sedecim

1.9K 279 237
                                    

świąteczny yuwin jest dostępny na moim profilu, dajcie mu miłość! 

~

 Yuta leniwie otworzył oczy i pierwszym, co zrobił, było spojrzenie na zegar i sprawdzenie, która jest godzina. Jednak jego uwagę rozproszyło coś... a raczej ktoś, kto spał mocno przytulony do jego boku. Uśmiechnął się szeroko widząc Sichenga przyklejonego do klatki piersiowej, mimo że nie pamiętał, żeby przy nim zasypiał.

Chińczyk wrócił późno, ponieważ długo rozmawiał z Kunem na polance, a później oglądali gwiazdy. Gdy wszedł do namiotu, księżyc już dawno świecił pełną parą, a Yuta leżał lekko okryty swoim śpiworem. Sicheng, nie mogąc się powstrzymać, jak najdelikatniej potrafił przytulił się do niego i zasnął w mgnieniu oka.

Yuta czuł włosy blondyna na swojej twarzy i ręce na swojej tali. Przyjemne ciepło rozeszło się po jego ciele. Dawno tak dobrze nie rozpoczynał dnia, a teraz mógł powiedzieć, że takie „niespodzianki" będą codziennością. Pocałował Sichenga w czoło, a ten kilka sekund później powoli otworzył oczy.

— Dzień dobry — uśmiechnął się Chińczyk i delikatnie cmoknął Yute w usta.

Zaskoczyny Japończyk tylko westchnął i zaśmiał się głupkowato.

— Dzień dobry — powtórzył. — Mamy jeszcze godzinę. Wieczorem przyszedł tutaj Taeyong i powiedział, że będziemy mieć dzisiaj zajęcia z żółtymi.

— Z kim?

— Z dziewczynami. Fajne są.

— Ah, rozumiem — mruknął, a potem przymknął oczy, chcąc jeszcze chwilę odpocząć.

Niewiele się działo przez tą godzinę. Yuta skradł Sichengowi kilka delikatnych buziaków. Chińczyk wiele razy się rumienił, a ciemnowłosy szerzej uśmiechał. Przebrali się w ubrania, które można było ubrudzić lub zniszczyć, a potem siedli pod kocem i oglądali rysunki wykonane przez blondyna.

Gdy zegar wybił wyznaczoną godzinę, niechętnie wyszli z namiotu i skierowali się na środek, gdzie znajdowała się cała drużyna żółtych i niektóre osoby z ich grupy. Większość osób siedziała w kręgu i rozmawiała. Drużyna żółtych, szarych i zieloni zawsze była ze sobą blisko. Nigdy nie przyjaźnili się z czerwonymi, który trzymali się w swoim kręgu. Trzy grupy często zawierały sojusze, albo „napadały" na swoje obozy w bardzo jawny sposób, aby pośmiać się w własnym kręgu. Często również łączyli się i spędzali czas razem.

— Nakamoto! — Yuta usłyszał za sobą i automatycznie się obejrzał się za siebie. Zobaczył roześmianą Momo i od razu podbiegł, aby przytulić dziewczynę.

— Hirari! — uśmiechnął się i jeszcze raz przytulił Japonkę. — Tyle się nie widzieliśmy! — powiedział, po czym oboje wyplątali się z uścisku.

Yuta i Momo zawsze trzymali się razem. Podczas jednego obozu ciągle mieli łączone zajęcia z drużyną żółtych, więc wtedy myślano nawet, że są parą. Japończyk szybko zanegował i od razu wyznał, że jest gejem. Plotka nic nie zmieniła w ich przyjaźni i spotykali się nawet pomiędzy obozami.

Sicheng podszedł do nich, lekko marszcząc brwi. Ta „Hirari", choć jak się domyślił to było jej nazwisko, wydawała się być podejrzana. Zbyt uśmiechnięta, za bardzo pewna siebie, za blisko Yuty. Czy był zazdrosny? Gdy Chińczyk był już blisko swojego chłopaka, chwycił go delikatnie za dłoń, aby pokazać, że on też tu jest.

— Ah! — przestraszył się Yuta, chwytając mocniej dłoń Chińczyka. — Momo — uśmiechnął się dumnie. — To jest Sicheng — powiedział i ściszył głos, aby więcej uszu nie usłyszało to, co mówi. — Mój chłopak.

camp → yuwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz