— Jesteś na mnie zła?
Wytrącona z zamyślenia odnalazła zatroskane spojrzenie brązowych oczu. Pokręciła głową.
— Nie. Nie, skądże — na chwilę zawiesiła głos. — Dlaczego miałabym być?
Credence się zawahał.
— Nie chciałaś, żebym się wtrącał. Kazałaś mi uciekać.
— Nie, to nie...
Przerwała, wzdychając. Usiadła trochę wygodniej, co nie było łatwe na tej starej, wysiedzianej kanapie.
— To do mnie Jack żywił urazę i liczyłam, że nic ci nie zrobi, jeśli skupi się tylko na tym — wyjaśniła powoli. — Po prostu chciałam, żebyś był bezpieczny.
— Wiesz, że nie dałby rady nic mi zrobić. Co innego tobie.
— Wiem — zgodziła się natychmiast, przerywając mu. — Ale wtedy nie myślałam trzeźwo.
Na moment zamarli oboje, wpatrując się w siebie bez słowa. Dara dostrzegła jak jedna z jego ciemnych brwi drgnęła lekko w wyrazie zainteresowania lub zaskoczenia, o nic jednak nie zapytał. Ona też się nie odezwała, a jej myśli natychmiast powędrowały w dobrze poznane ostatnimi czasy rejony; w chwile, w których zastanawiała się co z tym wszystkim dalej zrobić. Czy powiedzieć mu, co zaprzątało jej głowę? Co czuła i do jakich wniosków doszła podczas minionych, bezsennych nocy, w czasie których analizowała to wszystko raz po raz?
— Nie zapytałam, jak się z tym czujesz — powiedziała gdzieś między ciszą, a ciszą. — Wszystko w porządku?
Odwrócił wzrok, ale nie odniosła wrażenia, żeby była to próba ucieczki od odpowiedzi. Raczej potrzeba zastanowienia się.
— Tak. Chyba tak.
— Żałujesz?
— Nie — odparł natychmiast, kręcąc głową. Brzmiał bardzo stanowczo. — To było... trudne. Miałem świadomość tego, co się dzieje, tak jak wtedy z Grav... Grindelwaldem — poprawił się — tyle, że wszystko było inne. Nie czułem się tak samo. Ale rozumiem, co zrobiłem i wiem, że tego chciałem. Gdybym zachował się inaczej...
Urwał i Dara widziała, jak jego usta, jeszcze przed chwilą lekko rozchylone, zaciskają się, jakby brakło mu słów. A może było ich zbyt wiele?
Zadrżała mimowolnie. Czy dało się tu podjąć logiczną, sensowną decyzję? Czy dało się określić, co będzie najlepsze?
— W porządku — wykrztusiła ochryple, siląc się na uśmiech.
Czy powinna mu powiedzieć o Samie?
Ich spojrzenia spotkały się. Westchnęła ciężko, czując ciężar w żołądku.
— Chciałabym — zaczęła w tej samej chwili, w której on wyrzucił z siebie:
— Muszę ci coś powiedzieć.
Zamilkł, słysząc jej głos.
— Przepraszam — mruknął. — Mów, proszę.
W pierwszej chwili wahała się jeszcze czy aby nie skorzystać z danej jej możliwości, ale czuła już, jak krucha odwaga, którą w sobie zebrała, rozsypuje się w pył. Miała też w sobie ten wyuczony odruch ustępowania mu, gdy miał coś do powiedzenia, zapisany w pamięci przymus słuchania jeszcze z czasu, kiedy odzywał się tak rzadko... No i była zwyczajnie ciekawa, więc zacisnęła usta, stłumiła pogmatwane myśli, a na koniec uśmiechnęła się, kręcąc głową.
CZYTASZ
if only for a moment
FanfictionOpowieść o powolnym leczeniu zranionej duszy młodego mężczyzny, który przez całe swoje życie był zmuszony ukrywać kim naprawdę jest. Po wielu traumatycznych przeżyciach, po niezliczonych krzywdach i zawierzaniu niewłaściwym ludziom odnajduje w końcu...