♛♛♛♛♛
Harry
Poprawiłem swój płaszcz, czekając na przyjaciela. Powinien już tutaj być, nigdy się nie spóźniał. Przecież wiedział, że nie cierpię czekać i cierpliwość to ostatnie, co można się po mnie spodziewać. Stałem przed pałacem, a co chwila mijali mnie ludzie posyłając pozdrowienia. Już pięć minut temu przestałem zwracać na nich uwagę i silić się na uprzejmości. Całe szczęście, że moi rodzice wypłynęli do Francji, inaczej byliby zgorszeni moim zachowaniem.
- Przepraszam za spóźnienie - wysapał szatyn, opierając się na kolanach, by złapać powietrze.
- Co było ważniejszego od spotkania z przyjacielem, Liam? - mruknąłem, spoglądając na niego.
- Miałem trening - wydyszał. - Trochę się przedłużył.
- Krwawisz - skrzywiłem się i zacząłem szukać chusteczki w jednej z kieszeni.
Podałem mu materiał, który przyjął z wdzięcznością, przykładając do swojej dłoni, na której widać było niegroźne rozcięcie. Zakrył ranę i w końcu się wyprostował. Posłał mi lekki uśmiech, którego nie odwzajemniłem.
- Przegrałeś? - zapytałem, zaczynając iść przed siebie.
- Wygrałem - odparł, szybko mnie doganiając. - Czemu masz zły humor, Harry?
- Wydaje ci się - powiedziałem, skupiając się na drodze.
- Mnie możesz powiedzieć, książę - dodał, zatrzymując się w miejscu.
Odwróciłem się do niego, czekając aż w końcu się ruszy, lecz on ciągle oczekiwał odpowiedzi i ani drgnął. Znał mnie zbyt dobrze by wiedzieć, że nie mówię mu prawdy. Wiedziałem, że tak łatwo się nie podda i wyciągnie ode mnie te informacje. Przystanąłem i głośno westchnąłem. Stwierdziłem, że jak mu się wyżalę, to chociaż trochę poczuję się lepiej.
- Moi rodzice wyjechali... - zacząłem.
- Aż tak za nimi tęsknisz? - zapytał, podchodząc bliżej, by zatrzymać się tylko krok ode mnie.
- Nie - pokręciłem głową, przez co loki połaskotały mnie po policzku. - Nie o to chodzi.
- Więc o co? - zmarszczył brwi. - Harry?
- Nie chcę brać ślubu - powiedziałem to tak cicho, że przez chwilę myślałem, że Liam mnie nie usłyszy, lecz usłyszał.
- Ślub? - zdziwił się. - Kim ona jest?
- To on, to chłopak - odparłem, czując się beznadziejnie. - Rodzice wybrali mi męża, Liam, rozumiesz? Ja go nie chcę, nigdy nie pomyślałbym, że to kiedykolwiek się stanie.
- A królewna Adriana z Portugalii? Po wizycie ich króla chodziły plotki o waszym małżeństwie...
- Ojciec się nie zgodził. Stwierdził, że taki sojusz nie przyniesie dużych korzyści, bardzo uparł się na Francję. Zostałem już przyrzeczony kilka lat temu potomkowi króla Marka Tomlinsona I.
- Nic nie można z tym zrobić? - zapytał przejęty. - Nie możesz porozmawiać z ojcem?
- Nie mogę, Liam. To mój obowiązek względem ojczyzny i poddanych, tylko... ciężko mi z tym.
Przez chwilę zapadła długa cisza. Spuściłem wzrok na swoje buty. Zanim się odezwałem, szatyn podszedł do mnie bliżej i mnie przytulił. To było bardzo dziwne i niespotykane. Nikt mnie nie przytulał od tylu lat. Byłem za duży na matczyne czułości. Stałem się mężczyzną, nikt nie widział we mnie dziecka. Miałem dziewiętnaście lat i najwięcej czasu spędzałem z ojcem, niż z moją rodzicielką.
- Wszystko będzie dobrze - szepnął brązowooki.
Stałem tam po prostu bez ruchu. Bałem się poruszyć, wykonać jakikolwiek gest. Dopiero po jakimś czasie chłopak cofnął się i popatrzył na mnie z szerokim uśmiechem. Odwróciłem od niego wzrok i zagryzłem dolną wargę.
- Jesteś naprawdę silny, Harry - odezwał się ponownie Liam. - Anglia będzie miała wspaniałego króla, a tamten książę męża.
- Ty nie rozumiesz - pokręciłem głową. - Nie chce spędzić reszty swojego życia z niewidomą osobą. To będzie prawdziwa męczarnia. Nie tak chciałem żyć.
- Niewidomą? - zdziwił się. - Tamten książę jest...
- Ślepy - powtórzyłem. - Będzie tylko niepotrzebnym ciężarem na moich barkach. Ze wszystkim będę musiał sobie radzić sam. Ja... nie chcę takiej odpowiedzialności. Zawsze marzyłem o osobie przy moim boku, która będzie mnie wspierać i pomagać w podejmowaniu właściwych decyzji, a co mnie czeka?
- Nie mów tak, Harry - usłyszałem zmartwiony ton głosu przyjaciela.
Cała jego radość nagle wyparowała. Wpatrywał się we mnie smutnym spojrzeniem. Zaczynał mi współczuć, na pewno tak było. Kto normalny chciałby być z kimś takim jak tamten ślepy książę? Nikt. I ja też nie chciałem.
- Opowiedz mi o nim - poprosił cicho chłopak, zaczynając kierować się w stronę stajni.
- Jest młodszy ode mnie, niższy i strasznie chudy, a przynajmniej taki był, kiedy go widziałem. Gdy na niego patrzyłem, było mi go nawet żal. Jego czy były jakby przysłonięte mgłą, obrzydzały mnie. Kazałem mu, aby na mnie nie patrzył - uśmiechnąłem się na to wspomnienie, kiedy mały książę bał się nawet odwracać twarz w moją stronę.
Siedział ze spuszczoną głową na kocu i przed naszymi rodzicami udawał, że wszystko było w porządku. Nikomu nie powiedział o tym, co mu powiedziałem. Od tamtego czasu nie widziałem na jego twarzy uśmiechu. Gdy nadeszła pora wyjazdu, bardzo się ucieszyłem. Chciałem jak najszybciej opuścić Francję i ślepego księcia. Miałem nadzieję, że przez kolejne lata rodzice zapomną, po co wybraliśmy się wtedy do Francji. Jak widać nie zapomnieli.
- Dlaczego to zrobiłeś? - zapytał Liam. - To nie jego wina, że musisz zostać jego mężem.
- Ani nie moja, a ktoś musi być winny - odparłem szorstko. - A teraz pośpiesz się, chcę wrócić z przejażdżki przed obiadem.
Nie czekając już na chłopaka, zacząłem kierować się w stronę przygotowanych koni. Stajenny już na nas czekał.
♣♣♣♣♣
Witajcie!
I mamy już chłopaków z 1D w komplecie w tym ff ^.^
Miłego wieczoru!
Dziękuję za gwiazdki i komentarze!
CZYTASZ
A Blind Prince ~Larry ✔
FanfictionJaki on był? Czy widząc francuskiego księcia choć raz się uśmiechnął? A może zachował obojętny wyraz twarzy? Czy wyglądał na złego z chwilą, gdy królewski statek dobił do portu? Louis nie wiedział. Nie znał odpowiedzi na żadne z tych pytań. Był tyl...