Parrish stał cały w płomieniach. Theo wszedł do pokoju Martin, po czym wyszedł trzymając dziewczynę za szyję. Piekielny pies zaczął iść ku nich.
-Cofnij się.-ostrzegł Theo, na co mężczyzna zatrzymał się- Bierz go.-rozkazał, kierując wzrok na Corey'a.
-On płonie.-powiedział przestraszony.
-Uzdrowisz się.-zapewnił, jednak zanim Corey zdążył coś zrobić w stronę Jordana ruszyła Tracy, wbijając pazury w klatkę piersiową płonącej istoty. Ten jedynie spojrzał na swój brzuch, po czym skierował go na Tracy odpychając dziewczynę ręką w stronę ściany. Gdy tylko dziewczyna upadła na ziemie, do walki ruszył Josh. Przerwał jeden z wiszących przy ścianie kabli i nabrał mocy. Chłopak dotknął Parrish'a, jednak nic się nie stało.
-Nie damy rady !-krzyknął, i tak samo jak Tracy, został rzucony na ścianę. Valack podniósł z ziemi dziwny przyrząd i przyłożył go do nogi Raeken'a. Momentalnie poczułam mocny ból, a chłopak upadł na ziemię puszczając dziewczynę.
-Jeszcze z nią nie skończyłem.-powiedział mężczyzna, podnosząc Lydie. Mój wzrok powędrował w stronę Jordana, który miał zadać "ostateczny" cios Josh'owi, jednak jego rękę powstrzymał Corey stając obok niego. Stiles wstał i zaczął biec za Valack'iem, który zaczął uciekać wraz z Martin. Gdy był w połowie drogi, rozgniewany Parrish złapał za poparzonego Corey'a i rzucił go w stronę Stilinski'ego, przez co oboje upadli. Kiedy płonący mężczyzna zaczął podchodzić bliżej, zraniony Raeken złapał za leżącą na ziemi rurę i rzucił w jego kierunku. Jordan zgasł uderzając ciałem o ziemię. Wyszłam z ukrycia i skierowałam się w stronę przyjaciela, po czym pomogłam mu ściągnąć z siebie ranną chimerę. Podczas gdy oni próbowali zatrzymać Parrish'a, Valack wraz z ledwo przytomną Lydią uciekli do innego pomieszczenia. Stiles próbował otworzyć stalowe drzwi, ale ani drgnęły. Walił pięściami, krzycząc imię dziewczyny, jednak i to nic nie dało.
-Stiles, tak na pewno ci się nie uda.-odezwałam się, odpychając chłopaka leciutko od drzwi, po czym z rozmachem kopnęłam w metal. Drzwi otworzyły się bezproblemowo. Chłopak nie patrząc za siebie pobiegł naprzód korytarzem. Spojrzałam raz jeszcze na Theo, który stał kilka kroków za mną, po czym ruszyłam za przyjacielem.
-Stiles, też chcę ją wydostać.-powiedział Theo, doganiając nas- Złapałem trop.
-Czego chcesz ?-spytał Stiles, zatrzymując się.
-Co za różnica, znajdę ją a wy nie.
-Jest jeszcze ona.-dodał Stilinski, pokazując na mnie palcem.
-Nie uda ci się, nawet z nią.
-Dzięki.-odpowiedziałam, wywracając oczami. Nagle nasz wzrok przykuło małe okienko przy samym suficie, z którego wydobywała się ciepła para. Raeken otworzył drzwi od pomieszczenia, ukazując półnagich, kąpiących się pacjentów - facetów. Nikt z nas nie zwrócił zbytnio na nich uwagi. Chimera powoli podeszła do dużej kraty w rogu pomieszczenia i spojrzała w dół.
-Prowadzi do tuneli.-powiedziałam, stając obok chłopaka.
-Mają wiele kilometrów.-przyznał Raeken.
-Lydia może być wszędzie.-dodał Stiles, podchodząc bliżej.
----
Po tym jak zeszliśmy po starej drabince na dół, korytarze wypełniły się głosem Stiles'a Stilinski'ego. Bo kogo innego.
-Mówiłeś, że masz trop.
-Zgubiłem.-odpowiedział Theo.
-Złap go znowu.
![](https://img.wattpad.com/cover/155959707-288-k384241.jpg)
CZYTASZ
Related | Theo Raeken | W trakcie korekty!
FanfictionRozdziały po korekcie, mają angielski tytuł! ~ Nie wiedziałam, że połączy nas cokolwiek. Sądziłam, że nie można bezpodstawnie stanąć po stronie wroga. Nie myślałam o tym, że ktoś będzie murem oddzielającym mnie od dobra. Ale teraz już wszystko wiem...