Rozdział 32

80 4 1
                                    


"Kto zachowuje się w sposób nieoczekiwany, nie musi być twórcą, artystą może być po prostu dziwakiem."



Chcąc, nie chcąc, los płata nam figle. Często wbrew naszej woli, możliwe, że nawet z premedytacją byśmy uświadomili sobie swoje błędy, nauczyli się czegoś. W końcu jeśliby nam wszystko za każdym razem wychodziło, nasze życia byłyby nudne.

Zastanawiając się nad tym jaki zasadniczo życie ma sens, ludzie często popadają w skrajności a niekiedy nawet w szaleństwo. Zbyt długie zastanawianie się nad rzeczami pozaziemskimi sprawia, że człowiek często zatraca się w samym sobie, w konsekwencji czego, traci zmysły.

— Znów odpłynąłeś — mężczyzna drgnął odwracając wzrok od ognia i spojrzał na kobietę zasiadającą w dużym seledynowym fotelu, w którym wydawała się tak mała i krucha niczym mała dziewczynka. — Ostatnio coraz częściej ci się to zdarza — dodała po chwili, mężczyzna posłał jej pobłażliwy uśmiech po czym przeszedł kawałek i usiadł w drugim, identycznym do tego w którym siedziała kobieta, fotelu. — Nie masz zamiaru rozmawiać?

— Nie — odparł po dłuższej chwili, blondynka jedynie skinęła i wróciła wzrokiem do książki, którą poprzednio czytała. — Ale mam do ciebie pytanie.

— To co zwykle? — Rzuciła sucho. Tym razem to on jej przytaknął przez co Kobieta uśmiechnęła się patrząc na kartki księgi. — Jak sądzisz. Co tym razem ci odpowiem?

— Pewnie po raz kolejny coś innego — powiedział powoli jakby obrażonym tonem. — Wciąż jesteś o to zła?

— Wbiłeś mi w serce nóż z trucizną.

— Dwadzieścia lat temu... — Zamilkł widząc jej wzrok. —Nie masz o co być zła. Ostatecznie ty też mnie zabiłaś.

— Ależ oczywiście — przeciągnęła z ironią i zamknęła książkę. — Nie mamy powodu by się na siebie gniewać. — Wyjęła do niego dłoń a w chwili kiedy miała go dotknąć on odsunął głowę w bok. Przez co Anastazja bardzo nieelegancko wykrzywiła brwi. — Więc nie uciekaj, bo wiesz, że już nie masz wyjścia.— Podniosła się i dotknęła go a blada twarz mężczyzny nabrała barw, jego usta stały się lekko wypukłe a czaszkę pokryły włosy. — Tom.

— Voldemort.

— Tom — powtórzyła. Mężczyzna zacisnął blade palce na oparciach fotela, w którym siedział, za to blondynka wstała podchodząc do niego, nawet na sekundę nie puszczając jego podbródka, po czym nachyliła się i spojrzała mu bezczelnie w oczy. Jednak nie trwało to długo, po kilku sekundach puściła go i odeszła, bez słowa. Pozostawiając go przez kilka sekund z wstrętnym poczuciem ciepła jej dłoni na jego policzku... Nieprzyjemnym tylko dlatego, że kiedy tylko go puściła, jego skóra znów stała się biała, a kość nosa wrosła do środka. Nie czuł zmiany, ale wiedział, że zachodzi, i tylko dlatego to uczucie wręcz go paliło.


*



Narcyza westchnęła owijając się w puchowy ręcznik i spojrzała na siebie w lustrze, cóż... Może i nie miała jeszcze tylu zmarszczek co czarownice w jej wieku, jednak te dwie, które dostrzegała, były ujmą dla jej dumy. Nie była najstarsza, jednak dwudziestolatką również już nazwać się nie mogła. I mimo tego iż bez makijażu, czuła się jak dziecko ze zmarszczkami. W rzeczywistości rysy jej twarzy nie były tak ostre a ona nawet nie wyglądała na tyle poważną, co po prostu znudzoną.

Cerę miała bladą i czystą lekko zaróżowioną, włosy nie były platyną, a blondem, jasnym i słonecznym, za to w oczach nie było widać zimnego oceanu a czyste błękitne niebo. Zabawne, jak bardzo makijaż może zmienić postrzeganie ciebie przez ludzi.

Sama historia nie kończy się...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz