- Więc wybieramy im ten dom czy nie? - zapytał Michael, jego palec wskazujący spoczywał na ekranie, na który oboje patrzyli.
- Wybieranie im domu jest bardzo ważne, nie rozumiesz tego? - Charlie poinformowała go. Zaczynał mieć już dość jej zachowania, aż nie zobaczył niewielkiego uśmiechu, który próbowała ukryć.
- Myślisz, że jesteś zabawna.
- Poprawka Michael - JA JESTEM ZABAWNA.
Oboje zachichotali lekko i ponownie skoncentrowali się na wybieraniu idealnego domu dla ich simów.
- Możemy mieć ten dom. Jest mały, ale ma wszystko czego potrzebujemy - zasugerował, a dziewczyna zmarszczyłą brwi, koncentrując się i przeskanowała wnętrze budynku.
- Nie, Michael. Nie ma wszystkiego czego potrzebujemy. Popatrz jeszcze raz - potrząsnęła na niego głową. To nie było niespodzianką, że o czymś zapomniał.
- Co? Nie rozumiem, pogubiłem się - uznał.
- Wskazałeś ten dom, bo "ma wszystko czego potrzebujemy", ale nie ma, bo jest tam tylko jedna sypialnia, a my potrzebujemy dwóch - wyjaśniła Charlie, a usta Michaela się otworzyły.
- Serio? I to ma być ta wielka wada tego domu? Nie żartuj sobie ze mnie - wyrzucił swoje ręce w górę w dramatycznym geście, a dziewczyna wywróciła oczami na jego dziecinność.
- Nasze simy nie będą spały razem, okej? To byłoby tak, jakbyśmy my spali razem - powiedziała i zakryła twarz rękoma, gdy doszło do niej, co wyszło z jej ust.
- Nie odmówiłbym, gdybyś to zaoferowała - Michael zażartował w tym samym czasie, gdy pięść Charlie spotkała się z jego ramieniem.
- Zamknij się. Po prostu kontynuujmy, okej?
- Char, możemy przecież kupić ten dom i zaiwestować w drugie łóżko - zasugerował i Charlie pomyślała nad tym chwilę, zanim przytaknęła. Wróciła do gry i kliknęła na przycisk kupna domu, który wybrał Michael.
- Dobra, teraz mamy twój głupi dom, okej? - powiedziała, pokazując na monitor, na którym było widać simów wprowadzających się do mieszkania.
- Oh, ktoś tu wstał z łóżka lewą nogą. Ale tak, w końcu mamy dom. Teraz musisz kupić drugie łóżko, zanim o tym też zaczniesz narzekać - skomentował i Charlie była bliska uderzenia go, ale wiedziała, że denerwował ją specjalnie.
- Możesz, proszę, przestać mnie wkurzać? Bo skończę uderzajac twoją małą, piękną twarzyczkę.
- Przepraszam. Ale, hej, przynajmniej mam ładną twarz.
- Nie, nie masz i się zamknij.
- To dlatego nienawidzę dziewczyn.
- To dlatego nienawidzę chłopaków.
Siedzieli w ciszy przez kilka minut, zanim oboje wybuchnęli śpiechem, powodując, że reszta klientów kawiarni spojrzała się na nich.
- Czy my naprawdę się o to kłóciliśmy? - zapytała Charlie. Po jej policzkach leciały łzy wywołane zbyt dużą ilością śmiechu.
- Tak, myślę, że tak - odpowiedział, trzymając się za brzuch, by stłumić ból wywołaby śmiechem.
- Cóż, przynajmniej nie są bezdomni.
- Dobre spostrzeżenie. Co teraz? - zapytał Michael, a Charlie podała mu laptopa.
- Pozwolę ci zadecydować.