Rozdział 16

100 3 12
                                    



"Icarus is flying too close to the sun

And Icarus' life it has only just begun

This is how it feels to take a fall

Icarus is flying towards an early grave" ~ Bastille


Harry padł zmęczony na łóżko, z bólem na sercu musiał przyznać, że przekonanie Weasley'a do ich bajeczki nie było rzeczą prostą. Ponieważ młokosi jakimi rudzielec się otaczał, całkiem sprytnie udaremniali ich próby podjęcia jakiejkolwiek konfrontacji Rona z ich dwójką. Jednak Hestia, która wkroczyła po pewnym czasie, zmieniając zupełnie ich plan, sprawiła, że wszystko się powiodło.

Potter ziewnął i spojrzał na swój kufer. Odkąd trafił do Slytherinu, nawet nie miał czasu żeby porządnie się rozpakować. Pojawiał się w dormitorium tylko po to żeby się przebrać, umyć i spać. Nie było ono miejscem gdzie spędzał dużo czasu. Nawet lekcje zwykł odrabiać u Astorii.

Zwlókł się z łóżka drapiąc po głowie i uklęknął następnie otwierając olbrzymie wieko kufra a widok który ujrzał sprawił, że się skrzywił. Wszędzie bowiem było pełno pojedynczych kawałków pergaminów, ubrudzonych od resztek eliksiru, który tworzył na zeszłotygodniowych zajęciach z Eliksirów. Do tego rzeczy których wcześniej nie wrzucił do szafy, w tej chwili były całe wymięte i upaprane od tej dziwacznej mazi. A pozostałe rzeczy, śmierdziały starymi skarpetami.

Potter wyjął różdżkę, dotykając jej końcem jednej z dziwnie wyglądających fiolek, która po zetknięciu się z nią pękła i wydobyła z siebie straszliwy smród. Harry zakaszlał głośno machając nią pół obrotu i wykrztusił z trudem —chłoszczyść — a wszystkie rzeczy zaczęły się czyścić. Potem pozostało mu jedynie pomachać nią w kilka stron a rzeczy same zaczęły wkładać się do szaf, półek i pod łóżko.

Wybraniec uśmiechnął się spoglądając na czyściutkie dno kufra który miał zamiar również włożyć pod łóżko, miał zamiar, ale mimo wszystko tego nie zrobił. Dlaczego? Ponieważ w chwili kiedy chciał zamknąć wieko, zauważył błyszczącą fiolkę na jego dnie.

Harry chwycił przedmiot do dłoni i zastanowił się przez chwilę, skąd ma coś takiego w swoim kufrze. Naczynko różniło się od pozostałych fiolek. Nie było szklane, lecz kryształowe a wieczko zamiast zwykłego korka było zrobione ze złota wysadzanego w kilku miejscach szafirami.

Siedział tak przez chwilę, zastanawiając się, czy przypadkiem nie zwinął czegoś z klasy, jednak po chwili namysłu, i ujrzeniu grawerunku węża, przypomniał sobie o "prezencie" od Pani Malfoy. "Odpowiedzi na pytania" powtórzył sobie jej słowa w głowie i zastanowił się przez chwilę. We wrześniu pragnął wiedzieć wszystko, o wszystkich. Teraz... teraz ta chęć wiedzy zmalała.. Odłożył naczynie do kufra i zamknął go, następnie wstając i kopiąc go pod łóżko. A on nawet przez chwilę, nie żałował tej decyzji... Przynajmniej do następnego poranka, kiedy to wszyscy Ślizgoni zachowywali się wyjątkowo dziwnie... Jakby wszyscy stali się Florą albo Nottem.

— Coś mnie ominęło? — Spytał cicho Potter, Astorii idąc razem z nią i resztą na godzinną przerwę przed kolejnymi lekcjami. Dziewczyna spojrzała na niego jak na idiotę po czym wyminęła go i zniknęła za jednym zza zakrętów. — Blaise? — chłopak spojrzał na niego i wzruszył ramionami następnie podchodząc do Krukonek i zajął się konwersacją z nimi. Potter westchnął z rezygnacją i usiadł samotnie na jednym z parapetów opierając głowę o mur. — A mogłem ją przejrzeć— powiedział cicho i przymknął oczy — Głupek ze mnie.

— Nie da się ukryć — Harry otworzył oczy i spojrzał na Florę, która stała naprzeciwko niego z książką w dłoni. — Przesuń się, chcę usiąść — oznajmiła a Harry zabrał nogi następnie przesuwając się w prawo a dziewczyna usiadła obok niego na parapecie, wzrok zawieszając na swoich butach. Harry odczekał kilka chwil, może nawet minutę. Aż w końcu westchnął i spojrzał w sufit.

Sama historia nie kończy się...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz