Rap Battle [UKOŃCZONE]

Kac

*ReTo pov*

Cholera, ale mnie głowa napierdala. Rozglądam się, leżę na ziemi, obok mnie widzę nieprzytomnego Żabsona, któremu z japy wystają resztki niedojedzonych kijanek. Podnoszę się z ziemi. A to KUTAFONY jedne! Zrobili sobie imprezę bezemnie, zapłacą za to. Moi Towarzysze leżą na ziemi poskręcani niczym jointy robione przez Jamajskiego mistrza. Nie widzę tylko Malika. Próbuję przejść kawałek, to bardzo trudne, bo cholernie boli mnie głowa. Jebana patuska, ona chleje a ja muszę potem cierpieć- myślę sobie. Postanawiam się przejść nad jezioro. Tam widzę Montanę siedzącego nad taflą jeziora...

- Trajkotka za pasem, wróg brata moim wrogiem - krzyknął Mosa.

- Witaj, Malik. Co tu robisz?- zapytałem.

-Anito słuchaj. Muszę ciebie zgwałcić. - powiedział ze stoickim spokojem Mosa.

-Cooo?! Nieee,ja jestem ReTo, nie gwałć mnie!!! Proszę! To ja Reto, twoja mordeczka!- krzyczałem.

-Oj ja już wiem co to za sztuczki. Chcesz się wymigać, ale nie ma tak łatwo.

Wiedziałem, że jak on zgwałci, to nie ma chuja we wsi.

-A teraz, będziesz dla mnie tańczyć!-rozkazał szczując mnie dönerem.

Zacząłem tańczyć. Mężczyźnie się to podobało.

-Tylko że w tym jest ambaras aby dwoje chciało naraz- warknąłem do ciapacza.

Malik podszedł do mnie.

-Mogę chcieć za nas oboje!

Po czym zaczął mnie gwałcić tak, jak mnie platforma nie dymała. Raz w dupę to nie pedał-pomyślałem.

Kiedy skończył, strasznie swędziały mnie kukle. Kurwa nie wierzę, zostałem zgwałcony będąc kobietą. Chyba pójdę na następny czarny protest. Malik patrzył się na mnie uwodzicielskim wzrokiem, kurdddde ale on jest sexi- pomyślałem. Nie..czekaj co ja wygaduję?! Anita mnie zabije za to! A zresztą należy się cwelicy za to, że zostawiła mnie z kacem. Razem z Mosą poszliśmy do reszty ekipy. Szykowali się do odjazdu. Przed nami daleka droga...

Zanim wchodzę do auta walę się butelką Finlandii w łeb, niech ta suka wie, że została ofiarą napaści na tle seksualnym.