Charlie westchnęła, patrząc na Michaela, podczas gdy on patrzył na nią. Robili to, odkąd skończyli tworzyć simy.
- Więc? Co robimy? - Charlie zerwała kontakt wzrokowy między nimi, wstając z krzesła i odkładając swój sweter, a on uniósł na nią brew.
- Idziesz gdzieś? - zapytał, gdy Charlie posłała mu krzywy uśmiech zanim odeszła od stolika.
- Hej, dziewczyny czasem muszą sikać – powiedziała i ruszyła na tył kawiarni, gdzie były toalety.
Michael był zdziwiony tym, jak bardzo otwarta była, ale lubił to w niej. Gdy Charlie była już przy toaletach odwróciła się i krzyknęła do Michaela. - Wiesz, mogę wypić jeszcze jedno latte.
Pokręcił na nią głową, zanim uniósł rękę w górę, sygnalizując kelnerce, by jeszcze raz podeszła po zamówienie.
- To samo? - zapytała młoda kelnerka z nudnym wyrazem twarzy.
- Tak, proszę – odpowiedział, zanim skierował swoją uwagę ponownie na grę.
Usłyszał głośne szczęknięcie z kierunku, w którym wcześniej udała się Charlie i zobaczył ją opierającą się o stolik, obok leżało przewrócone krzesło, a jakiś starszy mężczyzna śmiał się razem z nią. Albo z niej. Z miejsca, na którym siedział nie mógł dokładnie tego stwierdzić.
Wyglądała bardzo szczęśliwie i mógł poczuć jak się uśmiecha od samego patrzenia na nią. Spojrzała w górę, łapiąc jego wzrok, zanim powiedziała coś do mężczyzny i wróciła na miejsce, gdy kelnerka przyniosła jej latte.
- Aw, jak troskliwie z twojej strony – zażartowała, zajmując swoje miejsce.
- Co było takie zabawne? - zapytał Michael wskazując na starszego mężczyznę, który wrócił do czytania swojej gazety.
- Nic, po prostu wpadłam na krzesło, to wszystko – powiedziała, lekko śmiejąc się z siebie.
Oczy Charlie wylądowały na ekranie przed nią i potrząsnęła głową niedowierzająco.
- Że co? Kto powiedział, że nasze simy będą w związku? - zauważyła sarkastycznie, a Mike zaśmiał się.
- Cóż, obcy nie mogą po prostu ze sobą mieszkać, a my nie jesteśmy spokrewnieni – wytłumaczył.
- Coś takiego nazywa się współlokatorstwem, Michael. I cóż, Kapitanie Oczywisty – nie jesteśmy spokrewnieni.
- Dobra, uspokój się. Boże, dziewczyny są wkurzające.
- Mów za siebie.
Michael mimowolnie jęknął i Charlie uderzyła go w rękę.
- Dobra, damy ich jako obcych, okej? - Michael zasugerował, a ona przytaknęła.
- Dobrze – powiedziała Charlie, zanim zabrała od niego laptopa.
- W każdym razie, kto wie, co może się stać z ich relacjami w przyszłości, racja? - kontynuował, a ona zastanawiała się czy mówił o simach, czy o nich.
Mimo, że nigdy by się do tego nie przyznała, sekretnie miała nadzieję, że mówił o nich samych.