Do pomieszczenia wszedł ochroniarz. Przez całe zamieszanie miałam zamglone oczy i nie widziałam dobrze. Po chwili zobaczyłam że ochroniarz ma wywieszonego na widok chuja.
-Bere bere- krzyknął chory psychicznie Securityguard.
Nie zdążyłam nawet otworzyć ust ze zdziwienia i od razu zemdlałam.
💤💤💤
Obudziłam się i zobaczyłam moje włosy , były one mokre.
-Ten kutas mnie oszczał ! - krzyknęłam sama do siebie. Nagle do pokoju wszedł jakiś raper. Zaczoł mnie gwałcić, ale nie zwracałam na to zbytnio uwagi bo moje włosy były teraz w opłakanym stanie .
🆙🆙🆙
Po trzech godzinach do pokoju wszedł Taco.
-Co ty tu robisz?! - zapytał przedstawiciel jednego z najpopularniejszych dań kuchni mexykańskiej .
-Sama nie wiem, ty mi powiedz. A tak wgl to gdzie Quebo i co z wami?-Zemdlał, po tym jak go wyruchałem- odparł jak gdyby nigdy nic Taco
- Co ty piepszysz? Dlaczego to zrobiłeś?
-Bo mu się należało za to co powiedział. Poza tym jest w moim typie oraz jak to mowią: "Na złamane serce najlepszy jest gwałt z zaskoczenia!"
Zebrało mi się na wymioty. Jak tylko o tym pomyśle to...
-Błeeeee- zacząłam rzygać - Błeeeee
- Fuuuu. Ohyda! - zawołał wchodzący do pomieszczenia Quebonafide- ktoś będzie musiał to posprzątać.
Podszedł do stojącego nademną, bo leżałam aktualnie w kałuży własnych wymiotów, towarzysza. Potomek stwórcy powieści o Salao popatrzył się na niego po czym wyniosły głosem powiedział:
-"Jakubie, zrób mi loda"
- Nie mogę. Już mnie usta bolą od tego całego wurstu- powiedział Quebo
Znowu zwymiotowałam, to co się tu działo było niesmaczne. Nagle z nikąd pojawił się on...
-Ja..pie..r..- zaczęłam słabym głosem .
Przed naszą trójką stał nie kto inny jak Pan i władca patoli- Cypisolo.
- Witajcie Towarzysze!- wykrzyknął na powitanie.- słyszałem coś o robieniu gałyżki, a jak wiecie takie zabawy nie mogą mnie ominąć!
"Nie, nie proszę idź stąd"modliłam się w myślach. Z tym fagasem nie ma żartów, jak cie jebie to na całego.
- Mój kolega- zaczął Bona Fidé- chciał pobawić się w EisenMachen.
- A aaa. Lubisz układ na Ich Troje- zwrócił się do Hemingwaya.- on cie rucha, a ja stoję?
- Oui- odpowiedział ekscentrycznie Tacos.
-A więc chodźmy na zaplecze!- krzyknął syn Rumcajsa i cała trójka gdzieś zniknęła.
Rzygam. Ciągle. Nie mogę przestać. Jak pomyślę o tym co oni...
-Błeeee
Czuje że mi słabo. Mdleję dławiąc się własnymi wymiotami.
CZYTASZ
Rap Battle [UKOŃCZONE]
FanfictionJesteś napaloną 13 latką? Lubisz raperów? Szukasz powieści, która będzie obfitować w dramat, akcję i romans? A więc to odpowiednie opowiadanie dla ciebie! Nie czekaj i czytaj już teraz! UWAGA! TYLKO DLA DOROSŁYCH CZYTELNIKÓW!