11. Powiedziałem tylko szczerą prawdę

4.4K 475 656
                                    

♛♛♛♛♛

Harry

Obserwowałem Louisa, który nachylał się nad kwiatami mojej matki. Byliśmy w ogrodzie. Zaprosiłem tu ślepego księcia tylko dlatego, że nalegała na to moja matka. Nie mogłem powiedzieć, że tego nie zrobię. Musiałem tworzyć pozory, ciągle udawać, że lubię francuskiego księcia. Prawda była taka, że go nie znosiłem. Zacząłem zastanawiać się nad tym, co by było, gdyby przez przypadek zginął. Oczywiście nie planowałem jego zabójstwa, nie byłem mordercą, tylko... moje życie byłoby wtedy o wiele prostsze. Ojciec na pewno wybrałby mi jakąś królewnę na żonę. Doszedłem do wniosku, że to ślepy książę stoi na drodze do mojego szczęścia.

Zacisnąłem dłonie w pięści i patrzyłem wprost na Louisa. Pochylił się nad kolejnym kwiatem. Najpierw dokładnie opuszkami palców zbadał teksturę płatków, potem dotknął liści, by na końcu zaciągnąć się słodką wonią. Oczy miał przy tym zamknięte, a na twarzy pojawił się błogi uśmiech. Wyglądał na bardzo szczęśliwego, czego nie można było powiedzieć o mnie. Kosmyki jego karmelowych włosów lekko przysłoniły jego twarz.

Po minucie, która dla mnie trwała wieki, w końcu się wyprostował. Przeszedł kolejny krok dalej i teraz przysiadł przy czerwonej róży. Jej zapach czułem nawet z tej odległości. Zacząłem się zastanawiać, co tak ciągnie tego księcia do kwiatów, niczym pszczołę.

Straciłem już cierpliwość i westchnąłem głośno, licząc, że się opamięta i zwróci na mnie swoją uwagę. Niestety było to bezskuteczne. Louis w dalszym ciągu zachwycał się kwiatami mojej matki.

- Przyszliśmy tu w innej sprawie, niż wąchanie kwiatków, Louis - powiedziałem ostro.

Książę nieznacznie drgnął i w końcu odsunął się od roślin. Spojrzałem sceptycznie na jego białe spodnie, które nosiły na sobie ślady zielonej trawy. W ogóle nie szanował pracy szwaczy. Nie skomentowałem tego, tylko ruszyłem w stronę rozpostartego koca. Louis dołączył do mnie i milczał. Spytałem się o jego nieobecność na wczorajszym obiedzie, lecz po jego odpowiedzi wiedziałem, że kłamał. Dalsza rozmowa przemieniła się w kłótnię. Miałem dosyć  ślepego księcia. Zauważyłem, że przeze mnie był bliski płaczu. Nie przejąłem się tym do czasu, aż zaczął odchodzić. Na moje nieszczęście w ogrodzie nie byliśmy sami. Kilka metrów od nas moja matka przechadzała się w towarzystwie dworzan. Starałem się za wszelką cenę załagodzić sytuację, aby nikt nie zauważył w jakim stanie jest książę. Przeprosiłem go i obiecałem poprawę, chociaż wcale nie zamierzałem się zmieniać. Niestety wiedziałem, że muszę się pilnować do czasu, aż nie zasiądę na tronie.

Nie chcąc dłużej męczyć się w jego towarzystwie, odprowadziłem go do komnaty. W końcu mając chwilę wolnego, postanowiłem spotkać się z Liamem. Znalazłem go przy królewskich stajniach. Rozmawiał  z jednym ze stajennych. Ruszyłem w ich stronę, po chwili zatrzymując się przy przyjacielu. Niestety on nawet nie zwrócił na mnie swojej uwagi. Był tak zajęty rozmową, że nie widział nic poza blondynem w podartej koszuli, wspartym na widłach.

- Nie przeszkadzam? - zapytałem, krzyżując ręce na swojej klatce piersiowej.

- Ten dzik był ogromny! - zawołał Liam, żywo przy tym gestykulując. - Mówię ci Niall, ledwo co go zabiłem!

- Jesteś bardzo dzielny - pochwalił go sługa. - Ja bym się bał.

- Może kiedyś cię zabiorę na polowanie - obiecał mój przyjaciel.

- Oczywiście, że byś się bał - odezwałem się, wtrącając w rozmowę. - Jesteś tylko nic nie znaczącym sługą i nikt nie oczekuje od ciebie bohaterskich czynów. Nadajesz się tylko do sprzątania końskiego łajna. A teraz wracaj do pracy, albo wygnam cię z królestwa.

Chłopak spojrzał na mnie ze strachem w oczach. Na jego bladych policzkach ukazał się krwisty rumieniec. Pokłonił mi się i szybko uciekł wgłąb budynku, nie wypowiadając żadnego słowa.

- Harry, dlaczego to zrobiłeś?!  - zawołał wściekły Payne. - Przeraziłeś go. Masz w tej chwili go przeprosić za te niemiłe słowa!

- Powiedziałem tylko szczerą prawdę - odparłem niewzruszony. - A teraz skoro skończyłeś tę jakże interesującą rozmowę, to chodź ze mną. Chciałbym poćwiczyć władanie mieczem. Co powiesz na mały pojedynek?

- Nie, mój książę - odparł, nawet nie ruszając się z miejsca. - Nie mam ochoty przebywać z kimś, kto tak się zachowuje. Proszę mi wybaczyć, oddalę się teraz w spokoju.

Pokłonił mi się przesadnie nisko i odszedł, kierując się do budynku stajni. Wpatrywałem się w niego oniemiały. Jeszcze nigdy mi nie odmówił. Byliśmy najlepszymi przyjaciółmi. Jak śmiał porzucić mnie dla towarzystwa jakiegoś brudasa?!

Zacisnąłem pięści  i odwróciłem się, kierując w stronę zamku.  Po drodze, przy głównym wejściu napotkałem straż. Pomyślałem o tym co się niedawno wydarzyło i w głowie nasunęła mi się pewna myśl.

- Zamknijcie w lochach na jedną noc młodego stajennego, Nialla. Przebywa teraz w stajni, ma jasne włosy.

Ukłonili się i ruszyli we wskazanym przeze mnie kierunku. Uśmiechnąłem się i ruszyłem w stronę swojej komnaty. Skoro Liam nie spędza ze mną czasu, to nie będzie spędzał go ze sługą.


♣♣♣♣♣

Witajcie!

Co u was słychać?

Macie już dość szkoły? :D

Dziękuję za gwiazdki i komentarze! ♥

A Blind Prince ~Larry ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz