Ciebie zostać? 

- Stary pewnie, jestem sam, wczoraj moi wyjechali na kilka dni w sumie nawet nie wiem gdzie ale grunt, że nie ma ich w domu. 

- Okay dzięki, tylko nic ze sobą nie wziąłem, ma tylko telefon i kilka drobnych w kieszeni.

- Ejj no stary przestań, tyle razy ratowałeś mi tyłek więc wyluzuj i po prostu przychodź.

- Dobra, będę za niedługo.

Rozłączyłem się i byłem już o wiele spokojniejszy, zawsze mogłem liczyć na Mikey'a. Przyjaźniłem się z nim od małego, mieszkał kiedyś po sąsiedzku i od zawsze był dla mnie jak brat, którego zawsze chciałem mieć. Dzięki niemu nie czułem się samotny i nawet kiedy w życiu mi się nie przelewało to on i tak trzymał moją stronę i pomagał jak tylko mógł. Nie raz pozwalał mi u siebie zostać, wiedział o mojej sytuacji rodzinnej i to on jako pierwszy dowiedział się o tym, że jestem gejem. Chyba tylko on do tego nic nie miał, w szkole jedyny nie patrzył się na mnie krzywo. 

Stanąłem przed jego drzwiami i już miałem dzwonić dzwonkiem , kiedy to zawahałem się nad tym czy to zrobić. Stałem tak przez dłuższą chwilę zastanawiając się co mu powiedzieć, jak racjonalnie mu to wytłumaczyć.. Kiedy to chłopak wyprzedził mnie i sam otworzył mi drzwi w mojej głowie z przerażenia pojawiła się totalna pustka a uśmiech z jego twarzy zniknął momentalnie...

- Heej co... Co do cholery?! Co Ci się stało?! Kto Ci to zrobił?!

Popatrzyłem na niego ze smutną miną i spuściłem wzrok a on bez żadnego zastanowienia wciągnął mnie do środka będąc mega przerażonym moim stanem.



Take this home (RANDY) | ZAWIESZONE |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz