Siedzę na ławce i nie mam pojęcia, ile czasu upłynęło. Głowę chowam w dłoniach i lekko bujam się w przód i w tył, próbując powstrzymać ciągle powracające fale mdłości. Nagle słyszę znajomy głos. Podnoszę głowę i widzę podchmielonego Olka. Stoi obok mnie i coś gada, ale ja w uszach ciągle mam szum, więc ledwie go słyszę.
– Co? – pytam.
– Może cię odprowadzić do domu? – Siada obok mnie na ławce zdecydowanie zbyt blisko, czuję od niego wódę i papierosy. – Albo moglibyśmy pójść jeszcze gdzieś razem i się zabawić. – Przybliża się do mnie jeszcze i obejmuje ramieniem, a ja cała sztywnieję.
– Spierdalaj, Olek.
– Daj spokój, piękna.
Olek wzmacnia uścisk, więc zrzucam jego rękę z mojego ramienia i w tym momencie jak spod ziemi wyrasta Peter.
– Słyszałeś ją, Olek. Spierdalaj – cedzi przez zęby.
Na jego widok zarówno Olek, jak i ja zrywamy się z ławki. Mną nieco zachwiało, więc Peter mocno ściska mnie za ramię.
– Dobra, dobra. Już spadam, pani nietykalska. – Olek wsadza ręce do kieszeni i się oddala.
Mam ochotę rzucić się Peterowi na szyję i uściskać go, ale widzę jego minę i ochota od razu mi przechodzi. Wygląda na nieźle wkurzonego. Zaciska jeszcze mocniej palce na moim ramieniu.
– Jo, co ty wyprawiasz? – pyta chłodno. – Ktoś ci coś dosypał?
– Nie, nie, zatrułam się chyba.
– Ta, jasne.
– Peter, przepraszam. Dzięki, że po mnie przyjechałeś.
– Przecież miałaś nocować u Marty?
– Ona wolała jechać do Jacka na całonocny seks – mruczę i znów kręci mi się w głowie.
– To jest ta wspaniała domówka? – Peter wskazuje ruchem głowy klub, z którego wyszłam.
– Mała zmiana planów – przedrzeźniam głos Marty.
– Chodź, zawiozę cię do domu. – Peter ciągnie mnie w stronę samochodu. – Masz szczęście, że byłem niedaleko z kumplami i że przyjechałem autem.
– Peter, czekaj, ale ja nie mogę wrócić do domu. Nie w takim stanie. – Wyszarpuję się mu i zatrzymuję.
– Co ty pieprzysz? – Peter jest już wyraźnie poirytowany, ale ja brnę dalej.
– Błagam cię. Mama mnie zabije, jak mnie zobaczy w takim stanie – mówię przez łzy.
– Daj spokój przecież masz już prawie osiemnaście lat.
– Peter...
– To co masz zamiar zrobić?
– Mogłabym przenocować u ciebie. – Spoglądam na niego błagalnym wzrokiem.
– U mnie? – Śmieje się. – Pamiętasz, że mieszkamy naprzeciwko siebie?
– Przemkniemy się jakoś niezauważeni. Rano wymknę się do domu. Proszę, Peter, pomóż mi. – Łapię go za kurtkę i spoglądam w oczy. Kręci tylko głową i bez słowa prowadzi mnie do auta.
– Nie podoba mi się ten plan. – Peter pomaga mi zająć miejsce pasażera, mamrocze przy tym pod nosem. Zapina mi pasy jak małemu dziecku i patrzy mi w oczy. – Mam nadzieję, że nie obrzygasz auta?
– Postaram się – szepczę.
Wtedy bym już na pewno umarła ze wstydu.
Jedziemy w ciszy. Peter nie włączył nawet radia. Opieram czoło o szybę i staram się skupić wzrok na jednym punkcie. Modlę się, żeby mój żołądek wreszcie przestał wariować.
![](https://img.wattpad.com/cover/148887710-288-k962229.jpg)
CZYTASZ
Z tobą zawsze ✔
Teen FictionJoasia ma wszystko, o czym marzy typowa nastolatka. Jest ładna, popularna i lubiana. Ma kochającą rodzinę i wiernych przyjaciół. Do pełni szczęścia brakuje jej tylko jednego - chłopaka. Wybrankiem jej serca jest nikt inny, jak sam Marek - najprzysto...