Nieszczęśliwa

8.1K 223 13
                                    

Annabeth nigdy nie czuła się gorzej. Nigdy nie sądziła, że zakocha się w nim. Nigdy. Zawsze traktowała Percy'ego jak najlepszego przyjaciela, bo nim zawsze był, ale teraz? Nie potrafiła sobie z tym poradzić, a sytuacji wcale nie polepsza ta cała Rachel. Córka Ateny nie wiedziała co Percy jej Percy, w niej widzi. Zwykła irytująca śmiertelniczka, a najgorszego było to, że przy niej Annabeth nie potrafiła po prostu nie umiała zachowywać się normalnie. Z początku wyjaśniała to sobie zwykłą troską o przyjaciela, ale gdy dowiedziała się o pocałunku Rachel i Percy'ego, wtedy zrozumiała że naprawdę się w nim zakochała. Oczywiście w to tak od razu nie uwierzyła, ale z czasem to uświadomiła sobie, że jak nie można pokochać tych wręcz boskich zielonych oczu, i tego szelmowskiego uśmiechu, u tych ciągle roztrzepanym czarnych włosów? No właśnie po prostu się nie da w nim po takim czasie nie zakochać. Lecz do wyznaniami mu swoich uczuć, stała jedna pojedyncza bariera - Rachel. Blondynka, choć czasami się starała, nie potrafiła być do niej miła, właśnie z powodu Percy'ego, tylko i wyłącznie jego. Może wydawać się to śmieszne, ale Annabeth zawsze całą winę w myślach obarczała Rachel, o to dlaczego jeszcze nie powiedziała synowi Posejdona prawdy, o to dlaczego teraz jest nieszczęśliwa. Westchnęła coraz bardziej popadając w paranoję. Wstała z krzesła i postanowiła się przejść, przecież nic jej nie szkodzi. Wiedziała, że jest opcja że nie wróci, bo zjedzą ją harpie, lecz zbytnio się tym jakoś nie przejmowała. Nacisnęła na klamkę i puściła się biegiem na plażę. Po drodze pewnie minęła sporo nimf, ale nie zwracała na to uwagi. Usiadła na piasku i wbiła swój wzrok w morze. Nie pomogło jej to za bardzo, bo ta woda znowu przypomniała jej o... Percy'm. Wiedziała, że teraz raczej do końca życia jak spojrzy w wodę będzie jej się przypominała ten syn Posejdona. Nie przeszkadzało by jej to gdyby nie byli tylko przyjaciółmi, ale oni właśnie tylko nimi byli. Narysowała palcem na piasku serce, które po chwili rozcięła na pół jednym ruchem

- Co się dzieje?

Usłyszała go. Odwróciła się niepewnie i ujrzała tego syna Posejdona. Patrzył na nią widocznie zatroskany i nieco zmartwiony. Usiadła podobnie jak ona na piasku obok jej

- Ann, widzę że coś się dzieje - dalej starał się nawiązać rozmowę

Starał się spojrzeć w jej oczy, lecz ona natychmiast odwróciła wzrok na drzewa. On nie ustępował. Cały czas starał o to by powiedziała choćby słowo

- Rachel - powiedział w końcu, jakby to był wyrok

Annabeth spojrzała na niego zdziwiona, lecz natychmiast tego pożałowała

- Wiedziałem! - ucieszył się

- Nie ciesz się tak długo - mruknęła pod nosem

Percy natychmiast zmarszczył brwi

- Ann, ja chcę ci tylko pomóc... - zaczął, lecz ona przerwała mu ruchem ręki

- Nie potrzebuje niczyjej pomocy - odparła całkowicie bez uczuć

Iskierki w oczach Percy'ego przygasły, zostawiając tylko powagę, co było u niego bardzo dziwne

- W porządku - odrzekł

Przez Annabeth przeszły lekkie dreszcze na dźwięk tego głosu. Nie był on wcale radosny, sarkastyczny czy jakikolwiek podobny do codziennego głosu Percy'ego. Ten głos był całkowicie wyssany z uczuć, tylko z zwykłą powagę. Syn Posejdona wstał i zostawił córkę Ateny samą sobie. Annabeth wytarła jedną samotną łzę

- Przepraszam, Percy - powiedziała prawie bezgłośnie

...

540 słów

Mój pierwszy shot, mam nadzieję że nie wyszło tak tragicznie. Zostawcie gwiazdki, komentarze to bardzo motywuje! Następny os prawdopodobnie ponownie z Percabeth

𝐏𝐄𝐑𝐂𝐀𝐁𝐄𝐓𝐇, 𝐇𝐈𝐂𝐂𝐒𝐓𝐑𝐈𝐃 ● one shotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz