2. Wyrzekacie się mnie?

5.6K 572 421
                                    

♕♛♕♛♕

Louis

Ślepota była moim najgorszym przekleństwem. Urodziłem się ślepy, to nie było moją winą, po prostu taki byłem. Czułem się gorszy.  Czasami zazdrościłem swoim siostrom tego, że potrafią rozróżniać kolory, dzień od nocy, cokolwiek to było. Ja widziałem po prostu... nic.

Jako dziecko nie rozmyślałem za często, jak to jest widzieć. Mogłem całymi dniami psocić i wzrok nie był czymś, czego potrzebowałem. Nauczyłem się chodzić za pomocą liczenia kroków. Wiedziałem, że od mojego łóżka do komody miałem dokładnie pięć kroków, a do okna siedem. Znałem każde korytarze, a nawet gdzie stoją stoliki z wazonami, gdyż nieraz zdarzało mi się na nie wpaść. Mój ojciec dbał o to, aby nie było żadnych zmian w rozmieszczeniu mebli.

Co do ojca, to byłem jego oczkiem w głowie. Jego małym księciem. Kochał mnie ponad wszystko i spędzał ze mną najwięcej czasu, oprócz Zayna, syna naszej kucharki. Chłopiec był niezwykle miły i miał tyle samo lat, co ja. Dogadywaliśmy się w każdej sprawie. To z nim dorastałem i powoli stawałem się mężczyzną. Swój czas poświęcałem na zabawy i niestety na naukę. Nie zmuszali mnie do czytania, skoro nie widziałem, pisać za dużo też nie umiałem. Oczywiście potrafiłem zostawić na pergaminie swój podpis. Różniłem się od pozostałych książąt. Gdy oni uczyli się fechtunku, ja spacerowałem po ogrodzie u boku Zayna i opowiadałem mu o roślinach tu rosnących.

Dopiero gdy byłem starszy, zaczęło mnie to wszystko przytłaczać. Nigdy nie będę w pełni samodzielny, nigdy dość wystarczający. Jak miałbym zostać królem? Nie potrafiłbym zająć się państwem, skazałbym poddanych na zagładę. To nie było dla mnie... Rodzice też o tym pomyśleli.

Dlatego też wczoraj przypłynęła rodzina królewska z Wielkiej Brytanii. Nie byłem podczas powitania. Za bardzo się bałem, że spotkam księcia Harry'ego. Od czasu gdy byliśmy dziećmi, nigdy się z nim nie spotkałem. I dobrze, nie lubiłem go. Przez niego przepłakałem kilka dni. Byłem za mały, aby zrozumieć, dlaczego to ja nie widzę, to nie było ani trochę sprawiedliwe. Czy zrobiłem coś złego w swoim życiu, że na to zasłużyłem?

Dziś ganiając się z Zaynem w ogrodzie, przez pomyłkę podsłuchałem rozmowę. Wiedziałem, że to niegrzeczne z mojej strony, ale nic nie mogłem poradzić. Ciekawość wzięła górę. Schowałem się za dużym krzewem i słuchałem każde pojedyncze słowo. Gdy skończyli mówić, nie wiedziałem co mam zrobić. Nie spodziewałem się tego, co planują moi rodzice.

,,Nie poradzi sobie sam''' 

,,Niesamodzielny"

,,Nie może sam rządzić państwem"

,,Chcę dobrze, dla małego księcia"

,,Tak musi być"

,,Powiemy mu o tym dzisiaj"

Zamknąłem oczy i słuchałem, jak moje serce głośno bije. Nie mogli mi tego zrobić. Nie mogli kazać mi tam jechać. Nie chciałem. Tu było moje miejsce. W tym domu, jedynym miejscu, gdzie mogłem żyć... normalnie.

- Mam cię, Boo! - zawołał Zayn, obejmując moją szyję ramieniem.

Uśmiechnąłem się sztucznie, co od razu zauważył. W końcu był moim najlepszym, jak nie jednym przyjacielem. Znał mnie na wylot, co czasami było kłopotliwe, jak dzisiaj.

- Co się stało, Lou? - zapytał, a jego ton głosu złagodniał.

- Nic, Zayn - pokręciłem głową. - Po prostu się zmęczyłem, pójdziemy na lemoniadę?

- Uch, w porządku - powiedział, nie chcąc na mnie naciskać.

I tak mu powiem. Nie teraz, ale za jakiś czas. I on o tym wie, a w tej chwili nie drąży tematu, tylko pozwala mi o tym zapomnieć. Razem udaliśmy się do królewskiej kuchni, gdzie matka Zayna podała nam szklanki z lemoniadą. Napój był bardzo dobry i orzeźwiający, przez co nie czułem już zmęczenia po naszej wspólnej zabawie. Jeszcze raz podziękowałem kobiecie z chwilą, gdy odkładałem pustą szklankę.

A Blind Prince ~Larry ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz