Rozdział 3

610 11 12
                                    



Hej hej :) To moja pierwsza przedmowa więc postaram się z tym uwinąć jak najszybciej. Po pierwsze bardzo przepraszam za opóźnienie w dodawaniu rozdziałów ale moja beta chyba zrezygnowała. Piszę "chyba" ponieważ nie otrzymałam od niej znaku życia, jeśli ktoś z was zna jakąś dobrą betę(lub sam nią jest) bardzo proszę o kontakt. Rozdział nieudany taki sobie...jak na razie dodaję nie poprawiony, więc proszę nie bijcie! :/

Jedna z najdziwniejszych spraw w życiu jest to, co sobie człowiek zapamiętuje. Chyba robi to wybiórczo. Jest w nim coś, co wybiera rzeczy, które on potem pomięta ~ Agatha Christie

Podziemne boisko Quiddicha naprawdę zrobiło na Harrym wrażenie. Ta przestrzeń. Wielkość. Wszystko! Siedział tam od siedemnastej, aż do dwudziestej goniąc złotego znicza, a nawet i próbując innych stanowisk niż szukającego, ale nie było w tym takiej frajdy jak na przykład u Rona gdzie mimo iż ich boisko było zupełnie prowizoryczne, tam miał z kim grać. Miał z kim ćwiczyć i się wygłupiać. Tutaj był sam. Nawet gdyby był tu Malfoy, Harry nie sądził by chciał z nim grać. I był wręcz pewien, że z wzajemnością. Pani Malfoy? Nie wyobrażał sobie tego.

Odłożył znicza do schowka i skierował się do wyjścia. Było już późno a kolacja powinna już na niego czekać. Kiedy wszedł do ogrodu zdziwił się widokiem dziwnych świetlistych kul lewitujących nad niektórymi częściami podwórza, oświetlały mu drogę mimo, iż jeszcze wcale nie było tak ciemno. Minął fontannę i pawia pijącego z niej wodę. Nie wiedział, po co im takie zwierzęta ale cóż... każdy ma swoje dziwactwa. A tacy Malfoyowie mieli ich jak dla Harry'ego bardzo dużo.

Kiedy znalazł się w środku posiadłości, uświadomił sobie, że nie wie gdzie jest jadalnia. Wszedł po marmurowych schodach na górę i skręcił w najbliższy korytarzu w lewo, jednak kiedy wszedł do jednego z pokoi trafił do jakiegoś salonu. Zamknął drzwi i spróbował z kolejnymi. Tym razem również nie była to jadalnie, znajdował się w bordowej sypialni gdzie na podłodze przy kominku leżało olbrzymie niedźwiedzie futro. Westchnął i zawrócił, kierując się przed siebie i poszedł tym razem w prawo od schodów, po których wchodził. Tam również nie znalazł jadalni a bibliotekę.

Olbrzymią, dwupiętrową, bibliotekę! Jego oczy rozszerzyły się, a usta otworzyły w okrągłym "O". Nigdy nie lubił takich miejsc, ale to naprawdę sprawiło, że zaparło mu dech w piersiach. Olbrzymia sala z piętrami wypełniona długimi dębowymi półkami wypełnionymi książkami. Księgami odzianymi w srebrzyste okładki i złote tytuły. Sala również była piękna. Cała w lekko beżowej barwie i białym marmurem na podłodze a u sufitu gigantycznym żyrandolem z prawdziwych diamentów. Po środku, którego stał stolik z czterema (wyglądającymi na wygodne) fotelami o brązowym obiciu, jeden z foteli był zajęty przez kobietę o blond włosach i dużych niebieskich oczach, które w tej chwili podniosły się z nad czytanej książki i wpatrywały prosto w niego.

— W czymś ci pomóc?— Zapytała kobieta zamykając książkę a Harry zdrętwiał. Ona była do niego... Uprzejma?

— Jest ósma i...

— Naprawdę? — Zdziwiła się patrząc na okno, za którym robiło się już ciemno.— Zaczytałam się — Uśmiechnęła się do niego a on rozszerzył oczy ze zdziwienia. Nie wierzył w to co widzi. —Ale do jadalni w inną stronę. – Poinformowała go i wstała odkładając książkę na stolik a następnie podeszła do Harry'ego. — Tędy, panie Potter — powiedziała spokojnie, kiedy przeszła obok wybrańca, dopiero gdy była już przy drzwiach Harry otrząsnął się z zamyślenia i poszedł za nią.

Zeszli po tych samych schodach, po których wchodził przed kilkoma minutami on sam, skręcili w korytarz zaraz naprzeciwko drzwi wejściowych, a następnie poszli wzdłuż niego. W sumie trafić tu było łatwo. Kiedy weszli do jadalni jej wielkość również go zdumiała, nie tak jak biblioteki, ale jak na miejsce gdzie tylko jada się posiłki było naprawdę wielkie. U szczytu sufitu wisiał podobny do tego w bibliotece kryształowy żyrandol, a pod nim stał długi czarny stół z dużą ilością krzeseł wokół niego, pokój zasadniczo był jasny, ale kiedy dzień znikł za osłona nocy a lampy zostały zapalone czuł się dość nieswojo. Ilość jedzenia na stole również go zdumiała. Był nakryty jak stoły w Hogwarcie. Pełne różnorakiego jedzenia. Nie miał pojęcia, na co patrzeć bo wszystko wyglądało na takie apetyczne.

Sama historia nie kończy się...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz