Ojciec

317 23 28
                                    

3 dni później

*Anita pov*

Pierdolony ReTo- myślę. Jak mógł tak łatwo dać się zgwałcić Malikowi? Zapłaci za to! Znieczył moje ciało chujem Araba!

Zatrzymujemy się na poboczu. Przed nami najniebezpieczniejsza część naszej podróży - Dzielnica Nędzy i Ubóstwa. Roi się tam od cyganów i podejrzanych typków. Malik powiedział, że lepiej zabezpieczyć nasz wóz, bo inaczej będziemy winni odszkodowanie Taconafide.

Parę minut później wjeżdżamy na teren Polskiego Detroit. Rozglądam się przez szybę i widzę obrzydliwe slumsy i patologicznych (pod) ludzi. Tu już psy na chujach hejnał grają...

-Jak dobrze pójdzie, to uda nam się z tego wyjść bez szw...-nie dokończył Żabson, bo nagle zatrzymała nas Straż Królestwa Cyganów.

-O kurwa. Nie mam jeszcze badań na prostatę.-mówi Taco.

-Elo elo 3 2 O, panowie pojado z nami. - powiedział niebezpieczny ciapaty securyt.

-Ale my nic nie zrobiliśmy!-krzyczę.

-Mam to w dupie stary trupie! Albo dobrowolnie pojedziecie z nami, albo mogiła. Król Cyganów chce was na audiencję.- powiedział menel ubrany w mundur.

-No to mamy przepierdolone- powiedział Quebo.

Kilka minut później znaleźliśmy się przed pałacem Króla Cyganów. Budynek był ohydny! Cały oblepiony gównem. Okna były nie myte chyba z 1000 lat. Drzwi wypadały z zawiasów. Przed pałacem znajdowała się wielka rzeźba przedstawiająca cygana, stojącego na jakimś bogatym człowieku. W geście zwycięstwa cygan trzymał w dłoni sakiewkę z pieniędzmi.

-To rzeźba zwycięstwa- wtrącił się strażnik- symbolizuje zwycięstwo biedy nad bogactwem. Nasz pan zawsze powtarzał: Bogatym zabieram i palę ich pieniądze w piecu.

-Aha- odparłam.

Wyszliśmy z wozu i ruszyliśmy schodami do wrót tej speluny.

-Puk Puk - zapukał strażnik.

Drzwi się otworzyły i weszliśmy do środka.

Wnętrze budynku było jeszcze gorsze niż jego elewacja. Z obsranych ścian sypał się tynk. Podłoga była cała zaszczana, a na niej leżały martwe szczury. A do tego ten smród... nie wytrzymam...

-Otwórzcie okno, bo zaraz się zrzygam!- krzyczę.

Podbiegam do okna i walę z całej pety. W framudze i tak nie ma szyb...

-Ale wiesz, że mogłaś na podłogę?- pyta posłaniec króla Menelaosa.

Milczę. nawet nie będę tego komentować.

Docieramy do sali tronowej. Odźwierny(nawet nie wiecie ile mnie to słowo kosztowało wysiłku) otwiera wrota.

-Kto śmie zakłócać spokój króla!?- wydziera się siedzący plecami do nas fagas.

-Panie- zaczyna milicjant- znaleźliśmy twojego syna...

-CO KURWA?!- wrzeszczy władca z niedowierzaniem.

-Kim ty kurwa jesteś i dlaczego nas porwałeś?!- wydziera się wkurwiony DonMalikMontana.

-Mówią na mnie RAK!- zanucił, po czym odwrócił się do nas.

Nie wierzę! To on! To król polskich pseudo pato raperów.

-Rak...PAWEŁ RAK!-krzyknął z dumą.

Widzę jak wszyscy moi towarzysze(nawet Ghawsi) padają na kolana i biją czołem o podłogę. Nie, czekaj nie wszyscy, Cypis nadal stoi. Powoli podchodzi do Popka, a ten przytulając go woła:

-Synu! Wreszcie cię znalazłem!

A więc to jest jego syn...Mogłam się domyślić. W sumie w tym przypadku powiedzenie Jaki ojciec taki syn sprawdza się nawet za dobrze.

-Jestem taki dumny! Jesteś nadzieją dla polskiej sceny patologicznych artystów!

Mesjasz Moczygęb zaprosił nas na obiad. Zgadnijcie co było...Potrawka z gównem w środku!

Jedliśmy w ciszy, gdy nagle Żabson spytał:

-Dlaczego zakończyłeś karierę?

-Widzisz-zaczął smutno Popek- od czasu przegranej z Pudzianem jestem pośmiewiskiem. Uciekłem i założyłem tą dzielnicę nędzy. To Albański Raj. Tu nikt mnie nie znajdzie. Dobrze mi się żyje, nie potrzebuję sławy. Poza tym mam godnego następcę - powiedział i popatrzył się na syna.

Po skończonym obiedzie Paweł odprowadził nas z eskortą aż do samej granicy. Na drogę dał nam trzy tuziny wódki, tone koksu i kwiat marichułanen.

-Dziękujemy panu bardzo- powiedział Taco.

-Dla przyjaciół syna wszystko!- powiedział- życzę wam udanej podróży! Niech nie złapią was na granicy!- krzyknął na do widzenia.

-Pa Tato!-zawołał Solo.

Właśnie zbliżamy się do granicy z Niemcami(aaa mój kraj!!!). W bagażniku mamy tylę wódy i prochów, że jak nas złapią, to zdechniemy w pierdlu. Miej nas w opiece dobry boże!

Rap Battle [UKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz