Rozdział 17

659 65 13
                                    

Pozamiatałam tutaj pajęczyny, jak ktoś jeszcze czeka na nowy rozdział przygód Izydory.



Wróciłam do pokoju, a raczej gabinetu, skwaszonego wampira, który niezbyt był tym faktem zachwycony. Wydawało się jednak, że największe obiekcje ma do towarzyszącej mi Hinn, niż do mnie. Moja skromna osoba, nawet tak niekompletnie ubrana, nie zasłużyła na więcej niż przelotne spojrzenie. Wampirzyca skierowała się na tył pomieszczenia, za siedzącego mężczyznę, co wywołało jego wzburzenie.

– Tam nie wolno – warknął, obracając się za nią.

– Przecież nie będę się wlokła przez cały pałac, żeby dostać się do koszar. – Spojrzała na niego i wydęła usta. – Muszę wreszcie ubrać gościa naszego pana.

Taa, jasne. Taki ze mnie gość, jak z niej primabalerina.

– Skoro to gość – nie dawał za wygraną – to tym bardziej nie powinien przechadzać się po tych korytarzach. Poza tym – obrzucił mnie wyraźnie zdegustowanym spojrzeniem – to kolejna samica, więc zabierz ją do haremu i tam czegoś poszukaj.

Samica? Ja mu zaraz dam... Ledwo powstrzymałam się, żeby na niego skoczyć. Hinn pokręciła tylko głową, że jej fioletowe loki zaczęły „tańczyć" i roześmiała się, a mnie po plecach przebiegły ciarki. Najgorszy śmiech jaki kiedykolwiek słyszałam, jakby ktoś pocierał o siebie dwa kawałki metalu. Otrząsnęłam się i syknęłam w proteście.

– Jak lubisz paradować w takich szmatkach, to twoja sprawa. – Kiedyś umrę przez ten niewyparzony język. – Ja chcę NORMALNE – zaakcentowałam głośniej – ubranie. I to takie, które sama wybiorę.

– Władca nie lubi, kiedy jego dziwk... kochanki... – zaczął się plątać mężczyzna.

– Nie jestem i nigdy nie będę jego kochanką – oburzyłam na takie podejrzenie. – To nie wchodzi w rachubę. I nie jestem dziwką!

– Dość tych pogaduszek – wtrąciła Hinn i nacisnęła panel. Z cichym szumem rozstąpiła się ściana, ukazując jasno oświetlony korytarz. Tuż za przejściem stało dwóch żołnierzy, którzy obrzucili moją towarzyszkę znudzonymi spojrzeniami. – A pomysł z haremem nie jest taki zły – uznała. – Zobaczysz, pogadasz z dziewczynami i na pewno cię przekonają. A ty – zwróciła się do wściekłego już wampira – nigdy więcej mi się nie sprzeciwiaj.

– Głupia trollica – mruknął ze złością, kiedy go mijałam i zaczęłam się zastanawiać, kogo dotyczył ten epitet.

Musiałam nieźle przyspieszyć, co nie było takie łatwe przez koc, który pałętał mi się między nogami, żeby dogonić Hinn. No ładnie, niby ma być moją strażniczką, ale na razie to ja za nią latam jak piesek pokojowy. Może i wampirzyca była mała, ale tak wyciągała nogi, że po chwili znajdowała się kilkanaście metrów dalej. I znów odezwał się mój przekorny charakter. Zamiast ją gonić zwolniłam i zaczęłam rozglądać się. „Podziwiałam" szare ściany, żyrandole, betonową podłogę.

– Hinn, czekaj! – Rozległ się za mną krzyk, że aż podskoczyłam.

Obejrzałam się. Za nami biegł truchtem wampir, od którego dostałam kurtkę. Ślizgiem zatrzymał się obok mnie i uśmiechnął się szeroko prezentując kły. Dopiero teraz zwróciłam uwagę jak bardzo był przystojny. Na Ziemi pewnie pracowałby jako model. Wysoki, smukły, z lekko rozczochranymi czarnymi włosami, które kontrastowały z śnieżnobiałą skórą. Tylko kolor oczu był zadziwiający – fioletowy.

ZIEMIANKA tom III - Krwawy rysunekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz