Specjalna notka na początku...
Celowo skróciłam ten rozdział, aby mógł wyjść właśnie dziś. Chce zaznaczyć, że ta książka powoli się kończy, a ja piszę już nowe pozycje dlatego też rozdziały wychodzą tak nieregularnie i musicie na nie czekać bardzo długo. Moja książka "Red Full Moon" to seria czterotomowa, dlatego też poświęcam jej wiele uwagi, ponieważ jest to moja fabuła i chce aby była idealna. Dlatego postanowiłam, że będę wypuszczać nowe książki typu ff, aby mieć coś na zapchanie mojego wattpada. Będą to książki proste, związane z fabułą danego serialu bądź filmu. Muszę was przy okazji przeprosić, ponieważ nie mam ferii w styczniu, więc muszę teraz wszystko nadrabiać i poprawiać, więc nie całe dwa dni weekendu nie dają mi stu procentowego odpoczynku, więc wtedy po prostu nie piszę. Wszystko powinno ustatkować się po feriach.A teraz zacznijmy już naszą historię...
Mimo, że patrzyłam na białe kafelki, to przed oczami i tak miałam leżącą na czerwonych od krwi panelach, mamę. Mój wzrok przeszedł na siedzącego naprzeciwko mnie Scotta. Siedzieliśmy w całkowitej ciszy. Patrzył tępo w podłogę, słuchając tego co mówią w czasie operacji. Ja w przeciwieństwie do niego, nie miałam zamiaru tego robić. Zbyt bardzo bałam się, że usłyszę złe wieści, które rozbiją mnie na małe kawałeczki. Patrząc na brata nie widziałam nic, oprócz zbierających się w jego oczach łez. Mogłam jedynie wyczuć jego smutek i pożerający strach. Obok nas pojawiła się Malia. Nic nie mówiąc, usiadła obok Scotta i ujęła mocno jego dłonie w swoje. Scott podniósł głowę, jednak nie spojrzał w stronę dziewczyny. Wręcz przeciwnie, jego wzrok skierował się na mnie, po czym z lekki uśmiechem kiwną potwierdzająco głową. Natychmiastowo wypuściłam głośno, powietrze z ust.
Po operacji, pozwolili nam do niej wejść. Na jej widok poczułam narastający żal, wyglądała okropnie. Blada skóra, niemal biała. Podkrążone oczy i suche usta.
-Macie minutę, zanim środek uspokajający zacznie działać. Niech odpoczywa.-powiedziała jedna z pielęgniarek, zanim wyszła z pokoju.
-Hej, dzieciaki.-usłyszałam jej zachrypnięty, słaby głos, kiedy podeszliśmy do łóżka.
-Zaczekamy na zewnątrz, jeśli chcesz.-odezwał się mój brat, łapiąc ją delikatnie za rękę.
-Nie, zostańcie i posłuchajcie mnie.-zaczęła, przyjmując poważny wyraz twarzy.- To nie wasza wina.
-Ale jesteśmy za to odpowiedzialni.-odpowiedziałam.- Musisz się przespać.
-Muszę wam coś powiedzieć...-wychrypiała.
-To może zaczekać.-przerwał Scott.
-Nie, nie może.-uparła się.
-Mamo...-spojrzałam na nią delikatnie.
-Nie uciekajcie.-powiedziała, a jej oczy zaczęły się powoli zamykać.- Walczcie.-Scott pocałował ją delikatnie w czoło, po czym oboje wyszliśmy z pomieszczenia. Kiedy zaczęliśmy iść w stronę pokoju, w którym znajdował się nasz ojciec, okazało się, że w środku wcale go nie ma.
-Gdzie jest nasz ojciec?-spytał mój brat, patrząc na szeryfa Stilinski'ego.
-Przeniesiono go, ale wyjdzie z tego.-zapewnił mężczyzna.
-A co z Masonem?-odezwałam się.
-Jest już po operacji.
-A Lydia?
-Z nią również wszystko w porządku. Dzięki Bogu, pocisk ominął wszystkie narządy. Miała szczęście.-przyznał Stilinski.
-Prawie zginęli.-zaprzeczył mój brat.

CZYTASZ
Related | Theo Raeken | W trakcie korekty!
FanficRozdziały po korekcie, mają angielski tytuł! ~ Nie wiedziałam, że połączy nas cokolwiek. Sądziłam, że nie można bezpodstawnie stanąć po stronie wroga. Nie myślałam o tym, że ktoś będzie murem oddzielającym mnie od dobra. Ale teraz już wszystko wiem...