quindecim

1.7K 290 206
                                    

gays, chce zrobić śwątecznego fanfika (już go zaczęłam, tbh). pojawiałby się od 03.12 do sylwestra, co tydzień. yuwin, oczywiście. bylibyście zainteresowani??

~

Youngho postanowił pominąć fakt, że widział jak Yuta i Sicheng się całują, aby ich „wycieczka" się udała bez zbędnych kłótni. Kilka razy korciło go, aby powiedzieć coś niemiłego i pokazać swoją dezaprobatę do ich zachowania, ale postanowił się ugryźć w język. I tak wiedział, że w końcu wybuchnie. Nie może tego tolerować na swoich oczach. Kto normalny toleruje dwóch chłopaków, którzy ciągle się obściskują? Rozumiałby, gdyby Sicheng był dziewczyną. Ale, nie... Też zauważył, że ich zachowanie się trochę zmieniło. Yuta stał się pewniejszy, nie bał się dotknąć Sichenga, kilka razy nawet go przytulił, a drugi chłopak uśmiechał się do niego w całkiem inny sposób.

— Zimno tu — mruknął blondyn, a potem potarł swoje ramiona dłońmi.

— Dać ci bluzę? — zapytał Yuta, obracając się od ogniska, które właśnie rozpalał.

— Myślisz, że Sicheng, który jest prawie o pół głowy wyższy, zmieści się do twojej malutkiej bluzy? — przewrócił oczami Youngho. — Myślę, że ten podryw nie zadziała — uśmiechnął się szyderczo. — Staraj się bardziej.

— Możesz mnie zostawić w spokoju? Nic nie zrobiłem. Chciałem być po prostu miły — zacmokał ustami, jakby mówił najbardziej oczywistą rzecz na świecie. Znowu odwrócił wzrok w stronę ogniska, czekając na mały płomyczek.

— Chciałeś być miły czy znowu mieć powód, aby przystawiać Sichenga do drzewa, hm? Jesteście obrzy...

— Spokój — wtrącił się do rozmowy Sicheng. Youngho i Yuta spojrzeli na niego ze zdziwieniem, ponieważ blondyn nie miał w zwyczaju odzywać się podczas ich kłótni. — Niech każdy zajmie się sobą, ty sobą — wskazał palcem na Japończyka. — I ty też sobą — tym razem pokazał najwyższego z ich trójki. — Dostaje migreny przez te wasze kłótnie — chwycił się za skronie.

Yuta i Youngho patrzyli na niego z otwartymi ustami, nie wierząc, co się właśnie stało. Kilka razy Sicheng już odpyskował Koreańczykowi, ale nigdy nie powiedział to w tak dosadny sposób. Chłopak chciał, aby to podziałało i żeby Youngho się wreszcie odczepił, ponieważ po tym, co stało się kilka godzin wcześniej to na pewno nie będzie chciał wypuszczać Sichenga ze swoich rąk.

— I tak, chętnie pożyczę twoją bluzę, Yuta. Mógłbym? — zapytał, machając zielonym materiałem, który właśnie wyciągnął z jednego z plecaków.

~

Sicheng został oddelegowany do znalezienia najbliższej skrzynki, która miała znajdować się w obrębie kilkunastu metrów. Przeskakiwał z nogi na nogę z ekscytacji przez otrzymane zadanie, a uśmiech nie schodził z jego twarzy. Youngho powierzył mu mapę, kompas i siekierę oraz przestrzegł, że jak zgubi jeden z tych przedmiotów, sam będzie musiał wracać do obozu. Nie zdemotywowało go to i szybko podążył wzdłuż wskazówek.

Pozostała dwójka została w miejscu ich „obozowiska" i zajęła się porządkowaniem. Nie chcieli zostawiać takiego bałaganu po sobie. Upewnili się, że ognisko się już nie pali, rozrzucili kamienie, aby nie tworzyły stosu, a długie gałęzie połamali na mniejsze części. Na koniec spakowali dokładnie wszystko do dwóch lnianych toreb.

— Czemu ty tak bardzo się mnie czepiasz, hm? — zapytał w końcu Yuta. Od dłuższego czas chciał porozmawiać o tym z Youngho, ponieważ nie lubił mieć niewyjaśnionych problemów z ludźmi, a do tego teraz pojawił się jeszcze Sicheng.

— Ja? — prychnął. — Może, dlatego, że nie da się was oglądać. Czuje, jak przez was przechodzą mnie dreszcze — wzdrygnął się.

— To mogą cię przechodzić w ciszy. Wiesz, że to sprawia przykrość? Taką, zwykłą, ludzką przykrość.

camp → yuwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz