duodecim

1.8K 301 224
                                    

ehhh, jakaś osoba napisała mi, że ja nie lubie johna, bo osadziłam go w "gorszej" roli, a naprawdę chciałam, aby miał jakiś udział w tym fanfiku :)))) johnny to mój bias od hoho (i jedyny w nct uhh)

opublikowałam również shota 'airplane'!! zapraszam!!

~

Gdy Taeyong poinformował obie drużyny, że pod wieczór odbędzie się dyskoteka w której weźmie udział cały obóz ꟷ wszystkie brygady ꟷ dziewczyny i chłopcy, podniósł się szum, gwar i zainteresowanie. Wszyscy jak najszybciej zmyli się znad jeziora, aby móc się przygotować. Każdy grzebał w swoim plecaku, aby wyciągnąć najlepiej prezentujące się ubrania.

Yuta jak zwykle zbytnio nie przejął się nadchodzącym wydarzeniem, ale gdy zobaczył, że oczy Sichenga błyszczą w charakterystyczny sposób, a z jego ust nie schodzi uśmiech też postanowił się postarać. Założył więc swoją najlepszą jasnofioletową koszulkę, która miała kilka nacięć, pokazując jego obojczyki i trochę klatki piersiowej. Nie lubił jej za bardzo, ponieważ przez te dziury robiło mu się trochę zimno, ale Chittaphon zapewnił go, że wygląda nieziemsko. Na nogi założył zwykłe czarne spodnie, ponieważ nie przewidział, że aż tak zainteresuje się dyskoteką. Z domu zabrał rzeczy odpowiednie do życia w lesie, a nie chodzenia na imprezy. Te ubrania zostawił w Osace. Postanowił również użyć swojego grzebienia i w minimalny sposób uczesać swoje ciemne włosy.

Sicheng za to założył zwykłą, białą koszulkę z małym nadrukiem na piersi oraz jasno dżinsowe spodnie. Mimo tego, że jego ubiór był bardzo prosty, Yuta musiał przyznać, że wygląda on bardzo dobrze. Potem przez następne piętnaście minut grzebał w swoim plecaku, aby znaleźć małą saszetkę w kropki. Gdy ją pochwycił, pisnął cicho podekscytowany i usiadł na swojej kanadyjce, wyciągając z niej małe lusterko.

— Co ty robisz? — zmarszczył brwi Yuta, uważnie przyglądając się blondynowi.

— Poprawiam niedoskonałości — prychnął, nie odwracając wzroku od swojego odbicia. — Widzisz te dziury po pryszczach? — zaczął wymachiwać korektorem.

— Niczego nie widze — zaśmiał się i jeszcze raz przejechał grzebieniem po swoich włosach.

— To chodź — mruknął Sicheng i pokazał mu dłonią, aby podszedł bliżej w jego stronę.

Yuta odłożył grzebień i powoli podszedł do chłopaka.

— Bliżej. Myślisz, że zobaczysz coś z dwóch metrów?

Japończyk zbliżył się jeszcze bardziej, tak, że mógł poczuć oddech Sichenga na swojej twarzy. Na jego policzkach pojawiły się rumieńce, ponieważ przypomniał sobie jak rano delikatnie musnął swoimi ustami te Sichenga. Uśmiechnął się i zmrużył oczy, aby wyglądać na osobę, która bardzo skupia się na danej czynności.

— Nadal nic nie widzę — mruknął.

— Myślałem, że rzucisz mi jakiś komplement — przewrócił oczami.

~

Dyskoteka się zaczęła. Młodsze i starsze osoby zajmowały parkiet energicznie ruszając się do muzyki. Na twarzach większości gościł szeroki uśmiech, dlatego że to wydarzenie umożliwiało im większy kontakt ze znajomymi z innych drużyn. DJ, którym był jeden chłopak z czerwonych, co chwila przyjmował nowe zamówienia na piosenki. Nikt zbytnio nie przejmował się słabą jakością dźwięku, który wydobywał się ze starych, sklejonych taśmą głośników.

Sicheng razem z Yutą okupywali ławkę. Blondyn co jakiś czas podrygiwał do granej muzyki z wielkim uśmiechem na twarzy, za to Japończyk chciał zapaść się pod ziemię. Nigdy nie przepadał za dyskotekami na obozach. Jedyne co w głowie łączyło mu się ze słowem impreza to alkohol, pocałunki i więcej pocałunków, a tutaj jedyne mogli znaleźć poncz wieloowocowy. Za to dla Chińczyka było to pierwsze takie wydarzenie, co z automatu czyniło je magicznym.

camp → yuwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz