28

442 62 23
                                    

POV Rye

-Wyjdzcie- szepnąłem do pozostałej dwójki na co popatrzyła na mnie z nie zrozumieniem

- Ale Rye- podszedł do mnie Brook chcąc mnie przytulić lecz i odtrąciłem go a po moim policzku spłynęła słona łza

-Czego nie zrozumieliście w słowie "wyjdzcie"? Mówię nie wyraźnie?- zapytałem na co Mikey pociągnął tylko blondyna w stronę wyjścia, zatrzaskujac za sobą drzwi zoastawaiajqc mnie w domu całkiem samego.

W normalnie sytuacji osunął bym się po ścianie aż do ziemi i zacząłbym się użalać nad sobą Ale nie miałem pojęcia gdzie był Andy.. Głowilem sie chwile gdy niespodziewanie usłyszałem dźwięk powiadomienia w telefonie ale nie należał on do mnie..
Szybko złapałem za jeden z nowszych modeli IPhone zaczynając szukać numeru do Jacka, ponieważ tylko to przyszło mi do glowy. W głębi duszy dziękowałem że blondyn nie posiadał hasła do telefonu co właśnie w tej sytuacji mnie uratowało.
Szybko wybrałem numer do irlandczyka lecz nie odebrał..

-Kurwa..- przklnąłem wysyłając do niego jeszcze smsa z zapytaniem gdzie konkretnie jest a sam zacząłem się ubierać chcąc poszukać Andiego samemu a narastający deszcz na dworze wcale w tym nie pomagał..

Już ubierałem buty chcac rzucuic sie biegiem w pierwszą lepszą uliczke gdy nagle ujrzałem treść wiadomości" W parku koło fontanny". Założyłem przez głowę jeszcze bluze I mając gdzieś to że nie zamknąłem drzwi pobiegłem w mieście gdzie miał znajdować się Duff

POV Jack

Właśnie wracałem do domu mając w dupie to co się dzieje u Fowlera.. mówiłalem mu i go ostrzegałem a on nic.
Dlaczego on nigdy nie może się posłuchać odrazu?
-Ooo o wilku mowa- powiedziałem pod nosem sprawdzając godzinę widząc przy okazji nie odebranych kilka połączeń oraz smsa na którego szybko odpisałem I przystanąłem w danym miejscu czekając na mojego blondynka nie zważając na to że już cały jestem mokry od deszczu który się nasilał.

-Jack!- usłyszałem po kilku minutach tylko jak on tak szybko..

-Jack.. pomóż mi.. Andy - próbował się wysłowić Beaumont przytrzymując mnie za ramiona chcąc złapać oddech

- Co się stało?

-On gdzieś poszedł.. pomóż mi to znaleźć błagam- powiedział ściskając dłonie na mnie a z kącika jego oczu poleciała nie jedną łza

-Chodź..- szepnąłem tylko I pociagnalem go w stronę mojego domu który znajdował się już nie daleko, skąd pożyczylismy od mojej mamy auto i zaczęliśmy szukać Fowlera

-Wiedz że Cię nie lubię, ale robię to tylko dlatego że tu chodzi o mojego Andiego.. - powiedziałem zaciskając pięści na kierownicy podczas tego gdy chłopak rozglądał się za dobrze znaną nam obu sylwetką

POV Rye

Po zajrzeniu we wszystkie możliwe miejsca Gdzie mógł znajdować się chłopak oraz przeczesnaiu ulic po kilka razy po około trzech godzinach wróciliśmy do domu cali przemoknięci..

-Zostaniesz w domu jakby wrócił a ja będę szukał dalej- powiedział parkując kilkanaście metow od mojego tymczasowego domu

- Jak coś to dam znać, ty tak samo- odparłem zamykając za sobą drzwi od auta a irlandczyk odjechał.

Szedłem spokojnym krokiem mając to już gdzieś że krople deszczu spadajac na moje ubranie, które nasiakajac stawało się cięższe.

Skręciłem już w bramke przy domu mijajac sie z jakims chlopakiem.
-Zaraz co on tu robi?- powiedział w myślach I pobiegłem do domu zaczynając się wokół rozglądać

-Andy- szepnąłem widząc przemoczonego chłopaka na kanapie z kocem zarzuczonym na plecach, cały się trząsł

- Andy gdzie ty byłeś?- zapytałem podchodząc do niego bliżej, zauważając że w ręce trzymał inhalator

-Kto to był?- zapytałem ponownie lecz chłopak mi nie odpowiedział trzęsąc sie dalej. Widząc że nie ma zamiaru mi na nic odpowiedzieć pobiegłem szybko do góry, wybierając jakieś moje dresy oraz ciepłą bluze po czym wróciłem do blonyna siedzącego w salonie

-Rozbierz się- rozkazałem na co spojrzał tylko w moje oczy zaczynając płakać..
Zrzucił z siebie koc zaczynając powoli zjedmować z siebie bluze w czym mu pomogłem od razu zakładając mu tą moja. Gdy miał już na sobie również moje spodnie przycisnąłem go do swojej klatki piersiowej mimo tego że zaczął mnie odpychac zaczynając jeszcze bardziej płakać

- Nie rób tego z litości..- szepnął uderzając mnie w klatkę piersiową raz po raz

- Jestem- nagle usłyszeliśmy krzyk mojej ciotki która weszła do domu a Andy wyplątał się z moich ramion zaczynając zabierać rzeczy z ziemi w tym również moje przemoczone ubrania które zdjąłem chwilę temu

-A tu co się..- nie dokończyła ponieważ weszła do pokoju zastając nas obu w dziwnej sytuacji. Spojrzała w stronę zapłakanego Andiego a potem na mnie..

- Ty.. - wskazała na mnie palcem, zaczynając się do mnie zbliżać, już wtedy wiedziałem jak bardzo mam przejebane..



-dziękuję ❤-

Next?

Take this home (RANDY) | ZAWIESZONE |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz