01. Spotkanie

6.6K 484 14
                                    

Kawiarnia była cicha. Niezbyt dużo ludzi wypełniało prostokątne pomieszczenie, co powodowało, że czuła się trochę lepiej. Ostatnią rzeczą, której chciała, było bycie otoczonym przez ludzi.

Wyciągnęła swojego srebrnego MacBooka, cicho kładąc go na czerwonym stole, po czym włożyła do niego płytę, czekając aż się załaduje.

Podczas, gdy czekała, wzięła łyka swojego latte. Ciepło płynu ogrzało ją całą, gdy przycisnęła swój czerwony sweter bliżej swojego ciała. Opadał on na jej czarne rurki, a jej conversy piszczały, podczas gdy tupała nimi o podłogę.

Wzięła pomponiastą gumkę, która była owinięta wokół jej nadgarstka i szybko zaplotła warkocza po jednej stronie głowy. Spoczywał on na jej ramieniu, odciągając włosy od jej twarzy, więc mogła skupić się na MacBooku.

Usłyszała otwierane za nią drzwi, ale nie odwróciła się, żeby zobaczyć, kto to był. Zamiast tego, spuściła głowę, mając nadzieję, że ktokolwiek to był, nie usiądzie blisko niej.

Ale to było dokładnie to, co się stało, bo kilka minut później czarne, skórzane krzesło obok niej wydało nieznośny hałas, gdy jego nogi przesuwały się po podłodze, zanim osoba zajęła miejsce.

- Ah, jesteś fanką simsów? - przemówił niski, chrapliwy głos, powodując, że obróciła się, śledząc jego rysy.

Jego czarno-czerwone włosy wywołały u niej uśmiech oczywiście dlatego, że były to jej ulubione kolory. Jego rurki wydawały się trochę damskie, gdy jej oczy wędrowały po jego ciele; jego wzrok robił to samo.

- Skąd ten pomysł? - zapytała z uśmiechem nadal widocznym na twarzy.

Teraz to była jego kolej na uśmiech. Większość ludzi zignorowałaby jego pytanie albo prosto skinęła, więc docenił jej starania w utrzymaniu rozmowy.

- Nie wiem, po prostu wyglądasz jak fanatyczka simsów – odpowiedział, patrząc na jej reakcję, gdy uniosła brew.

- Przyjmujesz to, jakby to było wiadome – odpowiedziała, wzruszając ramionami i kontynuowała włączanie gry.

- Dokładnie – było wszystkim, co odpowiedział i zastanawiała się czy nie odejdzie.

Większość ludzi oceniłaby ją za granie w dość „dziecinną” grę, ale dla niej nie była ona dziecinna. Odsuwała na bok nudę i to ją uszczęśliwiało. Wydawało się, że on też ją kocha, więc to czyniło wszystko jeszcze lepszym.

- Jestem Charlie – powiedziała, wyciągając do niego swoją rękę.

- Michael – odpowiedział, potrząsając jej dłonią, zanim spojrzeli na grę przed sobą.

Siedzieli w ciszy przez kilka minut, aż Charlie postanowiła przemówić. - Masz ochotę dołączyć do mojej gry?

Pomyślał nad tym chwilę, przysuwając się do niej bliżej. - Jak mógłbym odmówić?

The Sims - Michael Clifford TŁUMACZENIE PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz