Minęły trzy miesiące. Trzy cholerne miesiące. Gdybym skłamała powiedziałabym, że nie jest tak źle, jednak jakbym wyznała prawdę moja odpowiedź brzmiałaby - strasznie. Każdego dnia czuje, że czegoś brakuje. Nie ma nocy, w której nie przyśniłaby się mi Tara Raeken, wyrywająca moje serce. Zawsze sen kończy się tym samym - budzę się zalana potem, dysząc ciężko, trzymając się za klatkę piersiową z łzami w oczach. Nikt nie rozumie jak się czuje, sama tego nie wiem. To tak jakbym straciła głowę. Próbuje jak najmniej spędzać z paczką Scotta i z nim samym bez konkretnych powodów, a jednak za każdym razem gdy odezwę się przy nich choćby słowem, patrzą na mnie dziwnym wzrokiem. Dlatego też, po lekcjach chodzę pomóc mamie w szpitalu, by tylko darować sobie marnych komentarzy ze strony innych. Oprócz mnie, chyba wszyscy są zadowoleni. Właśnie, oprócz mnie...
****
Weszłam na stołówkę. (Nie wiem jak to dokładniej nazwać *chodzi o miejsce z odc. 1 s. 6 w którym Malia chciała zrobić sobie zdjęcia do albumu* Aut.) Od razu zauważyłam Scotta i Lydie siedzących razem przy jednym ze stolików. Przynajmniej nie ma już Kiry.
-Skye, siadasz ?-spytał Scott, widząc że na nich patrzę. Nic nie mówiąc zasiadłam na przeciwko rudowłosej. Nie minęła chwila, a do stolika dosiadł się również Stiles z Malią.
-O ! Scarlett...-zdziwił się, na co warknęłam cicho pod nosem.
-Wszystko zepsułeś.-oburzyła się Malia, wracając do poprzedniego tematu.
-Robisz zdjęcie do albumu ?-spytał.
-Ty do swojego się nie zgłosiłeś.-przyznała.
-Zgłosiłem.-zaprzeczył, wyciągając kartkę papieru z dna plecaka.
-Pusty.-zauważyła Lydia.
-Sublimuje stres maturalny unikając znaczących wydarzeń.-podsumował Scott, przez co wszyscy spojrzeliśmy na niego ze zdziwieniem- Wypracowanie z psychologii.
-Przeszukano wóz, nie ma kuli.-zaczął Stiles- Pod adresem, który podał Alex stoi opuszczony dom. Zaginieni rodzice, podejrzany jeździec, magiczne kule...wchodzimy w to ?
-Muszę powtórzyć zdjęcie.-powiedziała Tate.
-Ja pasuje.-odpowiedziała Lydia.
-Nie mogę zerwać się z lekcji.-wytłumaczył Scott, widząc proszący wzrok przyjaciela- Rok temu opuściłem trzydzieści osiem. Nie wyleciałem tylko dzięki mamie Lydii.- Wzrok Stilinski'ego powędrował w moją stronę.
-Czy naprawdę sądzisz, że ci pomogę ? Nie, że jestem chamska choć jestem.-odezwałam się- Przepraszam Stiles, ale nie interesuje mnie niestworzona historia o Jeźdźcach widmo.
-Jeźdźcach widmo ?-spytała Lydia.
-Istnieje coś takiego ? To po prostu pierwsze słowo jakie przyszło mi namyśl.
-Dobra, wezmę Liam'a.-powiedział Stilinski, przenosząc swój wzrok na całującą się parę.- Albo nie.
-Zaraz się porzygam.-przyznałam łapiąc za plecak- Spadam stąd.
----
-Kot Schrödingera.-zaczął nowy nauczyciel fizyki. Prawie każda dziewczyna, i Mason, śliniła się na jego widok. Dosłownie- Widzę, że zrobiłem na was wrażenie.
-Niezbyt.-przyznałam, jednak nauczyciel zignorował moją odpowiedź. Może to i dobrze.
-Schrödinger wsadził kota do skrzynki z zatrutym pokarmem. Przed otwarciem skrzynki kot był pół żywy i pół martwy, ale po jej otworzeniu można było powiedzieć tylko "Hej, kiciu" albo "Żegnaj mruczku". Pomijając kwestie dręczenia zwierząt, co ma do tego fizyka ?-spytał, na co pół klasy podniosło ręce- Hayden ?
CZYTASZ
Related | Theo Raeken | W trakcie korekty!
FanfictionRozdziały po korekcie, mają angielski tytuł! ~ Nie wiedziałam, że połączy nas cokolwiek. Sądziłam, że nie można bezpodstawnie stanąć po stronie wroga. Nie myślałam o tym, że ktoś będzie murem oddzielającym mnie od dobra. Ale teraz już wszystko wiem...