♛♛♛♛♛
Louis
- Król Tomlinson wraz z rodziną powinien dotrzeć do portu jutro popołudniu - poinformował mnie władca Wielkiej Brytanii.
- Na pewno za nimi tęsknisz - dodała królowa. - Młode księżniczki również będą obecne na ceremonii, pewnie nie możesz się ich doczekać.
- Dawno z nimi nie rozmawiałem - zgodziłem się z nią.
- Będziesz mógł z nimi spędzić cały dzień. Wszystko jest już przygotowane na ceremonię ślubu i koronacji.
Pokiwałem głową, przyswajając te informacje. W zasadzie nie miałem żadnego wyboru. Wszystko działo się zbyt szybko. Te ostatnie dni zleciały nie wiadomo kiedy. Jeszcze jutrzejszy dzień będę mógł cieszyć się się beztroską i ostatnimi chwilami wolności. Następnego dnia stanę się mężem Harry'ego. Bałem się, że młody książę cały czas udawał, że wszystkie jego uprzejmości i wspólnie spędzone chwile były na pokaz, nie były prawdziwe.
Usłyszałem kroki, a następnie skrzypienie starych drzwi. Po chwili ktoś wszedł do środka, nie czekając nawet na zaproszenie króla. To mogła być tylko jedna osoba - Harry. I rzeczywiście był to on. Przywitał się grzecznie z rodzicami, a następnie stanął przy mnie. Poczułem ciepłą dłoń na swoim ramieniu. Lekko uśmiechnąłem się na ten gest.
- Wybieram się na spacer - zaczął. - I pomyślałem, że mógłbym to zaproponować Louisowi. Zechciałbyś mi towarzyszyć? - teraz zwrócił się do mnie.
- Jesteśmy w trakcie herbatki, ja nie wiem czy... - zacząłem, lecz przerwała mi królowa.
- Idźcie, nie będziemy zatrzymywać dłużej księcia - powiedziała. - Opiekuj się nim, Harold.
- Matko... - westchnął ciężko książę.
Podał mi swoją dłoń i wstałem z krzesła. Złapałem jego ramienia i zaczęliśmy kierować się w stronę drzwi. Dokładnie osiem kroków. Udało mi się już zapamiętać rozmieszczenie krzeseł i stolika w salonie. Dosyć często królowa zapraszała mnie na popołudniowe herbatki. Podczas nich zdradzała mi wszystkie ważne informacje o arystokracji.
- Ach ci młodzi... - usłyszeliśmy jeszcze westchnienie króla Desmonda, zanim drzwi za nami zostały zamknięte.
Przez chwilę szliśmy w ciszy. Kręconowłosy prowadził mnie korytarzami zamczyska, w stronę schodów. Po nich zeszliśmy na dół. Gdy poczułem świeży powiew powietrza wiedziałem, że byliśmy już na zewnątrz. Czułem również przyjemne ciepło promieni słonecznych. Dziś była piękna pogoda.
- Gdzie mnie prowadzisz? - zapytałem, lekko się uśmiechając.
- Do ogrodu - odparł. - Jest tam mały staw, myślę, że ci się spodoba.
- Chyba nie chcesz mnie w nim utopić? - zaśmiałem się, lecz nie usłyszałem odpowiedzi od zielonookiego.
Przystanąłem w miejscu i zmarszczyłem brwi. Po chwili usłyszałem głośne westchnienie. Książę również się zatrzymał. Stanął przodem do mnie.
- Nie bądź niemądry, Louis - zaśmiał się. - Po co miałbym cię utopić? Przecież za dwa dni będziemy małżeństwem. Przejmę koronę po ojcu.
- Ostatnio dość często zabierasz mnie na spacery, a jeszcze nigdy nie wspominałeś o jeziorze.
- Bo to szczególne miejsce - odparł lekko, ponawiając nasz spacer. - Lubię tam czasem posiedzieć i pomyśleć.
- We Francji również miałem takie miejsce - powiedziałem. - Był to ogród. Uwielbiałem zapach kwitów, pozwalał na chwilę zapomnieć o różnych zmartwieniach. Nadal w sumie uwielbiam kwiaty.
CZYTASZ
A Blind Prince ~Larry ✔
FanfictionJaki on był? Czy widząc francuskiego księcia choć raz się uśmiechnął? A może zachował obojętny wyraz twarzy? Czy wyglądał na złego z chwilą, gdy królewski statek dobił do portu? Louis nie wiedział. Nie znał odpowiedzi na żadne z tych pytań. Był tyl...