5."Ty też jesteś zarumieniony"

364 26 15
                                    

Obudziło mnie głaskanie po moich włosach. Gdy próbowałam ogarnąć co się dzieje, zdałam sobie sprawę z tego, że leżę na czyiś kolanach!

Cicho mruknęłam obracając się by spojrzeć na osobę na której leżę.

-Ups- powiedział cicho Sonic.-Nie chciałem Cię obudzić... wybacz Ames-Powiedział i ostatni raz pogłaskał mnie po głowie co wywołało u mnie lekki rumieniec. 

-Jak chcesz to możesz dalej iść spać- Powiedział kojąco. Kiedy próbowałam się podnieść zwróciłam uwagę na to, że jestem przykryta kocem.

-Co się stało, że...-powiedziałam ospale ale ten przerwał mi gdy zauważył, że jeszcze nie oprzytomniałam do końca.

-Trzęsłaś się trochę w nocy więc dałem ci koc bo uznałem, że Ci zimno. A kiedy Cię przykryłem... trochę było ci nie wygodnie więc położyłem Cię na swoich kolanach. I szybko usnęłaś...- powiedział z promiennym uśmiechem.

-A co z Tobą?- Zapytałam ospale, pocierając oko- Ty tak spałeś całą noc? Na siedząco?- Dodałam opiekuńczo.

-Dla mnie to żaden problem ale ty zawsze musiałaś mieć wygodnie bo inaczej nie usnęłaś..

-Więc masz szczęście, że masz wygodne kolana- powiedziałam na co jeż cicho zachichotał.

Wstałam do pozycji siedzącej przeciągając się i patrząc na pokój. Reszta dalej spała więc musieliśmy gadać po cichu by nikogo nie obudzić.

-Hej... Sonic...- powiedziałam obracając się do niego. Odwrócił się zdezorientowany nie wiedząc o co chodzi- Może puki wszyscy śpią... zrobimy im jakieś śniadanie?

-Tak, myślę, że to nawet dobry pomysł.- Powiedział wstając z kanapy. 

Gdy próbowałam wstać, jeż podał do mnie rękę by mi to umożliwić. Uśmiech poszerzył się na mojej twarzy i skorzystałam z oferty.

Pociągnął mnie na tyle mocno, że wpadłam na jego klatkę piersiową.

Ja i jeż stanęliśmy naprzeciw siebie, patrząc sobie głęboko w oczy. Jego oczy miały odcień nawet jasnej zieleni. Można było się w nich zgubić... Amy! Kurwa! Takie rzeczy to później gdy odzyskasz pamięć! Nie pamiętasz go!

W pewnym momencie pojawił się łobuzerski uśmiech na jego twarzy co z kolei wywołało u mnie głęboki rumieniec.

-Jak ja uwielbiam kiedy się rumienisz- po tych słowach czułam jak szybko bije mi serce. Jego policzki również stały się delikatnie czerwone.

-Ty też jesteś zarumieniony- powiedziałam z uśmieszkiem nie dając za wygraną.

-Nie, nie jestem!- zaprzeczył odwracając głowę bym nie mogła zobaczyć jego twarzy. 

Przewróciłam oczami i popędziłam go do kuchni ale zanim tam dotarliśmy usłyszeliśmy wybuch, który obudził wszystkich z krzykiem (Sonic BOOM!).

-Co to było?- Zapytał Knuckles w szoku.

-Nie wiem co to było konkretnie ale wiem kto to wywołał...- Powiedział Tails bohatersko.

-EGGMAN!- Krzyknęli razem wstając ze swoich łóżek i biegnąc do drzwi. Nie do końca rozumiejąc wzięłam swój młot i razem z nimi popędziłam do miejsca w którym nastąpił wybuch. 

Na miejscu w wiosce wszyscy uciekali i krzyczeli w panice. Kiedy odwróciliśmy wzrok  zobaczyliśmy całą armię robotów przypominających zwierzęta. Pszczoły, biedronki i kraby.

-Witajcie gryzonie!- krzyknął głos za nami. Wszyscy się odwrócili i zobaczyliśmy mężczyznę  kilka metrów nad ziemią w białym pojeździe z czerwono-pomarańczową szybą z przodu. Sam mężczyzna był w czerwonym kubraczku (A jak to inaczej nazwać? xD) miał wąsy zajmujące pół twarzy, na oczach znajdowały się małe okularki, które zakrywały jego oczy, a sama sylwetka przypominała odwrócone jajo.

-Cześć Egghead!- przywitał się Sonic

-Nie będzie Ci tak wesoło kiedy poznasz mój nowy wynalazek!- krzyknął wąsacz.

-Pragnę przypomnieć, że zawsze twoje "nowe wynalazki" kończą w śmieciach- powiedział z uśmieszkiem unosząc brew.

Reszta grupy lekko zachichotała na ich śmieszną rozmowę. Ale Eggman nie myślał tak samo... Jego twarz była cała czerwona ze złości.

-Wow! Eggi... bo jeszcze się zagotujesz i będzie jajko na twardo.

-Pożałujesz tego! Roboty, do ataku!- krzyknął, a cała armia robotów ruszyła na nas.

-Zawsze tak mówisz, a wychodzi jak zawsze...- odpyskował jeż, po czym zmienił się w niebieską kulę, która bez namysłu niszczyła roboty. 

Zaczęłam  machać młotem w ramach samoobrony. Nawet dobrze mi szło bo jeszcze żaden z nich nie zdołał mnie zranić.

Gdy nie zostało już wiele robotów zobaczyłam Eggmana, który podlatuje do nas swoim pojazdem .

~~~~~~

Musze.... po prostu muszę pokazać wam tego mema!

Jak doszłam do tego momentu w, którym ma zaatakować Eggman, musiałam dać wybuch

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Jak doszłam do tego momentu w, którym ma zaatakować Eggman, musiałam dać wybuch. I tego mema... po prostu tak!

Sonamy BOOM | AmnesiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz