Garderoba

1K 36 62
                                    


Obudziłam się leżąc na podłodze. Wokół mnie panowała cisza. Nie pamiętam jak się tu znalazłam, wiem tylko, że bardzo boli mnie głowa i tyłek. Powoli wstałam z podłogi, rozglądając się przy tym dookoła. Byłam chyba w jakiejś garderobie czy coś. Postanowiłam explorować to zaplecze. 

Nagle ujrzałam siedzący przy stole słynny duet Taconafide. Nie wierzę, najpierw Kruszwil, później ReTo i Żabson, a teraz Taconafide! Ciekawe kogo jeszcze tu spotkam. Postanowiłam się z nimi przywitać.

- Cześć! - powiedziałam podchodząc bliżej.

Kiedy stałam na przeciwko raperów zobaczyłam, że Quebo płacze, a Hemingway go pociesza.

- Co się stało? Mogę wam jakoś pomóc? - spytałam zmartwiona.

- Oni...oni umieścili nasss- mówił Kuba przez łzy- w..w FANFIKU!

- Ale kto? O co chodzi? Czy to aż tak straszne? 

- Widzisz- zaczął Taco- jakieś dziecko napisało fanfiction na nasz temat. Ja jestem w nim gwałcicielem, a on bierze ślub z autorką... yyy to znaczy główną bohaterką. 

- I co? To ma być powód do płaczu? Głupia historyjka napisana przez niewyżyte seksualnie dziecko? Wielki mi rzeczy.

- M..mówisz  tak, bo tego nie czytałaś! To jest okropne! Ja krainę arbuza że sklepu, a mój kolega jest pojebańcem, któremu tylko jedno w głowie! A.. a do tego ona, ona zrobiła z nas PARĘ!- żalił się Quebo- wolałbym umarzec niż być z tym niechlujem!

Taco w mig odskoczył od przyjaciela.

- Że co kurwa!? Jak ty mnie sukinsynu nazwałeś?! - krzyknął daleki potomek Ernesta Hemingwaya.

- No co? Jesteś oblesny. Już wolałbym aby shippowali mnie z Montana! 

- Przegiołeś pałę!

- Niby czyją- spytałam zdziwiona, ale mnie nie słuchali, gdyż zajęci byli kłótnią.

- Jak śmiesz wybierać tego Kebaba zamiast mnie!

- Phi! On chociaż jest bogaty! Kupi mi rower.- odparł arogancko Quebo- ty nadajesz się tylko do robienia nędznego duetu i nagrywania tandetnych piosenek, które później będą słuchane przez 10 łatki. Gdybym stworzył duet z Malikiem podbilibysmy razem cały świat!

- A więc idź sobie to tego swojego Sralika! Ze mną już żadnej płyty nie nagradzane! - wydarł się wkurwiony Tacos.- od dziś jesteśmy Taconafide, ale bez takosów!- krzyknął po czym wybiegł z pokoju.

Zacząłam moje ironiczne klaskanie.

- Brawo kurwa! Widzisz coś żeś uczynił? A był z was taki dobry duet. Teraz on pójdzie się zastrzelić!

- Korwin! Co ja narobiłem!?- krzyknął przerażony Jacobsscroob- czy mogę to jakoś odkręcić?

- Nie wiem, spróbuj inaszej nici z hajsu. Błagaj na kolanach może wróci.

- Tak zrobię!- powiedział po czym wybiegł z garderoby.

Zostałam sama, ale nie na długo...


Rap Battle [UKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz