♛♕♛♕♛
Louis
Następnego dnia obudziła mnie Ophelia. Słyszałem, jak odsłaniała zasłony. Zawsze uważałem to za niepotrzebny trud, skoro nie widziałem. Nie przeszkadzały mi promienie słońca, lecz ona i tak to robiła. Myślę, że chciała, abym czuł się tak... normalnie.
- Witaj, książę - usłyszałem jej radosny głos. - Niedługo będzie śniadanie, więc przyszłam obudzić cię wcześniej, byś mógł się spokojnie ubrać.
- Witaj - powiedziałem, przeciągając się. - Jak minęła ci noc?
- Nie mogłam się przyzwyczaić, więc niezbyt wypoczęłam, podobnie jak ty, Louis - odparła, podchodząc do mojego łóżka. - To przez to nowe miejsce, ale wiem, że się przyzwyczaisz. Może utniesz sobie drzemkę zaraz po obiedzie, co ty na to?
- Nie wiem, jak zaplanowali dzień - przyznałem. - Pewnie będę musiał spędzić czas z rodziną królewską. Tak bardzo chciałbym nie wychodzić z komnaty.
- Niestety to niemożliwe, mój książę - powiedziała. - Przyniosłam miskę z wodą, stoi zaraz obok łóżka, więc możesz umyć twarz. Zaraz przyniosę odpowiednie ubranie.
Po tych słowach się oddaliła. Zsunąłem się nieco z łóżka, stawiając stopy na zimnej podłodze. Ręką odnalazłem naczynie z wodą oraz ręcznik zaraz obok. Zacząłem przemywać twarz. Usłyszałem odgłos otwieranych drzwi. Czekałem, aż Ophelia podejdzie i poda mi ubrania. Przez dłuższą chwilę zapanowała cisza. Pomyślałem, że może tylko mi się wydawało, że ktokolwiek wszedł do środka.
Sięgnąłem dłonią, poprawiając swoje odstające kosmyki włosów. Jak zwykle były w nieładzie. Przetarłem pięścią oko i cierpliwie czekałem.
- Już mam odpowiednie ubranie. Kufer z ubraniami jeszcze nie został dostarczony i... - ucięła. - Witaj, książę Harry. Ja nie wiedziałam, że...
- Już pójdę - odezwał się chłopak, a trzaśnięcie drzwiami świadczyło o tym, że opuścił pomieszczenie.
- Książę Harry? - zapytałem, marszcząc brwi.
- Nie wiedziałam, że przyszedł - powiedziała Ophelia. - Jeśli przeszkodziłam...
- Nie wiedziałem, że przyszedł - odparłem, powtarzając jej słowa.
Służka nic już nie powiedziała na ten temat. Sam byłem zagubiony i zdezorientowany. Po co w ogóle przyszedł do mojej komnaty z samego rana? Czegoś ode mnie chciał? Ale dlaczego nie powiedział ani słowa, by zdradzić swoją obecność? Przyszedł jeszcze bardziej mnie upokorzyć swoimi słowami?
Podczas śniadania starałem się odpowiadać na wszystkie pytania królowej oraz jej męża. Nie chciałem, aby uważali mnie za gbura, czy niewychowanego człowieka. Harry zachowywał się normalnie, nie rzucał żadnymi kąśliwymi uwagami, wydawał się miły. Gdy rodzina królewska zaczęła coś napomykać o naszym ślubie, poczułem się niezręcznie. Nie chciałem z nikim się wiązać, a już na pewno nie z osobą, która mnie nienawidzi. Bo jak to będzie wyglądać? Będę przez resztę życia poniżany i uważany za kogoś gorszego?
Po śniadaniu do mojej komnaty odprowadził mnie Harry. Nie chciałem trzymać się jego ramienia, lecz równie mocno nie chciałem przed nim upaść. Owszem, wiele razy przewracałem się, zanim nauczyłem przemieszczać się po zamku we Francji, ale to nie o ból zdartych kolan teraz chodziło, a o dumę. Gdy dotarliśmy na miejsce, od razu go puściłem, cicho mu dziękując. Więcej nic nie powiedziałem, a on sam również nic nie mówił. Po prostu odszedł.
Pozostały czas do obiadu spędziłem właśnie w tym pomieszczeniu - swojej komnacie. Próbowałem zapamiętać liczbę kroków od drzwi do łóżka, od okna do szafki i tym podobne. Za każdym razem, gdy coś mi nie wychodziło, załamywałem się. Już cztery razy wpadłem na szafkę przy łóżku. W końcu odpuściłem to sobie i opadłem na materac, powstrzymując łzy bezsilności.
To Ophelia znalazła mnie w takim stanie. Podeszła szybko do mnie i przytuliła do siebie, a z moich ust wydostało się ciche łkanie. Kobieta nie mówiła nic, po prostu czekała, aż się uspokoję. Czasami tego potrzebowałem, szczególnie w chwilach zwątpienia. Jak zwykle to ja zacząłem opowiadać jej o wszystkim, co ciąży mi na sercu. Oczywiście nie wspominałem jej o niemiłym zachowaniu księcia. Nie chciałem stawiać go w złym świetle. Może tylko dla mnie taki był?
- Podoba ci się tutaj w zamku? - zapytałem.
- Jest on znacznie większy od tego we Francji, więc ciągle muszę się pytać kogoś o to, które drzwi dokąd prowadzą. To dosyć męczące - westchnęła. - Ale nie jest źle, cieszę się, że mogę tu z tobą być.
- Ja też się cieszę, że przy mnie jesteś - uśmiechnąłem się lekko.
- Podsłuchałam rozmowę królewskiej pary, podobno książę Harry chciałby spędzić z tobą całe popołudnie. Pewnie chce cię lepiej poznać - potarła moje ramię pocieszająco.
- Mogłabyś mnie przed nim wytłumaczyć? - zapytałem. - Źle się czuję i chyba nie dam rady przyjść nawet na obiad. Myślę, że zostanę w komnacie i odpocznę.
♣♣♣♣♣
Witajcie!
Jak tam pierwszy dzień w szkole? ^.^
Pewien robaczek szepnął mi na ucho, że rozdział bardzo by was ucieszył, więc oto jest :D
Miłego dnia!
Dziękuję za gwiazdki i komentarze! ♥
CZYTASZ
A Blind Prince ~Larry ✔
FanfictionJaki on był? Czy widząc francuskiego księcia choć raz się uśmiechnął? A może zachował obojętny wyraz twarzy? Czy wyglądał na złego z chwilą, gdy królewski statek dobił do portu? Louis nie wiedział. Nie znał odpowiedzi na żadne z tych pytań. Był tyl...